Kobiety Witkacego - Małogrzata Czyńska

Kobiety Witkacego 2016

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Demon i jego muzy

„Życie jest jak rana – którą zapełnić można tylko rozkoszą”

                                                                     Witkacy

 
 

Ten wszechstronnie uzdolniony artysta – rysownik, malarz, portrecista, fotograf, pisarz – pojawiał się w życiu kobiet często jak meteor: olśniewał i bombardował swoją osobowością, pod wpływem której rozkochane w nim niewiasty zatracały własną. Tworzył je więc na nowo, urabiał, poddawał swoim rytualnym obrządkom. Z takiego związku żadna nie mogła wyjść zwycięsko…

Kobiet Witkacego była około setka. Trudno byłoby autorce „…Metafizycznego haremu” je wszystkie na kartach tej książki przybliżyć. Małgorzata Czyńska koncentruje więc naszą uwagę na tych, które były mu szczególnie bliskie. Rozpoczyna swą opowieść od „Asymetrycznej damy” – Eugenii Sikory z Częstochowy, która dla niego przeniosła się do Zakopanego, porzucając przy okazji męża i dziecko. Eugenia została przez Witkacego sportretowana trzydzieści razy. Jej wygląd kojarzył mu się z jego pierwszą narzeczoną, Jadwigą Janczewską, która od 1912 roku przebywała w pensjonacie jego matki w Zakopanem dla podratowania zdrowia. Burzliwy związek trwał niespełna dwa lata. Po jednej z wielu burzliwych kłótni – odbytej w otoczeniu znajomych obojga narzeczonych - Jadwiga udała się do Doliny Kościeliskiej, gdzie pod Skałą Pisaną strzeliła sobie w serce. Stało się to 21 lutego 1914 roku.


Najwięcej miejsca, rzecz jasna, autorka poświęca związkowi Witkacego z Cesarzową Zjednoczonej Witkacji (jak ją nazywał artysta) – żoną Jadwigą z Unrugów Witkiewiczową, spokrewnioną z Kossakami. Poznali się jesienią 1922 roku w Zakopanem, gdzie Jadwiga przyjechała podreperować zdrowie. W lutym następnego roku Witkacy się jej oświadczył, zaręczyny zostały przyjęte. Ona miała wówczas trzydzieści lat, on dobiegał czterdziestki. Janusz Degler pisze w biografii twórcy: „Była kobietą w jego typie: zgrabna i wysoka (180 cm), o pięknych oczach, dużych zmysłowych ustach i – co dla niego szczególnie ważne – rudowłosa”. Co ważne, znała kilka języków, ukończyła szkołę średnią Anieli Wareckiej w Warszawie. Jednak już na wstępie artysta poinformował wybrankę, że rezerwuje sobie prawo do romansów z innymi kobietami.

Żonie Jadwidze zwanej Niną trudno było też ułożyć sobie dobre relacje z zaborczą matką artysty. Wszystko to z czasem wpłynęło na coraz częstsze wyjazdy Jadwigi z Zakopanego i jej decyzji o powrocie w 1925 roku do warszawskiego mieszkania – dwa lata po ślubie. Odtąd Witkacy przyjeżdżał do żony na kilka tygodni kilka razy w roku, ona odwiedzała go w Zakopanem nawet rzadziej. Ale dzięki temu mogli ze sobą często korespondować, a on, tak jak chciał, czuł się wolny.

W trakcie malowania portretów rozkwitały więc nowe romanse. Z czasem Witkacy w listach radził się żony, jak ma postąpić z tą czy inną kobietą. Ona znosiła to dzielnie. Artysta, który nie uznawał słowa „zdrada”, uwodziciel zafascynowany urodą kobiet, szczery do bólu, erotoman poligamista, pozwalał sobie wobec swej żony na coraz śmielsze wyznania. Po zerwaniu z ostatnią z kochanek, Czesławą Korzeniowską, prosił żonę, by ta zadzwoniła do Czesi i ratowała mu życie. Jak postąpiła jego „Cesarzowa” w tak podbramkowej sytuacji? Która z kobiet stanie się dla niej ciosem ponad miarę?

 

Odpowiedzi oczywiście czekają na nas w niniejszej pasjonującej książce, która zabierze nas w inny wymiar czaso-przestrzenno-mentalny bohaterów, gdzie jeden egotyczny umysł pozwoli sobie podporządkować kilkadziesiąt innych, sprawić, że będą mu posłuszne i wierne. Do czasu, rzecz jasna.

Bo miłość, młodość oraz inne wszelkiej maści lekkie i twarde narkotyki u Stanisława Ignacego Witkiewicza były motorem napędowym dla jego twórczości. Nie tylko malował swe ukochane, odpryski ich uroku i charakteru zostawiał również na kartach swych powieści. Ot, chociażby pierwszy głośny romans – z artystką Ireną Solską – uwiecznił w powieści „622 upadki Bunga”. Odnajdziemy ją pod postacią demonicznej pani Akne (po francusku acné to trądzik młodzieńczy).

Jest też wiele wstrząsających momentów w niniejszej retrospekcji. Autorka nie pominęła milczeniem trudnych tematów. Wręcz przeciwnie: przypomniała, kim był człowiek o wielkim umyśle, szerokim przełyku i pojemnym sercu.

Zachęcam do lektury.

 

-------------------------------

Małgorzata Czyńska, Kobiety Witkacego, Kraków 2016.