Spotkanie z Andrzejem Stasiukiem w Gnieźnie - finał "Pretekstów 2022"

Stasiuk 2022.jpg

Na zdjęciu Andrzej Stasiuk i Aleksander Karwowski

4 września 2022 na dziedzińcu Starego Ratusza w Gnieźnie odbyło się finalne spotkanie domykające Festiwal Literacki "Preteksty 2022".

Godzinną rozmowę poprowadził dziennikarz Aleksander Karwowski, który tak zapowiadał niniejsze wydarzenie:

 

 
“Andrzej Stasiuk to twórca osobny. Osobny, bo mimo że jest jednym tchem wymieniany w rzędzie z największymi współczesnymi nazwiskami polskiej literatury, to jednak nie jest on „hałaśliwym” pisarzem, którego wszędzie pełno. Przeciwnie. On świadomie wiodąc życie jakby w górskiej kolibie swojego kochanego Beskidu Niskiego, obserwuje z niego życie, jego przemijanie, dziwactwa codzienności i zaskakujące tej codzienności zawirowania. Ale mimo niemal pustelniczego życia, podróżuje. Te podróże też są osobne. Terenówka, namiot, kawa. Kierunki wschodnie i południowe to lekcje pokory. Stepy, Bałkany, odległy tajemniczy Wschód. Z tych błotnych bezdroży i od napotkanych tu szczerych prostych ludzi niesie on na karty swojej literatury spokój. Spokój charakterystyczny dla jakichś literackich mędrców. Ale nie są to bajania, tylko trzeźwe obserwacje, często brudnego i wulgarnego świata. Ale Stasiuk jest Polską. W całej jej rozciągłości, ponieważ…
… „są kraje, do których mogę pojechać. Są nawet kraje, w których chciałbym może i umrzeć, żeby mnie tam jakieś piękne sępy porwały do nieba albo szakale rozwlekły po ziemi. Ale żyć chcę w tym kraju, ponieważ nic mi nie zastąpi tej rozciągłości intelektualnej, językowej, emocjonalnej, duchowej, którą on mi oferuje. Czytam go jak ślepiec brajla, samym dotykiem” – powiedział kiedyś w jednym z wywiadów.
Tak. Taka absurdalność, ślepota, katolickość, ale też i trudna historia, przyroda i ludzie – są wsadem do pieca z którego wytapia on obraz Polski. Często wraca do przeszłości. Czasu miejsc i ludzi. Cały jest z niej zbudowany. Tłumaczony i wydawany w wielu językach wydał kilkadziesiąt książek. Jego twórczość znalazła się w filmach, spektaklach, inspiruje innych twórców, ale sam udanie flirtuje także z muzyką. Mickiewiczem śpiewał punkowo w nuty kozackie, a ostatnio recytował modlitewniki w spontanicznym jazzującym projekcie OPLA. Znowu osobno, choć niby w zespołach. Laureat najważniejszych polskich nagród literackich (NIKE, Kościelskich, Gdynia), a zarazem były więzień skazany za dezercję z armii. Zestawienie arcyciekawe. Niespotykane. Osobne.”
 
Twórczości A. Stasiuka przyglądam się, odkąd wydał Jadąc do Babadag. Podobnie, jak w prozie innych polskich "Kolumbów" - Jacka Hugo-Badera czy Krzysztofa Vargi - za każdym razem zachwycał mnie  dziki wschodni świat, zdobywany przez nich, rozpoznawany i opisywany w tak sugestywny sposób, że pamięta się te zapiski do dziś.
 
Tego wieczoru  przybył na spotkanie do Gniezna pisarz spełniony. Osiągnął bowiem prawie wszystko w swojej twórczości to, o czym można pomarzyć. Ponadto ma dość pieniędzy, by udawać się w najdalsze zakamarki świata ze swoim sprawdzonym przewodnikiem-tłumaczem, a także by pomagać Ukraińcom mieszkającym tuż obok niego. I choć nienawidzi agresywnej Rosji, tego powszechnego brudu, syfu i ogólnej rozpierduchy, tęskni do tego kraju bez zasad...
 
Śmieje się z ludzkich przywar i słabości. Azjatyckich turystów robiących sobie wszędzie selfie. Jakby chcieli tym zdjęciem pomnożyć swój byt. 
 
Lubi Krzyśka Vargę, ale nie napisze z nim żadnej książki, bo jego świat nie udźwignie innego, choćby najbardziej pokrewnego duchowo.

Jest anegdotyczny i autoironiczny. Ale zasłania się przed nami przekleństwami, którymi inkrustuje niemal każde wypowiedziane zdanie. "Są słowa, ale pod tym nie ma świata". 

W jego książkach jest świat.  Czasem, jak w Zimie - dotykający sensu istnienia, przemijania, wartości bytu, innym razem, jak w Kronikach beskidzkich i światowych - diariusz niepowtarzalnej przygody pisany wciągającą prozą. 
 
Zachęcam do lektury.
 
Irmina Kosmala