Pod żaglem. Fotoopowiadania - Lech M. Jakób

Pod zaglem 2020.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Odyseuszowa włóczęga

Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw? – Trzeba tylko umieć je popełniać! A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień.

                                                                                                            George Bernard Shaw

 

Jak powiada mądrość: „żeglarstwo to najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu”. I trudno się z tą opinią nie zgodzić. Sens pływania pod żaglem polega na powolnym przemieszczaniu się w bliżej nieokreślonym kierunku, czyli – uściślijmy – na płynięciu donikąd, przy okazji będąc narażonym na dury brzuszne z powodu kołysania łajbą, migreny, ukąszenia wszelakiego latającego robactwa, poparzenia słoneczne lub dygoty zimna. Wiadomo: zapowiadali słońce, a od trzech dni nieprzerwanie leje. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność. I choć nigdy dotąd nie odbyliśmy samotnej żeglugi, doskonale wiemy, co może nas podczas takiej eskapady w nieznane spotkać.

Co ciekawe, najnowsza książka Lecha M. Jakóba, w całości poświęcona pasji żeglarstwa oraz przybliżająca owo zagadnienie w interesujący, anegdotyczny sposób, wcale nie zadaje kłamu naszym apriorycznym uprzedzeniom. Przeciwnie. Potwierdza powyższe obawy, ukazując życie na jachcie takim, jakie ono w rzeczywistości jest. Gdy zbyt długo leje, na nic zdają się wszelkie zadaszenia – wilgoć wpełźnie wszędzie, nawet w pościel, powiada bohater. Gdy zachce się zjeść rybkę i gdy już ślinka leci na widok naciągniętego do granic możliwości wędkarskiego kija, akurat zabraknie podbieraka lub ryba ześlizgnie się z haczyka. Pozostaje wówczas ból żołądka, ckliwa gra pustych kiszek i czekanie w nieskończoność, by ten cholerny ziemniak upiekł się nareszcie w ogniu.

Jednak opowieści Jakóbowe, podobnie skonstruowane w fotoopowiadania, jak Po kiju, (każdą przywołaną historię dopełnia pamiątkowe zdjęcie, najczęściej wykonane przez pasjonatkę fotografii, Halinę) mają w sobie tę moc magnetycznego uwodzenia czytelnika, że nawet najzagorzalszy wróg jachtingu zachce doczytać je do ostatniego zdania.

Ze znaną sobie swadą i lekkością pióra, autor Drapieżców oprowadza nas po swoim jachcie, przywołuje z pamięci zarówno dobre, jak i złe zdarzenia, zapoznaje z fachowym nazewnictwem ściśle związanym z jachtingiem, wiedzie po dzikich przestrzeniach przyrody, wskazując zjawiskowość  jej flory i fauny.

Nasz bohater co roku eksploruje ogromne przestrzenie Pojezierza Drawskiego wespół ze swą przyjaciółką Haliną, zwaną pieszczotliwe „Ha” lub „Stworzonkiem”. Jak głosi tureckie przysłowie: „Aby poznać człowieka, trzeba zostać jego towarzyszem podróży”. W myśl tej sentencji tych dwoje podróżników poznało się już bardzo dobrze. Z przywołanych opowieści – oraz inkrustowanych nimi zdjęć – wyłania się obraz niestrudzonej towarzyszki Le, delikatnej, pięknej jasnowłosej niewiasty, która, można odnieść wrażenie, niejednokrotnie wbrew swojej ciepłolubnej naturze, wyrusza z ukochanym, by wziąć udział w odysei, która, jak wiemy, nie ma końca.

W najnowszych fotoopowieściach Pod żaglem Lecha M. Jakóba odbędziemy z bohaterami niecodzienną podróż w dzikie plenery jeziora Drawsko, zapoznani zostaniemy z trudami tej włóczęgi w nieznane, a – być może – urzeczeni nimi, zechcemy w przyszłym roku w podobny sposób oderwać się od zgiełku świata.

 

---------

Lech M. Jakób, Pod żaglem. Fotoopowiadania, Poznań 2020.