Przed kurtyną świtu - Piotr Goszczycki

Dorastanie

 

Biorąc do ręki tom wierszy Piotra Goszczyckiego pt. „Przed kurtyną świtu” potencjalny czytelnik może mieć wrażenie pewnej ascezy. Asceza ta związana jest już z samą okładką – czarno-białym zdjęciem przedstawiającym dwa niemal nagie kikuty drzew, nieco roślinności w postaci kłębowiska jakiś krzewów i w tle fragment starego, raczej nie budzącego architektonicznego zachwytu, domu. Jest to obraz dość ponury, choć niepozbawiony elementu intrygującego. Zagłębiając się w samą książkę, kartkując ją, uczucie powściągliwości, krótkiej formy wyrazu nie opuszcza, wręcz narzuca się. Wiersze są krótkie, zwięzłe, poukładane w mini-strofy, często bez znaków przestankowych. Datowanie niektórych utworów, jak mi się zdaje, nie wnosi nic szczególnego do całości koncepcji twórczej, ponieważ stanowią one konkretne odniesienie dla twórcy, natomiast w odbiorze całości nie wnoszą nic nowego. Wiersze tu zawarte same w sobie są w ogromnej mierze zapisem chwili, właśnie takim zdjęciem z okładki, lub obrazkiem niekiedy rodzącym się tylko pod powieką podmiotu lirycznego, więc mogącym wydarzyć się kiedykolwiek. Utwory zawarte w tomiku nie są poukładane w konkretne cykle. Stanowią odrębne byty, choć przenikają się wzajemnie tworząc pewne napięcie emocjonalne. Emocje są tu raczej ciche, dają się dobrze wyczuć, ale nie narzucają się. Są tu refleksje związane z własną osobowością, kształtowaniem jej, jak w wierszu „Dzień powszedni”, gdzie podmiot liryczny mierzy się z osobowością własnego ojca („przysypałem cię/ kurhanem/ mojego dojrzewania/ i szukałem tak jak mnie odnajdywałeś”). Niekiedy pojawia się nuta sentymentalizmu, jak w wierszu „Główna rola” – „Być/ pasterzem/ to schylać się po każdą łzę/ i zamieniać ją/ w nasionka nadziei”, sentymentalizm ten nie przeszkadza w odbiorze, wręcz staje się elementem ukazującym postęp w świadomym dojrzewaniu autora. Pojawia się w końcu temat śmierci. W utworze „Basen” jest ona przedstawiona jeszcze mało dramatycznie, powiedziałbym wręcz nieco groteskowo, jednak z nutą zamyślenia:

 

                                   W naszej wannie pływa karp
                                  
dotykam go
                                  
ucieka
                                
 oddycha szczęśliwie
                                
 gdy puszczam z kranu zimną wodę

 

                                   Dla towarzystwa
                                
 wpuściłem do wanny
                                 
dwie plastikowe kaczki
                                
 i na brzegu
                               
  postawiłem kwiaty w doniczkach

                                  

                                 Taki dwumetrowy raj
                                 
Przed piekłem na patelni

 

W jednym z ostatnich wierszy tomiku też nie ma zbyt wielu emocji związanych z odejściem do tego innego, może lepszego świata, jest czyste stwierdzenie i zamyślenie, takie postawienie diagnozy, zresztą zgodne z tematyką:

 

                                   Kartoteka

 

                                   Stare kalendarze
                                   Nie powiedziały lekarzowi
                                   niczego,
                                   wydarte dni z życia.

 

                                   Wczorajszy zawał
                                   otworzył mu drzwi
                                   do wiadomości.

 

                                  Ostatnie w życiu badania
                                  potwierdzają prawdę.

 

Wiersz datowany jest następująco: 11.07.2007. Data ta pozostaje tajemnicą autora i ewentualnie kręgu osób wtajemniczonych w wydarzenie. Ale to dobrze, ponieważ wiersz jest uniwersalny. Pisałem wcześniej, że moim zdaniem datowanie niektórych tekstów nie ma większego znaczenia dla całości tomiku i podtrzymuję ten pogląd. Piszę o tym dlatego, że kiedyś w rozmowie z autorem, zwrócił mi on uwagę na tę kwestię, na ważkość przytaczania dat, niekiedy, wniosek: dla autora jest tu pewien ukryty kod, dla czytelnika – niekoniecznie. Nie jest to bynajmniej żaden zarzut. Kolejnym elementem, jednym z wielu w tej książce, jest pewien motyw ucieczki, podróży, podążania w nieznane. Pojawia się już na początku w utworze „Widok” „wychodzę z domu/ uciekam/ dokądkolwiek, byle dalej/…/w szybie autobusu/widzę swoją twarz/ to dużo/. – Zagubienie w świecie? Próba ucieczki i odnalezienia siebie, swej własnej ścieżki życia? Chyba tak. Ponieważ tom kończy się strofami:

 

                                   Wszystko to
                              
    widział już świat

                                  

                                   Jest inaczej
                                 
 nic nie jest
                                 
prostym równaniem
                               
  z wynikiem
                                 
do przemyślenia

 

                                   Wszystko to
                               
  o czym myślisz
                                
 widział już świat

 

                                   We fragmentach
                                
  w ludziach
                                
  po kolei

 

                                   A teraz?
                                  
gdzie jesteś
                                
 moja dorosła nadziejo?

 

Cykl dorastania został zamknięty, czekamy na nowy tom :-)

 

                                                                                                                         Jacek Karolak

 

 

Piotr Goszczycki, Przed kurtyną świtu, Komograf, Warszawa 2008, str. 55.