O cudzie zabłudowskim na podstawie książki Piotra Nesterowicza

Cudowna Nesterowicz

 

„Nigdy bym nie pomyślała, że objawienie wyzwoli taką falę złych emocji. Wszystkich wobec wszystkich”.

                                                                             Jadwiga Jakubowska

 


Gdy w wyszukiwarkę wpiszemy hasło "Cud zabłudowski", dowiemy się, że była to – „seria niewyjaśnionych zjawisk, jakie miały miejsce w 1965 roku w okolicach miasta Zabłudów położonego niedaleko Białegostoku.

W połowie maja po mieście rozeszła się informacja, że dziewczynka Jadwiga Jakubowska miała widzenie Matki Boskiej, w czasie którego zapowiedziane zostało kolejne objawienie na dzień 30 maja 1965 roku. Do miasta przybyło około tysiąca ludzi z województwa białostockiego. Doszło do starć między milicją, która użyła gazów łzawiących, a ludźmi rzucającymi w stronę radiowozów kamieniami.

Cud zabłudowski nigdy nie został uznany przez Kościół katolicki.

O tych wydarzeniach opowiada reporterska książka Piotra Nesterowicza „Cudowna”, wydana w 2014 r.”. Wokół niej skupiliśmy się w pewien sobotni marcowy wieczór, by zastanowić się wspólnie nad jej odbiorem. Pytaniem otwierającym spotkanie, było: „-Czy wierzymy w cuda i objawienia?”. O ile na pierwszą jego część w większości Kuźniacy odpowiedzieli twierdząco, na drugą już niekoniecznie. Po dość burzliwej wymianie myśli (oraz doświadczeń związanych z pielgrzymkami do miejsc „naznaczonych obecnością Boga”, świętych oraz spotkaniem na swej drodze życia osób szczególnych, zakonnych), uznaliśmy, że nie warto sprzeczać się o poglądy, na których w ogóle w przypadku tej lektury autorowi nie zależy. Reportażysta nie sytuuje się po żadnej ze stron odwiecznego konfliktu: nauka-wiara (ratio-fide). Nie zależy mu zatem na ani na zażegnaniu, ani na zaognieniu sporu wiary/niewiary w owo opisane objawienie.

Piotr Nesterowicz w sposób wysoce dokumentalistyczny zebrał notatki od poszczególnych świadków zdarzeń cudu z 1965 roku i opublikował, nie dodając zbyt wiele od siebie. To według nas zubożyło niniejszą lekturę.

Więcej wniosków, wysnutych po doświadczeniu lekturowym z Kuźniakami, w samej recenzji „Cudownej”, którą można przeczytać TUTAJ.

Irmina Kosmala