To nie jest dziennik - Zygmunt Bauman

To-nie-jest-dziennik Zygmunt-Baumanimages_product15978-83-08-05005-7

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Codziennik eseistyczny

Rzeczywiście, najnowsza książka Zygmunta Baumana niewiele ma wspólnego z dziennikiem. Dziennik bowiem – jako gatunek autobiograficzny – stanowiąc formę relacji z codziennych wydarzeń, zawierać powinien opis przeżyć wewnętrznych i emocji towarzyszących narratorowi (dziennik intymny). Bywa, że skupia się na sprawach nie związanych bezpośrednio z jego autorem (dziennik zewnętrzny). Przybliża wówczas - w formie refleksji - tematy polityczne i społeczne. Taki właśnie typ dziennika „ekstymnego” proponuje czytelnikom Bauman.

Na książkę Z. Baumana składa się zbiór kilkudziesięciu esejów dotyczących problemów wielokrotnie poruszanych przez autora w poprzednich dziełach. Przywołany jest więc ponownie motyw wykluczenia społecznego, opisywany szeroko już w Życiu na przemiał. Autor poruszył w przywołanej książce kwestię homo sacer – ludzi-odrzutów. W niniejszym eseju ponownie wraca do palącego „kłopotu z wykluczeniem” w płynnej nowoczesności nadmiaru, zbędności i odpadów do posprzątania. „Pracownia artysty nie może istnieć bez śmietnika - dopowie w Życiu na przemiał - [odpady] są jednocześnie boskie i diaboliczne. Są źródłem wszelkiego tworzenia i jego najpoważniejszą przeszkodą”. W niniejszym dzienniku zwraca uwagę na powolny proces asymilacji, czy wręcz integracji, która nie żąda od nowo przybyłych, by porzucili swą tożsamość, a spróbowali wprząc ją w tkankę nowej cywilizacji, tworząc tym samym piękny kulturowo-społeczny patchwork.

Bardzo ciekawy jest również esej poświęcony Houellebecq`owi i jego słynnej Możliwości wyspy. Bauman wychwala francuskiego dystopistę za ostrość spojrzenia, przenikliwość i szczerość. Wydaje się, iż obu pisarzy łączą podobne frustracje: poczucie beznadziei oraz bezmocy. Obaj myśliciele mogą obserwować świat i go opisać, lecz nie mogą go zmienić. W płynnym ponowoczesnym świecie nie ma bowiem nadziei dla prawd ostatecznych i wiecznych. Tu liczy się chwila. Ulotność, tymczasowość i zmiana stanowią jedyną wartość. Świat karmiony jest więc „infozrywką” (infotainment) – kłamstwem maski i złotego cielca.

Na dalszych kartach książki co rusz potykamy się o nowe narzekania: na wzbogacanie konsumpcji i ubożenie planety, na internet, anonimowość, nieodpowiedzialność, cyberataki, na Berlusconiego, na banki i kredyty nie do spłacenia, dyktaturę państw islamskich, zadłużenia publiczne, na niekonsekwencje spełniania cudów Boga, zdobycie sieci, lecz nie „wspólnoty”, niedolę zubożałych i prześladowanych wygnańców- emigrantów… Krótko mówiąc: najnowsza książka Baumana pomieściła cały smutek tego świata. Nawet momenty intymnych zwierzeń traktują o odejściu najbliższej autorowi osoby, jaką była w jego życiu żona Janina oraz o wrażeniu dyslokacji – dręczącym poczuciu, że jest się wiecznie nie na swoim miejscu i nie w swoim czasie. Wszystko to przygnębia i przytłacza.

Czy rzeczywiście świat, w którym żyjemy, jest wyzuty z dobra i szlachetności? Czy jesteśmy w morzu życia li tylko „planktonem, skazanym na porażkę w ewidentnie nierównej konfrontacji z potęgą fal”? Na te i inne pytania warto odpowiedzieć, patrząc na świat poprzez pryzmat swych doświadczeń, urzeczeń i przeczuć.