Dziewczyna z daleka - Magdalena Knedler

Dziewczyna z daleka okl2017

Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka

 

Grzebiąc w przeszłości

 

Gdy bierze się do ręki książkę „Dziewczyna z daleka” Magdaleny Knedler i zaczyna czytać pierwsze strony tej powieści, to ma się już pewność, że będzie to opowieść o czymś ważnym. Wielka historia w tle, która sięga głęboko, do tożsamości każdego z nas - to tylko jeden z jakże istotnych aspektów tej książki. I choć powieść ta mocno dotyka wojennych przestrzeni, to autorka w swej opowieści w sposób kameralny przedstawiła tragedię pewnej rodziny, sprawiając, że „Dziewczyna z daleka” tak naprawdę staję się historią bardzo bliską.

Książka ta to swoista podróż przez meandry przeszłości – bolesnej, ale domagającej się prawdy zatajanej przez długie lata. Wszystko zaczyna się w pewien styczniowy poranek w domu prawie stuletniej Nataszy Silsterwitz, w którym oprócz niej przebywa jeszcze jej wnuczka, sławna reportażystka – Milena Rajska. Wbrew pozorom starsza pani nie należy do typu przemiłych staruszek, a w niewielkiej miejscowości Sulistrowice ze względu na pochodzenie i usposobienie otrzymała miano „Starej Niemry”. Mówi się, że jej wnuczka wcale nie ma łatwiejszego charakteru. To jednak one, na progu domu seniorki rodu znalazły nieprzytomnego mężczyznę, który jak się później okazało, miał przy sobie stare fotografie i przedmiot, który w Nataszy zrodził głębokie emocje. Mężczyzna, który nazywał się Artur Adams, owe przedmioty przywiózł z Anglii, z której pochodził. To właśnie on stał się przyczynkiem do wyjawienia wielkiej tajemnicy, którą Natasza chowała w sobie od lat, a która teraz za namową Artura i Mileny, musiała zostać wyjawiona.

Magdalena Knedler oddaje czytelnikowi opowieść o miłości, zdradzie, kłamstwie, trudnej prawdzie, w której przeplata się historia II wojny światowej i zesłań na Syberię. Nie jest to jednak kolejna patetyczna powieść, ale prywatne dzieje kilku osób, którym z wojennej zawieruchy udało się ujść z życiem. To istnienie naznaczone jest jednak tak głębokimi ranami, że nawet czas nie jest w stanie ich zabliźnić i wyleczyć z doznanej traumy.

Autorka w sposób doskonały wykreowała postaci, z których losami spotykamy się w „Dziewczynie z daleka” sprawiając, że są to pełnokrwiści bohaterowie, z silnie zarysowanymi historiami i charakterami. Książka staje się przez to niezwykle autentyczna, mimo że nie mamy w tym przypadku do czynienia z powieścią historyczną, ale fikcją literacką, która dotyka wydarzeń wojennych. Choć ta konkretna historia wykreowana przez Magdalenę Knedler nie jest prawdziwa, to jednak przebijają przez nią echa losów wszystkich tych, którzy naznaczeni zostali wojną, stratą, prześladowaniami, torturami i zesłaniami. Być może czytelnik znajdzie w niej opowieść podobną do tej rzeczywistej, znanej z rodzinnych dziejów.

Fabuła powieści podzielona jest na ramy czasowe – te, które dzieją się współcześnie i takie rozgrywające się w latach 1936 – 1942 i późniejszych. Te drugie są opowieścią Nataszy i to one odkrywają rodzinne tajemnice, które kobieta chciała zabrać ze sobą do grobu.

Jest to jedna z tych historii, która pozostawia coś w czytelniku, nie tylko ze względu na tak zwaną wielką historię w tle. To powieść ujmująca, w której odnaleźć można zarówno radość jak i gorzkie łzy. „Dziewczyna z daleka” to książka, która daje do myślenia i przypomina, że to już ostatni moment, by poznać wojenną historię własnej rodziny.