Kiedy byłem dziełem sztuki - Eric-Emanuel Schmitt
ŻYCIE PO ŻYCIU – Gdy sztuka wymaga łez
Michnikowszczyzna - Rafał Ziemkiewicz
Przed pisaniem recenzji kilka myśli
Grudniowa noc. Ta szczególna. Bóg się rodzi – moc truchleje. Truchleje prosty człowiek. Pozwolili wyjść z domów. Grupa młodych chłopców, pod pachami bibuła. Naprzeciwko zwarta bryła. Dudnią buty, na brzuchach kołyszą się kałachy. Chełmy porozpinane, pały za paskami.
- Co tam niesiecie? - Rzuca dwumetrowe bydle, chwytając za pałę.
- Bibułę – odpowiada kapitulując ten starszy. Pośladki spięte. Serce w gardle się nie mieści. Kołacze myśl: „już po nas”.
- Jaja sobie robisz, szczeniaku? – rzuca któryś z granatowych.
Skończyło się na kilku strzałach gumą w plecy.