„Wyjazd”, czyli dwadzieścia dziewięć wypadów do ciemnej gwiazdy serca

Wyjazd 2019.jpg

Najnowszy tom wierszy Krzysztofa Szymoniaka, Gniezno 2019.

 

Po ośmiu latach poetyckiego milczenia, w 2018 roku ujrzał w końcu światło dzienne niezwykły tomik Krzysztofa Szymoniaka o przewrotnym,  zabawnym i intrygującym tytule „Strach przed poezją”. W jego wnętrzu znajdziemy jednak dość brutalny obrys rzeczywistości. Tworzą go utwory spisane w przeciągu jednego roku (połowa 2010 do 2011). Ostatni z wierszy poczęty został w dniu śmierci ojca  poety – 1 lipca 2011. Od tego czasu K. Szymoniak zamilkł lirycznie, aż do chwili  poprowadzenia kolejnych warsztatów z twórczego pisania na UAM w Poznaniu, podczas których spotkał inteligentnych młodych ludzi, chłonących jego wiersze jak muzułmanie Koran.

 Przedział spraw, jakich dotyka „Strach…”  jest ogromny, a wszystkie zakorzenione są egzystencji współczesnego człowieka. Utwory  związane są zatem z miłością, ale i przemijaniem, starością, chciwością i niedosytem, transseksualizmem i pedofilią. Wśród nich przewijają się i te o wydźwięku politycznym – katastrofie smoleńskiej, motywie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, łajnie politycznym, immunitetach, ale i o konkretnych ludziach – Wojaczku, Miłoszewskim, a nawet Ewie Farnej.

W takim świecie utkanym z płynnej materii doczesności, przypadkowości oraz absurdu ciemne i zimne są noce, a anioły w nich bezdomne.

Poeta dokonując brutalnego obrachunku z rzeczywistością, jak się rzekło na początku prezentacji tego tomiku, roztacza przed nami cały smutek przemijania i tymczasowości.

W takim świecie może i nie warto już na nic czekać, a zapić się tanią whisky z pobliskiej Biedronki, łykając przy okazji garść Morfeuszowych tabletek na drogę ku równie ciemnej i niepewnej rzece Styks. Tylko skąd wziąć jednego obola na zapłatę Charonowi, skoro nic już nie ma? Nie ma na życie, a tym bardziej nie ma na śmierć…

I oto niespodziewanie – rok po wydaniu  „Strachu przed poezją” –  pojawia się kolejny tomik, „Wyjazd”* , na który złożą się wiersze zadedykowane nie wszystkim studentom warsztatów 2017/2018 r., a konkretnej studentce, Marcie Marek, która podarowawszy tom „Wierszy i prozy 1954-2004” Tomasa Tranströmera, przyczyniła się do kolejnego poetyckiego „otwarcia” gnieźnieńskiego poety.

Szwedzki noblista zainspirował polskiego poetę do kolejnej odsłony swego spojrzenia na świat, na życie, na drugiego człowieka.

Nie zdradzę zbyt wiele. Powiem tylko, że to bardzo osobista, wyważona  refleksja, a zarazem mroczna i  przytłaczająca  – jak w wierszu „Gorzka prawda”: „… wszyscy, których kochasz, są gdzie indziej, a ci, którzy są obok, nie rozumieją twojego języka…”.  Ta wieczna szarpanina: być tu czy tam, doświadczać czy oglądać,  wchodzić  w coś czy się zawczasu wycofać, przypomina zmaganie się linoskoczka z akrofobią. Na myśl przywiedzie pewnie wrażliwemu odbiorcy jeszcze wiele innych skojarzeń. To atut tego tomu. Można o nim myśleć na różne sposoby i można w jego poszczególnych strofach coś bardzo osobistego odnaleźć.

                                                                                                           Irmina Kosmala

 

 PS Po "Wyjeździe" mam pomysł na tytuł następnego tomu. Może być tylko jeden. Wiadomo (-:

 

*Tom inkrustowany fotografiami Krzysztofa Szymoniaka, których wyboru dokonała Marta Marek.