Polska, ulubiona masochistka Europy - Dawid Jung

polska ulubiona masochistka europy w iext530819102018

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 


Dawid Jung – archeolog pamięci

                                            Kto żył, nie psując albo nie popsuty?
                                           Kto zmarł, do grobu nie biorąc w podarku
                                          Słowa pogardy z ust swoich przyjaciół?
                                         Boję się, żeby kiedyś ci, co teraz
                                        Tańczą przede mną, nie deptali po mnie.
                                        Zwyczaj to ludzi (…).

                                                                                          W. Szekspir

Z Dawidem Jungiem miałam przyjemność poznać się blisko dziesięć lat temu, kiedy to UM Gniezno zaprosił mnie do poprowadzenia „Słowo-Toku”. Pokłosiem pamiętnego spotkania z poezją stała się Antologia Poetów Gnieźnieńskich.. W następnym roku mieliśmy okazję wespół „pooddychać” kulturą naszej stolicy dwukrotnie – podczas organizacji „Pretekstów” oraz przy okazji organizacji piątej rocznicy Kuźni Literackiej, której D. Jung był honorowym gościem. Kto by pomyślał, że po nim zobaczymy się dopiero za osiem lat…

Tym razem spotkaliśmy się „przypadkiem”, jak to z ludźmi bywa. Podczas jednej z moich prelekcji na temat życia i twórczości E. Stachury. Podarował mi wówczas książkę „Polska, ulubiona masochistka Europy”. Pięknoduch, poeta, którego wrażliwość została udręczona poprzez wprzęgnięcie w polityczne łajno – pomyślałam zbyt pośpiesznie i tym samym odraczałam chwilę spotkania z gorzką refleksją autora na temat Polski w roli ofiary, męczennicy, cierpiętnicy, zniewolonej koszmarnymi kompleksami, oportunizmem i brakiem poczucia godności… Ostatecznie nadeszła ta chwila „bolesnego” – jak mniemałam – wgryzania się w „polityczny” tekst.

Dawid Jung w czterdziestu pięciu felietonach, publikowanych wcześniej na łamach internetowego portalu popcentrala.com, pt. „Leksykon Zapomnianych Gnieźnian - blog Dawida Junga”, przybliża nam życiorysy nieżyjących już ludzi urodzonych czy też mieszkających swego czasu w I stolicy Polski, którzy w przeróżny sposób zasłużyli się dla naszego miasta – odwagą, wiernością, twórczym wkładem w kulturalne dobro, szlachetnością, pomysłowością… Dobrem. Niestety, wkład tych zacnych osób został zniweczony poprzez naszą ignorancję, eufemistycznie zapomnieniem zwaną.

Nasz gnieźnieński archeolog pieczołowicie garść po garści wydobywa z twardej cmentarnej gliny zapomnianych bohaterów narodowych i ich historie. Wszystkie postacie swego czasu rozsławiały miasto daleko poza jego granice i dlatego dziś, paradoksalnie, w obcych państwach możemy ujrzeć ich pomniki (vide: Werner Alberti, wybitny śpiewak operowy, urodzony w Gnieźnie, zawłaszczony przez Niemców i Żydów). Jak przyznał sam autor: „Jesteśmy mistrzami w zapominaniu przeszłości niestety nie tylko tej niechlubnej, ale i tej pięknej”.

W najnowszej książce D. Junga będziemy mogli wgryźć się w wiele fascynujących i prawdziwych historii z życia naszego miasta, by w końcu (roz)poznać swój genotyp. Poznamy zatem historię Adelajdy, zapomnianej księżniczki gnieźnieńskiej, dowiemy się o „dziadowskich” tradycjach naszego miasta, poznamy naszych świętych i błogosławionych, dowiemy się również, który to starosta gnieźnieński został królem i jak do tego doszło. W „Polsce…” nie zabraknie również miejsca dla smutnej konstatacji o zapomnianych powstańcach, śpiewakach czy dziennikarzach.

Mnie osobiście bardzo poruszył felieton „Poeta w gnieźnieńskiej psychuszce”, przybliżający krótkie i dramatyczne życie poety Wojciecha Bąka, skłóconego z socjalistycznym państwem, pozbawionego prawa publikacji, zakneblowanego w końcu w zakładzie psychiatrycznym w Gnieźnie, co spowodowało u niego depresję, milczenie, poczucie osamotnienia i permanentnego zagrożenia. Został przez potomnych skazany na „kulturową banicję”, odtrącenie, porzucenie i zapomnienie.

W ramach dalszego „leczenia pamięci”  redaktor „Zeszytów Poetyckich” przybliża nam historie nieżyjących, a zasłużonych gnieźnian, o których mogliśmy się przecież jeszcze niedawno otrzeć na ulicy. Są to postacie Sławomira Kuczkowskiego – „ostatniego mistyka Gniezna”, jak o nim lubi myśleć autor, czy też innych przedwcześnie zmarłych, a już zapomnianych poetów – Anny Piskurz czy Wincentego Rzepy. Bardzo często proponuje również remedium na „przywrócenie pamięci” poprzez różne inicjatywy społeczne, kulturalne, tworzenie nazw ulic, skwerów, zawieszanie tablic upamiętniających zasłużoną postać czy wzniosłe wydarzenie, jak np. Powstanie Wielkopolskie, itp. Ot, symboliczne memento.

Wzruszająca, poruszająca, a czasami wręcz wstrząsająca – taka jest „Polska…”, a w niej nasza mała ojczyzna – Gniezno – widziana oczyma rozczarowanego ignorancją potomnych i włodarzy miasta, którzy nie robią nic, by kościec naszej kulturowej tradycji zachować. Zapomnieli widocznie, że Pamięć stanowi trzon naszej Tożsamości. Bez niej nie ma narodu, nie ma istnienia. Nas nie ma... Zostaną tylko rozkruszone pomniki, zniszczone z czasem przez wirusa niebytu.

 

 

----

Dawid Jung, Polska, ulubiona masochistka Europy, Gnieźnieńska Konfraternia Teatralna, Gniezno 2017.