Wróć do Triory - Jolanta Kosowska

wroc do trory 2018

Autorka recenzji: Ewa Kowru


Historia pewnej czarownicy

Najnowsza powieść Jolanty Kosowskiej „Wróć do Triory”, to już czwarta książka urodzonej na Opolszczyźnie autorki, recenzowana na stronach Kuźni Literackiej. Jak dotąd miałam przyjemność wejść w dwie jej wcześniejsze, pełne przygód i niezwykłych zwrotów akcji historie. Jak będzie z niniejszą?

Autorka „Niepamięci” bardzo sugestywnie zarysuje przed nami dwie przestrzenie, które posłużą za tło powieści – pierwszą z nich będzie duże miasto w Polsce, w którym o świetnego, zapoznanego ze wszystkimi nowinkami naukowymi dotyczącymi leczenia nowotworów nie będzie trudno. Lekarza, dodajmy, otwartego również na niekonwencjonalne nametody leczenia. Do takich osób należeć będzie doktor Wroński.

Zapoznani zostaniemy z historią młodych ludzi – Filipem – inteligentnym, zbuntowanym maturzystą, który tracąc wiarę w swoje muzyczne zdolności (gra na fortepianie), poruszony nagle chęcią wyzwolenia się z rodzicielskich okowów, chałturzy wieczorami w piwnych lokalach, zaciągając się przy tym coraz mocniej i częściej różnej maści odurzającymi substancjami. Następnie poznajemy Marcina Morawskiego, który po powrocie Filipa z odwyku, staje się jego prywatnym nauczycielem historii.

Okazuje się, że losy ludzkie potrafią być ze sobą niezwykle powiązane, bo Marcin – zwolniony z pracy świetny nauczyciel, oskarżony przez bogatych i pogardzającymi innymi rodziców swych uczniów niczym Sokrates – o psucie młodzieży i zbytnie się z nimi zżycie – to były nauczyciel mądrej i wrażliwej Weroniki, dziewczyny sławnego muzyka, pianisty nowej generacji, Jakuba Janickiego, który tak, jak wcześniej Marcin, obecnie zmaga się z bardzo inwazyjną chorobą nowotworową.

Kluczem do jego wyzdrowienia okazuje się Weronika i historia, w którą wplecione są losy pokoleń jej włoskiej rodziny – babć i prababć zielarek, potrafiących stworzyć napary uzdrawiające nie tylko ciało, ale i duszę.

Mocną stroną tej książki jest druga przestrzeń opowieści – włoskie miasteczko Triora, położone w Alpach liguryjskich. Cudowna, magiczna, zagadkowa i tajemnicza miejscowość, owiana złą sławą po średniowiecznym pogromie „Czarownic”, do dziś co roku zwołuje do swych zakątków magów, zielarzy i wróżbitów z całego świata. Będziemy więc świadkami dorocznego festynu, podczas którego zdarzyć się mogą rzeczy niezwykłe i niewytłumaczalne.

Jolanta Kosowska kreuje przed nami opowieść o miłości, ale i uzależnieniu, o doświadczeniu przyjaźni, ale i wrogości, o talencie, który kryje się w każdym z bohaterów, a który tak łatwo stracić czy zaprzepaścić. Przede wszystkim jest to jednak opowieść o pamięci dopowiadającej nas i nasz los: skąd jesteśmy. To właśnie pamięć stanowi pień naszej tożsamości.

Trzeba na koniec powiedzieć, że autorka tak sugestywnie przedstawi nam tytułową Triorę, że z pewnością zechcemy tam kiedyś pojechać, dotknąć miejsc, w których była nasza wyobraźnia, poczuć magię tego niezwykłego miejsca.

„Wróć do Triory” to zatem kolejna piękna opowieść, dodająca otuchy chorym na duszy i ciele ludziom. Autorka pokazuje w niej, że w materialnym świecie istnieje jeszcze tajemnicza duchowa przestrzeń, o której warto pamiętać. Przypomina, że nasza istota to nie tylko soma, ale psyche oraz magiczna nić wiążąca obie te substancje…