Nowa Istota - Tomasz Ciechanowicz

Nowa_istota_okl.jpg

Autorka recenzji: Ewa Kowru

 


Rozdarcie

Na pewno wszyscy znamy sławny mit Platona opowiadający o duszy, która spadając ze swej gwiazdy na Ziemię, rozbiła się na dwie identyczne połówki. Ów mit świetnie obrazuje z psychologicznego punktu widzenia nasze zagubienie. Życie polega na odnalezieniu naszej zagubionej „połowy”. W chwili odnalezienia będziemy wówczas stanowić prawdziwe Ja.

A co, jeśli nasze zagubienie w świecie nie dotyczy odnalezienia drugiego ciała w celu dookreślenia swej istoty, a odkrycia swej prawdziwej tożsamości płciowej?

Tomasz Ciechanowicz, technik logistyczny i transseksualista, bo tyle może czytelnik przeczytać o autorze ze skrzydełka okładki najnowszej książki, serwuje nam rzecz przedziwną. Oto jesteśmy świadkami narodzin/tworzenia ex nihilo nowego bytu. Początkowo możemy odnieść wrażenie, że główny bohater (tytułowa „Nowa Istota”) został umieszczony w „Cube”- słynnym filmowym thrillerze. Nie ma pojęcia, skąd przybył, kim jest i co się z nim stanie. Przez swoich projektantów/bogów/stwórców poddawany zostaje próbom określającym siłę jego charakteru. Okazuje się, że został powołany do życia nowy twór, wypełniony silnymi uczuciami i niemal kobiecą wrażliwością, jednak o duszy wojownika.

Odtąd te dwie siły będą próbowały w nim przeciągnąć bohatera na swoją stronę. Która z nich zwycięży i kim ostatecznie stanie się Nowa Istota, Ari, dowiemy się wczytując się w treść tej niewielkich rozmiarów książki.

Początkowo w trakcie lektury odczuwałam psychiczny dyskomfort, że musiałam wczytywać się w kiepskiej rangi dialogi, obfitujące w wulgaryzmy i przemoc psychiczną dokonywaną na bohaterze. Jednak z czasem wszystko ułożyło się w klarowną całość, ocierającą się momentami o słynną powieść Martela - „Ja”.

To, co zbliża obie książki do siebie, to fakt, że obie mają wspólny temat. Obie opisują przemianę tożsamości, obrazują ukrytą naturę jaźni i sposób jej przetrwania. Obaj autorzy zwracają uwagę również na przypadkową wszechobecność okrucieństwa i jego związek ze społeczeństwem.

Obie książki traktują nie tylko o zagubieniu, ale  i utracie, która po wszystkim pozostaje z tożsamości, łącznie z wyobrażeniem o domu, czymś, co pozostaje niezmienne w dziczy życia. Ale narrator jest tak otwarty, niewinny, nie ma instynktu zastrzegania czegokolwiek, że sugeruje się również wykorzenienie siebie.

Wszystkie postacie tworzą część przedziwnej dziczy tej powieści. Oprócz głównego bohatera, poznajemy Złotą Kulę i Czarny Byt (w tzw. przedświecie Nowej Istoty) oraz plejadę podtypów (w świecie rzeczywistym Ariego), których głównym celem jest upokorzenie przeciwnika, pobicie i zdominowanie.

Myślę, że jest to książka, którą wielu z bardziej konserwatywnych osób uzna za obraźliwą. W tej książce nie ma wykrochmalonej, czystej, białej bielizny, która ukryłaby ciało i naszą seksualną naturę. Jest za to wypięty, gotowy do aktu kopulacyjnego tyłek i otwarta rana, z której sączy się czerwona ciecz o nieprzyjemnym metalicznym posmaku.

-----------------------------------------------------------------------------------

Tomasz Ciechanowicz, Nowa Istota, Gdynia 2021.