Anna In w grobowcach świata - Olga Tokarczuk

O dobrej i złej landlady

 

„Anna In w grobowcach świata” Olgi Tokarczuk to powieść oparta na fragmentach sumeryjskiego mitu o bogini Inannie, spisanych na tabliczkach klinowych. Nie wszystkie tabliczki odnaleziono, Tokarczuk dokonuje zatem swoją powieścią, swoistej literackiej archeologii. Szuka coraz głębiej i głębiej, by jak najwięcej informacji „odkopać” o archetypicznej kobiecie – symbolu.

Tytułowa Inanna (uwspółcześniona Anna In) – bogini miłości i wojny udaje się na spotkanie ze swoją siostrą – władczynią podziemi. Bliźniaczka wzywa ją po utracie kolejnego oblubieńca. Piękna Inanna pełniąca jak dotąd kontrolę nad wszystkim, schodzi do świata śmierci. W tej krainie jednak nie ona dyktuje warunki. Toteż już u wrót, jej alter ego nakazuje pozbyć się wszystkiego, co przypomina o pięknym świecie. Inanna oddaje stroje i biżuterię, zmywa makijaż i staje przed zazdrosną siostrą naga, upokorzona, bezbronna. Nareszcie są sobie równe. Podziemna landlady czekała na to wyrównanie rachunków całe swe podziemne życie. Piękne ciało bliźniaczki szybko zniszczeje pod wpływem wilgoci, ciemności i brudu. Dla podziemnej siostry obnażenie bogini to jednak za mało. Z wielką satysfakcją uśmierca ją.

Inanna ma jednak wierną towarzyszkę – Ninę Szubur, która robi wszystko, by ocalić Annę In, In Annę. Kiedy Ojcowie odmawiają jej pomocy,  dociera do pramatki, która daje jej tajemniczy koszyk i pod groźbą szantażu raz jeszcze wysyła do ojców. Dochodzi do istnego dobijania targu w sprawie uwolnienia Inanny.

Bohaterka w końcu opuszcza podziemie, ale musi znaleźć kogoś, kto umrze zamiast niej. Wybór pada na Ogrodnika, dawnego kochanka. Wtedy z pomocy spieszy mu siostra, gotowa ponieść ofiarę za niego. Negocjacje trwają długo, w końcu pani podziemia wyraża zgodę, aby rodzeństwo zamieniało się co pół roku. Wraz z nimi zabiera jeszcze będące poza płcią muchy, które odtąd kojarzone będą ze śmiercią, śmietnikiem, kanałem i odpadami. Ta cykliczna wymiana wyznacza też naturalny rytm i porządek świata, kojarzy się z mityczną historią Demeter i Kory.

Seria MITY polega na reinterpretacji dawnych historii i wątków, na włączeniu ich w nowe współczesne aranżacje. Historia bogini dzieje się na przedmieściach, wokół szybów, śmietnisk, wieżowców i wind. Bohaterowie powieści są jakby cybermityczni, futurystyczni. Miasto wygląda jak wyjęte z taniego horroru. Bogowie to księgowi, ludzie biznesu, otoczeni automatycznymi  sekretarkami i maszynami. Tokarczuk zadbała o współczesnych bohaterów: Inanna - Anna In, Enhuduanna - Anna Enhudu, Ninszubur - Nina Szubur. Współczesne jest więc opakowanie. Aż i tylko. Bo chciałoby się dostrzec tego więcej, a przynajmniej na głębszym poziomie.

Recenzenci piszą, że powieść Tokarczuk to historia tryumfu dobra nad złem, życia nad śmiercią. Zwycięstwo jest jednak efektem targu. Czy zatem przynosi należytą satysfakcję? Inanna wychodzi cało z opresji, ale ktoś umiera za nią. Mówi się o jej bohaterstwie. Anna In wygrywa ze śmiercią, ale kosztem kogoś, nie jak wojowniczka. Zaryzykowałabym tu i włączyłabym ją do grona tchórzy. Tryumfuje miłość siostrzano – braterska. Gesztianna kocha naprawdę, dlatego nie waha się powiedzieć: „Weź mnie zamiast jego”. Anna In chce po prostu się uratować. A jej podziemna siostra jest zwyczajnie zazdrosna, że to jej przypadło po urodzeniu odejść do gorszej części świata. Stąd tak bezlitośnie postępuje ze swą znienawidzoną krewną.

No i po co Inanna w ogóle schodzi do podziemi? No tak, pojawia się zdanie, że słyszy wołania siostry. A może jest na tyle dumna i pewna siebie, że chce wejść tam z ciekawości? Udowodnić, że i tu pokona wszystko? Że dowie się, jak t a m jest? „Błogosławiony, kto to zobaczy” – czytamy.

Pocięta narracja niemal zakrywa to, co ważne: Inanna tak naprawdę zwycięża śmierć, zmartwychwstaje. Jako kobieta i jako pierwsza. Powieść mogłaby zyskać właściwie miano rewolucyjnej, zwłaszcza na tle naszych mocno kulturowo ugruntowanych prawd, z którymi właściwie się nie dyskutuje, nawet w literaturze. A jednak ten „fakt” się pomija, czytelnik nie uświadamia go sobie. Dlaczego? To proste: Inanna nie wzbudza sympatii. Jest surowa, niekobieca, to wojowniczka pozbawiona uczuć.

Może sama postać Inanny, a może posłowie, które dopowiada historię,  powodują, że czytelnik nie odbiera emocjonalnie jej losów. Tokarczuk jest bohaterką zafascynowana i pozwoliła chyba popłynąć swej powieści, dała się Inannie uwieść, podąża za nią, zamiast prowadzić ją ku współczesności.

Tokarczuk to autorka feministyczna. Stąd postacie męskiego rodzaju nakreślone są jednoznacznie. Bogowie odmawiają pomocy (być może kieruje nimi strach). Nie myślą logicznie, są niekonsekwentni. I cyniczni. Dla zabawy stwarzają glinianego człowieka. Mężczyźni – są właściwie uprzedmiotowieni; rikszarz jest everymanem - każdym, czyli nikim, ogrodnik też jest zaledwie elementem przetargu. Może to kara za losy prabogini, która na przestrzeni dziejów, z wielkiej wojowniczki – pramatki została umniejszona, zredukowana, pozbawiona siły i roli na rzecz patriarchatu? Staje się zjawą, nie boginią. Kobiety to prawdziwe bohaterki: służka Nina, siostra Ogrodnika, czy Pramatka –wszystkie solidarnie pomagają Inannie. Bosko–ludzka rzeczywistość nie jest u Tokarczuk zbyt różowa. To raczej mroczny koszmar, przed którym ocalić może jedynie przyjaźń i miłość, na co niewątpliwie bogów nie stać.

Autorka oddaje głos wielu bohaterom, to dość nowatorskie. Mit właściwie opowiada, a raczej stwarza się sam i raz jeszcze. Ubrany w atrybuty nowoczesności, tym bardziej jest archetypiczny, surowy, pradawny. Tokarczuk prze-pisuje, podkreślając role wiecznego, leżącego pod spodem  porządku. Wszystko już było – podkreśla.

Powieść Tokarczuk to nie tyle reinterpretacja mitu, co jego nowatorski zapis. Melodyjny, rytmiczny. Podoba się ta śpiewność, powtarzalność. Inanna, Anna In. Fragmenty słów wracają jak refren, jak rytm pór roku, jak okrutne koło historii. Jakby wszystko strzegło wielkiego porządku.  Świat i grobowce, życie i śmierć, piękno – brzydota, bogowie – ludzie, zwycięstwo – porażka. Inanna jest ponad tym – wygrywa ze śmiercią, zdobywa wiedzę bezcenną. Ona i tylko ona ma do powiedzenia światu ważną historię. Któż jednak chce  ją usłyszeć, skoro „jakiś wymięty magik, w czarnym smokingu i czarnym cylindrze, obsypany złocistymi płatkami konfetti, odzywa się z tłumu:

          Dajmy temu spokój. Chodźcie wszyscy z nami, szkoda czasu, jest festyn!”.

A to ja, która opisuję, Agnieszka Góralczyk. A ta relacja jest moja.