Pod złą gwiazdą -Ewa Popławska

Ewa Poplawska Pod zla gwiazda 2020.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala


JEDNO NIEBO, DWA ŚWIATY

 

Dwie rzeczy pouczają człowieka o całej jego naturze: instynkt i doświadczenie. Blaise Pascal

Istnieją pragnienia, które nadają wagę życiu, ale są i takie, które - gdy się ucieleśnią - potrafią stać się jego przekleństwem. Taka refleksja najdzie z pewnością każdego, który zajrzy do niniejszej książki.

Młoda utalentowana pisarka, Ewa Popławska, zaprasza nas w swej najnowszej powieści do świata siedemnastowiecznej Łodzi – miasteczka jeszcze nie przemysłowego, jakie zapamiętamy z Ziemi obiecanej, a rolniczego, zmagającego się na co dzień z biedą, głodem, zarazami, z których najgorszą jest szwedzka zawierucha, pozostawiająca bolesne sączące się rany zarówno na ciele, jak i na psychice ofiar. Jedną z nich jest żyjąca w skrajnej nędzy Grosikówna, matka małego Staszka, który przez swój nędzny wygląd oraz płochliwe zachowanie staje się pośmiewiskiem miasteczka. Nikt nie domyśla się, kim jest ojciec chłopca. Z czasem tajemnica ta zaczyna kobietę przygniatać niczym kamień. Z pewnością w zdumienie wprawi nas kuriozalne zachowanie księdza, który szantażem nieudzielenia ostatniego namaszczenia konającemu chłopcu doprowadza do wyjawienia skrywanego latami przez Grosikównę hańbiącego jej ciało i ducha sekretu.

Autorka ciemnymi barwami obrysowuje południową Wielkopolskę. Ludzie wobec siebie są tu nieufni, nieszczerzy i skąpi. Oczywiście, ma to swoje psychologiczne uzasadnienie w potwornych doświadczeniach mieszkańców ziem często grabionych przez najeźdźcę, palonych, napastowanych przez Szwedów i Rosjan kobiet, zabijanych mężczyzn.

W roku1666, sześć lat po potopie szwedzkim, Rzeczypospolita powoli wstaje z klęczek. Ludzie skupiając się na codziennym zaspakajaniu własnych potrzeb, nie zważają jednak na innych. Co więcej – nie tylko nie pomagają najbiedniejszym, ale przepędzają ich ze swych posesji batami, wyzwiskami, często również denuncjują. Wyjątek stanowi szanowany w całej Łodzi najstarszy jej mieszkaniec – dziaduszko Jerzy Sobótko. Nie tylko nie boi się pana ani plebana, to w dodatku jako jedyny w mieście lituje się nad losem zagłodzonego chłopca. Powszechnie szanowany, staje się z czasem „sumieniem łodzian”. Po wielokroć rozsądza sąsiedzkie spory, dba o dobre imię swojego rodu, kocha rodzinę i miasto, w którym żyje. Jego outsiderska postawa wobec zachowań większości mieszczan sprawia, że wpatrzona w niego wnuczka, Wanda, postanawia zawalczyć o swoje szczęście na przekór wcześniej powziętym przez jej rodzinę planom zamążpójścia i wzgardza zakochanym w niej Wiesławem. Jej serce zdobywa piękny szlachcic, porucznik i wierny poddany króla Jana Kazimierza, Konrad Jezierski.

Jak wielka jest ludzka małość pokazują intrygi wzgardzonego Wiesława, który odtąd za wszelką cenę pragnie zobaczyć upadek pięknej niedoszłej narzeczonej.

 

CAŁOŚĆ RECENZJI - NA STRONIE LATARNIA MORSKA