Piotr Kasperowicz

WIERSZE

 

"Wnęki optyczne"

Łatwopalne obiekty

są zawsze gotowe by wejść w atmosferę

gdzie labrysy uformowano w tornada

ze względu na boskość

odwiecznie znaczoną jako niczyja

 

Polifem wciąż na to patrzy

a wnęki optyczne ma dobrze ukryte

spokojnie wchłania

z zielonej herbaty polifenole.

 

 

"Tylko błazen prawdę ci powie"

 

W czasach bardziej niż oświeconych

polując na czarownice
nie zapominaj

ni Tora Koran czy Biblia

nie zmąciły twego pobłażania

nie wmówisz nikomu
to z braku miłości nie kocham nikogo
bo wszyscy obok mnie są szaleni

wciskanie kitu
uszczelnia jedynie okienko komunikatora

polując na czarownice
między ponumerowanymi klepkami
nie zapominaj
tylko błazen prawdę ci powie
że jesteś idiotą.


"Limit w funkcji czasu"

 

Psychoaktywnie myślisz

wcale nadpobudzony chemią

nad układem planet
zwiastującym ekspens haraczu
za niższe ryzyko śmiertelności całkowitej

roje bogów co rusz zsyłają cytokinowe burze

przewijają wadliwy taśmociąg

hiperlimitowany w funkcji czasu


jesteś śmiertelnikiem
śmietnikiem na artefakty

zerową ulgę wobec pogłównego podatku

przyznał post mortem

nieubłagany Chronos pełen kurażu.

 

 

 

"Wielka melancholia"


W trakcie wielce skondensowanej

melancholii gęstej od zawartości

zmieszanej na zimno

chciałem upiec szatana

w jego własnym domu

za to że mi kiedyś dopiekł

na padole naszych łez

stosował fałszywki słowne

trzęsące bebechem

zagraliśmy w grę o sumie zerowej
bez zabielania

 

kanał rany postrzałowej

naszpikowałem czosnkiem

leżał na teflonie bez tłuszczu
i wcale go nie chwytało

zrumienił się ledwie jedynie

tyle było mu wstyd

po kiepskim obsmażeniu

wstawiłem go do piekarnika

skwierczał dwie godziny

soków nie puścił po czym

dokładnie zmiażdżyłem w moździerzu

sumienie

oraz zblanszowałem wrzątkiem

osobiste demony.


"Podcienie martwych idei"

 

Życie biegnące podcieniami

zdobione detalami

z chorobotwórczych okresów

z bogatą ornamentyką na temat zagłady

datowaną na każdy okres człowieczeństwa

uzbrojonego w poglądach po zęby

ze wszystkimi epokami martwych idei

znaczonymi żywym ogniem

w niekończącym się humanitarnym schyłku

zalega bez dekoracji zgarbiony człowiek

trudno zwrócić na siebie uwagę

po tysiącach lat codziennych mordów

osamotniony w przepychu danych

mu sposobności z nadzieją

najpiękniejszą z możliwych na ziemi

której nie ma już czym podsycać

poza materiałami do detonacji.

 

 

"Ostrożność w intensywności bytu"

 
Szok podłączony do prądu za genitalia

odwraca rzucone uroki w imadle

jaja przekuwa w żelastwo

rżnie głupio radosnego człowieka

na beztroskiej poduszce powietrznej

pomimo stopów zawiści z bylejakością

życie wysuwa na prostą

 

przed zastosowaniem prądu

tętniącego w zmiennych

polowano na białe kruki

by uczynić z nich zapiski

w czerwonej księdze

te jednak stały się białymi karłami

jądrami czerwonych olbrzymów

pulsującym obszarem oddziaływań

zwanym ostrożnością

w intensywności bytu.

 

 

 

"Wykwity osobliwości"


Osobowości o słabych charakterach

w kolejnej serii porażek

zastąpione zostały osobliwościami

zmiennymi względem słońca

 

wewnętrznie labilne

pozbawione elementarnej wiedzy

wypełnione stereotypami

o wyglądzie monochromatycznym

przemilczają szczerość w postaciach

a te tak łatwo

nabawiają się nimbów gwiazd

roztaczających zimne światło

z czasem stają się odiami

bez możliwości dalszego odbicia.

 

 

"Ascendent opaczny"

Pomimo zabiegów specjalisty w sektorze zamieszania

na kaloryczność cukru mieszanie nadal nie wpływa

dzięki bezczelności będącej jego synonimem astralnym

uporczywie sam sobie wtrąca się w obszar zdania

o najdziwniej ze zdań wielokrotnych złożonej budowie

w ascendencie opacznym do jakichkolwiek znaków

pragnie być Alphą tudzież Omegą ewentualnie

jednak testy z uczłowieczenia definiują zwykłe Phi.

 

"Postać larwy"

Rzeczywistość walnięta obuchem

dopiero wtedy łączy ze sobą elementy

buduje z nich segmentowo postać larwy

tempa dzida pełza i mamrota w ucho

że nie można wyplenić zuchwalstwa

z wyśmienicie umoszczonego miejsca

delikatnie pryskając otoczenie

ekologiczną trutką w aerozolu

żenująco lecz z najwyższego poziomu

niekosmetycznie puka cię w czoło.

 

"Plan sytuacyjny komedii"

W toku zarabiania dorabiania i nadrabiania miną

w afekcie wykształcenia i miłości do nabytej wiedzy

najtrudniej pozostać niepodminowanym człowiekiem

otwartym na atak moździerzowy i ogólnie wszystko

będąc rozgrywanym na planie sytuacyjnym komedii

opartej o scenariusz ku dobrej defekacji mózgu.

 

"Brillant mélange de personnes"

Ojciec dres matka intelektualnie obita blachara i dzieci pustaki

wyszli pobiegać po betonie na którym kwiaty ciągle nie rosną

tam się świeci klatą dla splendoru oraz opalizuje opalenizną

można też zabłysnąć cekinem i tipsem na ile pozwoli łańcuch

spotkali znajomego betona z wydzierganą kotwicą na pysku

ciągnął za karkiem na haku swoją nową wybrankę betoniarkę

od teraz już nikt nie zrobi tak genialnych fenotypowo melanży

lanych w mordę nie ma sposobu do tak dużej ilości policzyć.

 

"Podosobowość rodzinna"

Monokultura prowadzona bez dostępu światła

kultywowana od lat w twojej rodzinie

zaburza podłoże na którym kiełkują myśli

sygnaliści ze światopoglądem wywołanym strachem

wskazują na wadę strumieni świadomości

którym za pomocą konotacji w nierealiach

odmawia się przywiązania do tradycji

niewymyślonym na bazie supergwiazdy

rozpisanym bliżej gwiazdy pitagorejskiej

diagnozą choroby nadpisuje się gnozę

endemicznie wprowadzane aberracje

rozwijają w chromosomach osobowości sprzeczne.

 

"Tucz w strefie wykluczenia"

Nanomózg nabawiwszy się dodatkowej karłowatości

opiera swoje rozmyślania zaledwie o dowody społeczne

prężnie wywodzące się z samozwańczej strefy wykluczenia

tam jedynie słusznie indoktrynowane dzieci swoich rodziców

rozwijają się we właściwym kierunku jedząc utwardzone oleje

obłożona niebieską kartą wątroba dzięki lekom mniej gnije

za to przerasta się i otłuszcza od trucizn zapalając neurony

tuczniki karmione przez rurę papką rozwodnionych poglądów

bez krzty rozbieganej wyobraźni po dzikich manowcach

bo tam grasują rasowe potwory dowodzone przez Hello Kitty

trwale wyizolowane dzwonią pomodlić się do telewizora.

 

"Wewnętrzne sztuki walki z bielmem"

Na spokojnie pagórkowatych obrzeżach rubieży odczuwania

ktoś zawsze składa w wyszukane figury roszczenia terytorialne

szerokolistne rozłożyste palanty rzucają cień topornym pustakom

człekokształtni opisują twój kraj swoimi małymi miarkami pojęcia

niezmiennie okazuje się on nie taki odpowiednio przaśnie kształtny

skala porównawcza może bowiem wywodzić się od sukinsynów

apokalipsę poprzedza apopleksja i nawet podobnie się zaczyna

przez zastoiska w stanie umysłu stanie spoczynku i stanie skupienia

głównie za sprawą treningów ducha w szeregach zrytych beretów

z absolutną pewnością głupoty abstrakcyjnie wymalowaną na pysku

donośna propaganda i zagrodowa agitacja bezmlecznej trzody oraz

długie przeżuwanie doświadczeń oddala od rodziny przeżuwaczy

wpędza w podrząd agresorów z nadpobudliwością bielma w drganiu.

 

"Precedens w prawie do bycia"

Wywłoka w wywrotce wielokrotnej

rozsiadła się za sterami nieszczęścia

pędziła na oślep jak kura po zmroku

w kuloodpornym pojeździe lądowym

licząc na brak sposobności hamowania

nie liczyła się skrupulatnie ze słowami

tylko rozum zatrzymała dla niepoznaki

łzy przylepiła do podwozia brokatem

fluidem zatuszowała błoto na rejestracji

którą jej doczepiono przed wjazdem

do punktu obsługi po drodze zbycia klienta

znana z asertywności zakaźna gnida

domagała się nieustannie i czelnie

ważnego precedensu w prawie do bycia

zupełnie nie sobą wśród modowych porad

od celebrytów na ściance dla mediów

trzaskała słowem i drzwiami po mordzie

zanim nie weszła w zakręt wymogów.

 

"Ustawiczny tok"

Sugestywna wymowność

z aspiracjami ku przenikliwości

zwiększa konsumpcję

poluzowaniem żuchwy

obija ustawicznie wargi

o każde słowo

dobrze nawilżone
modnie wydęte usta

wielokrotnie przetarte

Piłsudskim, Papieżem i Bogiem

moczonymi w toku śliny

przez nierówno ostrzyknięte

ssawki glonojada

wypluwki z jakości faktów

obrzmiałe przy szkle

od parcia i wydymania.

 

"Omłot mechaniczny"

Wyjec pospolity o charakterystycznych małych jądrach

jest uorganizowany jak konstrukcja cepa

głowy używa do ręcznego łojenia zgłosek

po wrzuceniu słów do bębna młócącego

automatycznie załącza się omłot mechaniczny

u osobnika zwyczajowo traktującego zdania bijakiem

świadomość fonetyczna z rzadka jest stosowana.

 

"Uroda czarnego wągra"

W trakcie sympozjum na temat urody czarnego wągra

śmietanka towarzyska uwolniła z mieszków złogi

cerze łojotokowej gładko przypudrowała nosek

zatykając porom wszystkie ujścia skórne

mieli dużo do powiedzenia o konsystencji

jednak przy nadprodukcji sebum w gruczołach

zaczęli ślizgać się po problematyce twardego łoju.

 

 

Piotr Kasperowicz, rocznik 1978. Poeta, prozaik, aforysta, krytyk, felietonista. Debiutował
w latach 90. ub. wieku. Kiedyś artysta emigracyjny. Przebywał we Francji, Anglii, oraz Irlandii Północnej. Obecnie zamieszkuje w Krakowie. Współpracował z rozgłośniami radiowymi jako realizator dźwięku. Zajmuje się grafiką i fotografią. Przedstawiciel współczesnego nurtu poezji audiowizualnej. Na potrzeby prezentacji poezji dokonuje obróbek graficznych, dźwiękowych oraz filmowych, tworząc prezentacje multimedialne swoich wierszy. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w zakresie Geologii Złóż i Geochemii Środowiska. Od 2012 roku redaktor działu poezji wydawnictwa Mega*Zine Lost & Found. Publikował w prasie krajowej i zagranicznej. Autor siedmiu tomików poezji.

Szczegóły tutaj:

https://kasperowiczpiotr.wordpress.com/2006/10/24/biogram-i-bibliografia/