Poradnik pozytywnego myślenia - Matthew Quick

poradnik pozytywnego myslenia  2019.jpg

NINIEJSZA RECENZJA AUTORSTWA JAKUBA SUFLETY
ZOSTAŁA NAGRODZONA - III MIEJSCE
W IX KONKURSIE RECENZENCKIM KUŹNI LITERACKIEJ - Offeliada 2019

 

W poszukiwaniu szczęśliwego zakończenia

“Dwoje do poprawki, czyli cudna historia nieźle zakręconej pary. Wciąga!” - taką opinię możemy przeczytać na okładce powieści Matthew Quicka „Poradnik pozytywnego myślenia”. Przyznam, że sam dałem się nabrać i myślałem, że dane mi będzie przeczytać kolejną banalną komedię romantyczną - nie mogłem się bardziej mylić. Zamiast tego otrzymałem ciekawą opowieść o tym, że nie zawsze możemy osiągnąć to, do czego dążymy. Nie znaczy to jednak, że nie możemy być szczęśliwi.

Pat, główny bohater, to człowiek, który ma jasno postawiony cel - zadbać o swoje ciało i mózg tak dobrze, by na powrót mógł złączyć się ze swoją żoną – Nikki, którą starcił. Na drodze stanie mu wiele trudności: dziwnie zachowująca się rodzina, kłopoty z pamięcią czy chociażby problemy z agresją. Na domiar złego w jego życiu pojawia się Tiffany - piękna, choć również posiadająca problemy psychiczne kobieta.

Zacznijmy od – moim zdaniem – najlepszej części książki, czyli bohaterów. Dzięki dobremu przedstawieniu postaci już od samego początku mamy jasne pojęcie, jaki kto ma charakter, a dzięki narracji Pata mamy dokładnie określone relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Daje nam to wrażenie, że znamy ich już od dłuższego czasu. Najciekawszymi postaciami są jednak główni bohaterowie – ich przeszłość oraz mentalność to najciekawsze wątki w całej książce.

Fabuła nie jest nastawiona na ekscytujące wydarzenia czy nagłe zwroty akcji. Zamiast ogromu intryg, autor skupił się na dość schematycznym życiu głównego bohatera i tym, jak pomału zmienia się ono wraz z mentalnością Pata. Mamy więc wrażenie jakbyśmy dojrzewali wraz z bohaterem, co jeszcze bardziej wzmacnia łączącą nas z nim więź. Możemy się więc skupić na wewnętrznych przeżyciach bohatera – jego rozterkach i nadziejach. Jest to świetny zabieg, zwłaszcza, że historia skupia się przecież na psychice Pata.

Dzięki krótkim rozdziałom oraz prostemu, nie mylić z prostackim, językowi książkę pochłonąć można w krótkim czasie – nie dłuży się - z całą pewnością!  Stanowi za to przyczynek do wieczornych rozmyślań na temat tego, co powoduje, że czujemy się szczęśliwi, i jak dalece niepoznawalna i nieprzewidywalna jest nasza psychika . Biorąc to pod uwagę, „Poradnik pozytywnego myślenia” to idealna pozycja dla ludzi szukających ciekawej lektury z nieszablonowymi głównymi postaciami.

Przejdźmy teraz do filmu ( „Poradnik pozytywnego myślenia”, 2012), który technicznie nie prezentuje żadnych rewelacji, został nakręcony zwyczajnie … po hollywoodzku. Aktorstwo jest bez zarzutu, bądź co bądź, ale Bradley Cooper(Pat) i Jennifer Lawrence(Tiffany) gwarantują, że film nie zejdzie poniżej pewnego poziomu.

Jak to w filmach, już od początku możemy dopatrzeć się odstępstw od książki. Przeszłość Pata od razu zostaje odsłonięta, a jego choroba nie przedstawiona aż tak poważnie. Biorąc pod uwagę, że ekranizacja już od początku idzie w inną stroną niż oryginał, nie jest to aż tak dokuczliwe, przynajmniej tak się mogło na początku wydawać. Prawdę powiedziawszy, seans naprawdę przyjemnie się oglądało. Historia płynie swobodnie i  do pewnego momentu jest bez zarzutu. Sytuację zepsuła jedna, ale za to niebagatelna innowacja, zupełnie niepotrzebna, moim zdaniem. W książce, przynajmniej w kilku scenach  ewidentnie podkreśla się, że  Pat jest psychicznie chory, natomiast w filmie można było odnieść wrażenie, że to właśnie on jest jedną z najbardziej logicznie myślących osób. Taki sposób kreacji bohatera niszczy nieco wielowymiarowość postaci i ją ewidentnie spłaszcza. O ile na początku nie jest to aż tak widoczne, tak w trakcie rozwoju fabuły staje się po prostu przykre.

Film zyskał jednak moją sympatię ze względu na rozbudowanie postaci Tiffany. O ile w książce mamy z nią niewiele do czynienia, tak w ekranizacji jej rola jest niezwykle ważna dla zrozumienia postępowania głównego bohatera, a nawet dla rozwiązania tajemnicy jego zawikłanego umysłu. Ponadto, kilka dodatkowych scen, które pojawiło się w filmie zwiększają dynamikę całej produkcji, a także pozwalają na stworzenie spójnego kompozycyjnie i myślowo obrazu..

Sądzę, że “Poradnik pozytywnego myślenia” zarówno w formie książkowej, jak i filmowej jest warty uwagi. Historie, mimo że przedstawione w inny sposób, mają ten sam przekaz - skupiając się na jednym celu możemy nie dostrzec innego rozwiązania, które pojawia się tuż koło nas.