Tylko oddech - Magdalena Knedler

 

tylko_oddech_2018.jpg

Autorka recenzji: Ewa Kowru

 

Uwikłanie

 

Oto przed nami historia dwóch sióstr kochających tego samego mężczyznę…


Można powiedzieć: „wszystko już było” i odłożyć kolejną sensacyjną książkę, z melodramatycznymi wtrętami, na półkę. Jednak w przypadku „Tylko oddech” M. Knedler i jej pióra warto dać szansę potoczyć się tej osobliwej narracji, pisanej w czasie teraźniejszym, i pobyć chwilę w wykreowanych przez wrocławską pisarkę dramatycznych przestrzeniach akcji.

Bo pióro M. Knedler nie należy do tych, które używają jednolitych kolorów w opisie akcji. Autorka zabierze nas w różne rejony Polski – te całkowicie dzikie, jak i oswojone, by dopasować swą narrację do charakterów przedstawionych postaci.

Na pierwszy rzut oka treść najnowszej książki autorki „ ..” wydaje się banalna i po stokroć przerabiana w zarówno w życiu, jak w literaturze: dwie siostry – Janina, zwana powszechnie „Niną” oraz jej o dziesięć lat młodsza siostra Iza kochają tego samego mężczyznę. Opowieść zaczyna się w chwili, kiedy mijają dwa lata od wypadku samochodowego, w którym zginął Szymon. Auto prowadził wówczas mąż Niny, Ernest, który od pewnego czasu domyślał się wszystkiego, i w tamtym momencie postanowił pozbawić życia siebie, swego rywala oraz żony. On i Nina przeżyli wypadek. Szymon zginął…

Dwa lata to dużo czy mało, by pokonać upiory przeszłości? By przebaczyć i stać się na nowo widzialną? Iza po wypadku męża postanowiła diametralnie zmienić swoje życie i z dobrze zarabiającej wrocławianki udała się do zapyziałej wsi, żyjącej wśród duchów, cudownych obrazów i średniowiecznych rytuałów dnia codziennego, by z matką wieść spokojne, nieucywilizowane życie.

Dręczona wyrzutami sumienia Nina, postanowiła nagle przed swymi czterdziestymi urodzinami przyjechać do siostry i spędzić z najbliższymi czas, z dala od męża, przy  którym czuła się coraz mniej rozumiana, lekceważona i zdradzana, i  świata, w którym była na co dzień lekarzem, niepotrafiącym znaleźć lekarstwa na swoje rany.

Narracja nabiera tempa, gdy za  namową Izy obie siostry wyruszają razem do Helu – miejsca urodzenia Szymona – by poznać jego tajemniczą przeszłość, którą Nina zna doskonale, a o której Iza nie ma bladego pojęcia.

Kim był Szymon Stroiński i jaką tajemnicę w sobie dźwigał, że przez dwa lata małżeństwa z Izą nie potrafił o niej opowiedzieć? Czy dla sióstr, obarczonych również trudną przeszłością, wspólna podróż okaże się katarktyczną czy skazującą na zagładę ich dalsze rodzinne relacje? Co odkryją i jak na nie wpłynie zdobyta wiedza, ujawniająca przy okazji ich charaktery i moc więzów?

Magdalena Knedler napisała książkę w duchu dramatu psychologicznego. Świetnie zarysowane charaktery obu sióstr, wzbogacone o drobiazgowe opisy z ich wcześniejszego życia, składają się na komplementarne dzieło, w którym zrozumiałe są dla nas motywacje bohaterów. Książka M. Knedler to być może próba zachęty do zrozumienia siebie i własnych wyborów, obrazująca tak częste w naszym świecie życie „po zagładzie”. Pokazująca również i to, jak bardzo piętno przeszłości obciąża dalsze relacje z innymi ludźmi.