Wspólnota tożsamości, czyli sztuka przeciw wykluczeniu

Działania gnieźnieńskiego klubu Krytyki Politycznej w MOK-u.

 

Pozornie może się wydawać, że konflikt palestyńsko-izraelski w strefie Gazy oraz problemy współczesnych kobiet mają ze sobą niewiele wspólnego. Niedzielna impreza (15 marca) zorganizowana przez klub Krytyki Politycznej w Miejskim Ośrodku Kultury w Gnieźnie pokazała jednak, że może być inaczej.

 

Spotkanie, które rozpoczęło się o godz. 18.00, było więc podzielone na dwie części. Pierwszą z nich wypełniła projekcja dokumentalnego filmu The heart of Jenin opowiadającego historię palestyńskiej rodziny, której syn Ahmed ginie z rąk izraelskiego żołnierza, a rodzice decydują się oddać po jego śmierci organy potrzebującym, wśród których znajduje się także córka ortodoksyjnego Żyda. Dużo ciekawiej jednak zapowiadała się dyskusja po filmie, która nie ograniczyła się do standardowej wymiany wrażeń odbiorców po projekcji, lecz została wzbogacona świadectwem specjalnie zaproszonego na tę okazję człowieka stamtąd. Tamir Halperin bowiem, mimo że wiele lat spędził w USA, jest synem ortodoksyjnych Żydów i z tzw. poczucia obowiązku zaciągnął się swego czasu do izraelskiej armii. Widząc jednak jak jego rodacy traktują Palestyńczyków, zrezygnował ze służby co niemal okupił więzieniem. Podczas spotkania opowiadał więc o dyskryminacji i segregacji arabskich mieszkańców strefy Gazy (na wzór dawniejszego apartheidu w RPA), którym odmawia się wszelkich praw poczynając od społeczno-kulturowych, a kończąc na fizjologicznych, z prawem do życia wyłącznie. Używając siatki pojęciowej włoskiego filozofa Giorgio Agambena, można powiedzieć, że Palestyńczycy są jednym ze współczesnych przykładów Homo Sacer, czyli człowieka wykluczonego ze społeczeństwa, którego można bezkarnie zabić. Z tą tezą zresztą zgodził się sam gość, który pozostając w lewicowym spojrzeniu na konflikt, przyznał, że rynkowe korzyści z antagonizmu na Bliskim Wschodzie czerpie również Ameryka dofinansowując np. izraelską armię sumą 3 miliardów dolarów.

 


Co ciekawe, zupełnie inne jednak bywają postawy samych obywateli obu państw: filmowego, acz prawdziwego Palestyńczyka Ismaela Ghatib’a, który nie zawahał się oddać narządów swego syna, jeśli nawet trafią do żydowskich dzieci, jak i samego Tamira, który jako Izraelczyk opowiada się za utworzeniem niezależnego państwa palestyńskiego.

 


Po burzliwej dyskusji przyszła zaś pora na drugą część imprezy zarezerwowanej dla spektaklu teatralno-tanecznego Equilibrium (od ang. Equal, czyli równy, co także w paradygmacie prawa oznacza równowagę sił, gdzie jednemu podmiotowi nie wolno zapanować nad drugim, co ma zapobiec hegemonii i dominacji), którego treścią była właśnie walka kobiet o równość w kulturze i prawo do samostanowienia. Przedstawienie Kolektywu Oślej Ławki podczas którego nie padło ani jedno słowo (nie licząc wiersza Rafała Wojaczka odczytywanego zza kadru), operowało jednak tak sugestywnym ruchem, a nawet spazmami czterech tancerek na scenie, że dodatkowy komentarz byłby po prostu zbędny. Zawiązane czarnymi przepaskami usta dziewczyn, znamiona na ciele czy w końcu obłąkańczy taniec – odbijały jak w soczewce problemy kobiet: do XIX wieku (a w niektórych kulturach również do dzisiaj) praktyczny brak głosu w społeczeństwie, stygmatyzację z powodów podejmowanych decyzji czy z samego faktu bycia kobietą i wreszcie rozdarcie między życiowymi wyborami. Interpretacji oczywiście może być więcej, na co wskazywał prowadzący spektakl Paweł Bąkowski, jak i pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia i tancerka Aleksandra Dudczak.

 


Jednak wracając do postawionej na początku tezy o wspólnotę konfliktu palestyńsko-izraelskiego i kobiet – można odpowiedzieć krótko, że wykluczenie. W zależności bowiem od warunków (np. ekonomicznych), Palestyńczycy stają się przeszkodą dla Izraelczyków w budowie ich państwa i dobrobytu, podobnie jak i młode matki z Wałbrzycha w 2008 roku stały się utrapieniem dla władz, którym niepodobał się fakt, że zajęły nieuregulowane prawnie pustostany.