Życie psa na balkonie - Tomasz Górski

zycie psa na balkonie 2019.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

 

Życie psa na balkonie, czyli oswojenie i porzucenie

Tydzień temu zostałam zaproszona do znajomych na obiad. Bardzo cieszyło mnie nasze przyszłe spotkanie, bo od dawna nie mieliśmy okazji porozmawiać. Niespodziewanie zostało jednak odwołane. Piętro wyżej, nad ich mieszkaniem przez parę dni kobieta mieszkała z trupem i teraz trzeba było odkazić cały budynek…

W oczekiwaniu na nasze spotkanie, chwyciłam do ręki książkę wydawnictwa Novae Res, „Życie psa na balkonie” autorstwa Tomasza Górskiego.

Na skrzydełku widać młodego człowieka w debiutanckim wieku, choć to jego druga książka.

Tym razem pisarz z Krosna pokusił się o napisanie dramatu z podziałem na role i z ograniczoną możliwością wypowiedzi narratora. Dopuścił go do głosu praktycznie jedynie w chwilach opisu pomieszczeń czy zmuszającej do tego sytuacji. O dwojgu bohaterach dowiadujemy się zatem podczas ich osobliwego dialogu.

Najpierw zostajemy wprowadzeni w wydarzenia, w których to syn dominuje nad ojcem. Wchodzi do jego mieszkania, narzuca swoje zdanie, karci go za picie, wylewa resztki alkoholu do zlewu… Cały dialog „okraszony” został ogromną ilością wulgaryzmów, tak więc początkowo mamy wrażenie, że syn bez zawodu, parający się tymczasowymi pracami, jak roznoszenie ulotek, oraz ojciec alkoholik (obaj zwracający się do siebie w sposób poniżający i uwłaczający godności ludzkiej), to przykład patologii społecznej.

Na dalszych stronach dramatu autor (przynajmniej przez chwilę) mile nas zaskakuje. Okazuje się bowiem, że syn jest początkującym zapalonym twórczo literatem, a jego ojciec wykładowcą akademickim. Obaj stracili wiarę w lepsze jutro po niespodziewanej śmierci żony-matki, która była do tej pory spoiwem tejże rodziny.

Co ciekawe, obaj nie potrafią się z nią nadal tak naprawdę rozstać. Tak więc z gramofonu nie przestaje płynąć jej ulubiona melodia, a zza drzwiami do rodzicielskiej sypialni skrywana jest skrzętnie, do pewnego momentu, okrutna tajemnica.

Zapewniam że „Życie psa na balkonie”, jak sam tytuł zresztą sugeruje, to niezbyt przyjemna lektura na lekki letni wieczór, jednak warta przeczytania. W świecie ojca i syna najświętszą wartością jest drugi człowiek. Stanowi on motor napędowy dalszych działań. Bez niego można tylko zapić się lub powiesić...

A jakie rozwiązanie wybiorą bohaterowie naszego dramatu? Zajrzyjcie do książki.