Nie ma jej - Joy Fielding

Nie ma jej 2017

Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka

 

Mylnymi śladami…

 

Co może być gorsze od świadomości śmierci bliskiej osoby, tego, że nigdy już nie będzie jej dane nam zobaczyć? Chyba to, że ta osoba zaginęła, została porwana, a jej dalsze losy być może nigdy nie zostaną odkryte. Rodziny osób zaginionych żyją z potwornym piętnem, poczuciem winy, ale przede wszystkim niewiedzą i jednocześnie nieustającą nadzieją, że ich bliski gdzieś szczęśliwie żyje.

Nie inaczej jest z bohaterami książki Joy Fielding, bestsellerowej autorki, której powieść „Nie ma jej” ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Świat Książki. Caroline Shipley wraz z mężem Hunterem cierpią po stracie córki, która piętnaście lat temu w wieku dwóch lat została porwana z ich pokoju hotelowego. Było dokładnie to w dzień ich dziesiątej rocznicy ślubu.

Świadomość utraty dziecka i bark jakichkolwiek śladów o jego dalszych losach, zrujnowała psychikę rodziców dziewczynki, zniszczyła także ich małżeństwo. Złamany życiorys w wyniku tej tragedii ma także druga córka Shipley’ów – Michelle, która mimo tego, że przetrwała, to pozostała w cieniu zaginionej młodszej siostry Samanthy.

Także media uniemożliwiają rodzinie wszelkie próby powrotu do normalności, gdyż w każdą rocznicę zaginięcia dziewczynki powracają do sprawy. Jak to bywa w takich wypadkach – za porwanie, a być może nawet morderstwo córki osądzając rodziców. Snują przypuszczenia, domysły, a nawet sporządzają portret dziewczynki, który mógłby sugerować jej wgląd w wieku siedemnastu lat. To jednak jedno z takich zdjęć wydrukowanych w gazecie sprowokowało, że do matki zaginionej przed laty dziewczynki zadzwoniła pewna młoda osoba, która oznajmiła Caroline „Ja chyba naprawdę mam na imię Samantha. Chyba jestem pani córką”. Ciągle tląca się iskierka nadziei sprawiła, że kobieta postanawia tym razem w te zapewnienia uwierzyć…

Nie mogłam się oderwać. „Nie mam jej” to świetny thriller psychologiczny przedstawiający historię przed, w trackie i po zaginięciu dziewczynki. To bardzo realistycznie opisane studium rozpaczy po stracie dziecka, z którym od piętnastu lat borykają się rodzice zaginionej dziewczynki. Powieść „Nie ma jej” ukazuje nieustające poczucie winy, które trawi bohaterów od środka. Opisuje także poszukiwania, krok po kroku na nowo przypominanie sobie tego feralnego dnia, w którym doszło do porwania i tworzenie możliwych scenariuszy, jak mogło do niego dojść i przede wszystkim – co ostatecznie stało się z dzieckiem.

Autorka pisząc książkę, opierała się na autentycznej historii bardzo głośnej sprawy porwania córki angielskich turystów z hotelowego pokoju w Portugalii. Tamto zaginięcie jednak do dziś nie doczekało się rozwiązania, to przedstawione w „Nie ma jej” - takowe ma. Joy Fielding w swojej powieści przenosi więc wiele z prawdy.

Joy Fielding to autorka, z której twórczością miałam już przyjemność obcować. I tym razem się nie zawiodłam. „Nie ma jej” to doskonały thriller opisujący prawdziwe dramaty ludzkie, sprawiając, że nie ma w tej książce sztuczności. To powieść o dojmującym smutku, stracie, poszukiwaniach, mylnych tropach, domysłach, ale i o pojawiającej się nadziei, która być może pozwoli w końcu uzyskać odpowiedź na kluczowe pytanie, a może na zawsze pozostawi je bez rozwiązania.