Czekając na Godota - Samuel Beckett

Rozpacz życia…
„Czeka się zawsze. Nigdzie i wszędzie”. Na co się czeka? Na Godota, który co dzień odwleka swe przybycie.

Niezwykle filozoficzna, przesycona egzystencjalną esencją sztuka, traktuje o zderzeniu cielesności z duchowością. Cielesność (Pozzo) stanowi pieśń o zmierzchu, czyli o nieuchronnym końcu, i o krótkości danego czasu, o tym, że „światło świeci przez chwilę”. Duchowość tymczasem, choć zniewolona i gnębiona, jest w istocie szczęśliwsza (imię Lucky), bo ma bliższy kontakt z pożądanym światłem, bo sama jest pewnym światłem (str. 114).
Ostatecznie jednak jesteśmy świadkami zgonu nadziei: pierwsza para bohaterów dojrzewa bowiem w zwątpieniu, druga ulega regresowi fizycznemu. Zmierzch ciała i zmierzch ducha odbywają swój tanatalny taniec.

Lecz czy dążenie do samozagłady stanowi  j e d y n e  rozwiązanie w tym, pozbawionym Godota, życiu?
                                                                                                                   
                                                                                                                         Irmina Kosmala