Kolonie Rosy - Dariusz Jacek Bednarczyk

Kolonie Rosy

 

 

Na kolejną* rocznicę Kolonii T.R.**

 

Kolonie Tomáso Rosy to pyszne, zamorskie terytoria zawdzięczające istnienie sonetom. Ten wyborny, nie wyłączając słowa, szermierz tudzież znawca tematu, znakomicie opanował wszelkie tajemnice tego utworzonego we Włoszech, gdzie z wielkim powodzeniem wykorzystywali go po wsze czasy okryci chwałą kondotierzy Erato i Euterpe, a mianowicie Dante oraz Petrarka, układu stroficznego. Formacja ta przeniknąwszy następnie na teren Półwyspu Iberyjskiego i w dalszym ciągu podlegając rozmaitym modyfikacjom, trafiła w końcu nie tylko w ręce godnego kontynuatora tradycji, ale i pełnego pasji twórcy, w niepośledni sposób rozwijającego dawną myśl. Rosa wybrał podkreślającą ostry koniec, klasyczną i skuteczną we wprawnych dłoniach profesjonalisty strukturę pointy. Zamiast szeroko stosowanego schematu 4-4-3-3 bądź 4-4-6, oparł się na rzadko wcześniej wykorzystywanym systemie 4-4-4-2 zgrupowanym wokół dwóch ostatnich odcinków metrycznych jako podstawowej jednostce, traktując wers jako swoisty manipuł. Warto podkreślić jego niezaprzeczalny wkład w rozwój współczesnej formy sonetu w postaci świadomego poluzowania rygorów. Siłą rzeczy dominuje u niego mistrzowsko prowadzony trzynastorzędowiec, chociaż nie brak tam związków, gdzie znacznemu powiększeniu ulega fraza jako jeden z typowych uczestników współczesnej frazeologii rozumianej jako układ w wypowiedzeniu.

Kolejnym spektakularnym rozwiązaniem jest przesunięcie oddziału  wewnątrzwersowego, że nie wspomnieć o manewrze częstego wyłamywania rymów, czyli tej niezawodnej jak falanga, tożsamości w dwóch szeregach. Wymienione, śmiałe posunięcia w sposób niewątpliwy odznaczają na współczesnym polu wersyfikacyjnym, co należy uznać za niezwykłe osiągnięcie Rosy.

 Te 77 sonetów przyporządkowano jednolitej, utożsamianej właśnie z koloniami,  formacji. To one bowiem stoją na straży wspólnego języka oraz obyczajów. Na ich konto zaliczyć należy konieczne ujarzmienie. Jako twórcy nowego porządku są niepodlegającym zakwestionowaniu ramieniem kolonizatora. Żelazo i maczety, proch oraz karabiny. Mimo, iż dysponują miażdżącą siłą, w koloniach czai niebezpieczna dychotomia,  stale grozi wybuch, wszak rajskie, idylliczne plaże to nie tylko pachnące, przynoszące krocie dystrybutorom przyprawy korzenne, upajające, kwietne ogrody, feerie barw, cudownie soczyste owoce, klejnoty spijających nektar kolibrów, lecz i żywy, broczący krzywdą towar, którego ujarzmienie wymaga zarówno stałej gotowości pod bronią, jako też stosowania brutalnej przemocy, zagrażającej zaledwie odwlekanym w czasie, a więc nieuniknionym przecież wybuchem. Under the Volcano?

Zatem kolonie to w tym samym stopniu odkrycie, zaspokajanie drążącej ciekawości, pasja przygody, co pierwotna walka o panowanie, bestialstwo, chciwość, szaleństwo  bezpardonowo przelewanej krwi, krach złudzeń, zarazem wypełniona kurhanami żarłoczność i odwieczna męka historii. Nowy, a stary świat powołany do życia sprawczą potęgą formacji 77 logicznie zazębiających i sprawnie poprowadzonych sonetów ich utalentowanego twórcy, prawdziwego hetmana frazy.

Wypadałoby więc potwierdzić, że u źródeł powodzenia Rosy leży siła. Siła  wypływająca z mistrzostwa posługiwania wymagającym  orężem sonetów, tego klasycznego układu, w konsekwencji umiejętnego stosowania, celnie i skutecznie godzącego swym zawsze ostrym końcem pointy. Chwała i zdobyczne sztandary niech będą zwycięzcy!

 

 

*Liczba porządkowa zmienna

**W Polsce bardziej znany jako Tomasz Różycki

 

Obojętna wrogość contra zacna cnota - Rafał Jaworski

Nie wiem czy ”ludzi dobrej woli jest więcej”. Chciałbym, ale jednak wątpię. Być może autentyczne dobro jest oczekiwane, ale autentycznej woli ogółu nie ma, aby do niego dążyć. Postrzegana przeze mnie większość ludzkiej biomasy choruje na  „święty spokój”, „złoty środek”, „pełną michę” (nawet jedząc zatwierdzane urzędowo robaki) i pozycję społeczną na miarę swoich ambicji, ale bez zbytniego trudu, choć i pracoholizm staje się ułomnością (albo dumą) wielu osób. Symetryczne rozdwojenie obywatelskie dotyczy jedynie spraw politycznych – sprawowania władzy (kto i po co) i stosunku do Katolickiego Kościoła (jedynie słuszny jest dogłębnie krytyczny). Ten tzw. ogół współżyje ze szczęściem, ale to szczęścia jedynie zużyta prostytutka. I nie ma szczęścia własnego, choć myśli o sobie w trybie niepowtarzalnego indywiduum. To, niestety wprowadzające w temat banały.

Czytaj więcej...

Poezja a poeta, indywiduum a jego wytwór - Rafał Jaworski


„Jeden jest najważniejszy” – uczył Heraklit. Przedzieramy się przez chaszcze pojęć do matecznika filozofii. Bardziej przekonująco jest wierzyć mędrcowi z Efezu niż przywoływać  poglądy Thomasa Carlyeۥa[1] czy Fryderyka Nietzschego.  Jeden jest najważniejszy. I to stanowi zasadę ogólną, ale i dotyczy też każdej z osobna dziedzin ludzkiej działalności, ars, sztuki, również najsubtelniejszej z subtelnych techne: – poezji, poetyczności, narcyzowatości w taflach wersetów, rzeźby w słowie. Jeden jest najważniejszy, ale jaki Jeden ma być, kiedy jawi się jako najważniejszy, jaki żeby nim był, stawał się?

Czytaj więcej...

Gdy rozum śpi, gdy śpi serce… budzi się fałsz emocji - Rafał Jaworski

Sen jest lekarstwem – czytałem na tabliczkach w korytarzach sanatorium w urokliwie pięknych Pieniach. Jednak po ozdrowieńczym śnie trzeba zmierzyć się ze światem, poddać się jego dyktatowi, albo i nie. Można też śnić sen nowy, poza realną rzeczywistością, ale nie ma to nic wspólnego z byciem tu i teraz. W Apoftegmatach Ojców Pustyni czytamy: „Abba Arseniusz, kiedy żył jeszcze w pałacu cesarskim, modlił się do Boga: Panie, zaprowadź mnie na drogę zbawienia”. I usłyszał głos mówiący: Arseniuszu uciekaj od ludzi, a będziesz zbawiony.” Można by powiedzieć, że w tej historii jawi się skrajna mizantropia radykalnych  mnichów IV w. po Chr., wręcz odraza do ułomności międzyludzkich.  Chyba jednak trafniej można to odnieść do człowieka zbiorowego, uciekaj od zbyt skonsolidowanej zbiorowości. Wtedy był to odruch czystej wiary przeciwko chorej cywilizacji bizantyjskiej z jej przepychem i rozkładem tkanki organiczno-społecznej. Ciśnienie społeczne na pojedynczą osobę zawsze było ogromne i jednak deprawujące - „ … jeśli kogoś  zobaczą o zdrowych zmysłach, to powstaną  przeciw niemu, mówiąc: „Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny” – mówił inny anachoreta.

Czytaj więcej...

Domknęliśmy kolejne koło czasu - Katarzyna Kuroczka

Kopiec Wyzwolenia 006.JPG

(fot. Katarzyna Kuroczka)

Domknęliśmy kolejne koło czasu. Tym razem wydaje się nam, że to pierścień samotny, niepasujący do reszty oczek w łańcuchu dziejów. Jakieś potknięcie w historii. Zgrzyt w muzyce sfer.

Cokolwiek by nie napisać o 2020 roku, będzie trąciło banałem. Cóż bowiem można powiedzieć wobec śmierci blisko 2 milionów ludzi, większej lub mniejszej traumy ponad 82 milionów osób, których dosięgła strzała koronawirusa, niepewności jutra niespełna 8 miliardów, utraty pracy, rozpadu rodzin, wzrostu przemocy domowej, odcięcia całego pokolenia od możliwości normalnej nauki i kontaktów rówieśniczych, zniszczenia relacji międzyludzkich, kryzysu bliskości nawet w rodzinnym kręgu, zamaskowania lub wręcz zamurowania we własnym wnętrzu każdego z nas z osobna?... Można tylko zamilknąć. Każde bowiem słowo wydaje się puste i właściwie nikomu niepotrzebne.

Czytaj więcej...

PAŁAC w DOBREJ - Jan Szczurek

Pałac w Dobrej  staw.jpg

„Wielce interesująca to kraina, ten Śląsk” - te słowa wypowiedział Johann Wolfgang von Goethe w 1790 roku, kiedy przemierzał Śląsk. Obecnie wielu nadałoby tej wypowiedzi różne konteksty. Ubierzmy ją w taki, że to kraina zamków, pałaców
i dworków. Na samym Śląsku Opolskim jest ich prawie dwieście. Część z nich jest wizytówką regionu i stanowią obowiązkowy punkt zwiedzania przez turystów. Jednak są takie, które można było nazywać „trwałymi ruinami”. Czas przeszły jest uzasadniony, bo wiele z nich wstaje właśnie z kolan.

Czytaj więcej...

Z tej i z tamtej strony Olzy - Krzysztof Szymoniak

Jak 2019.JPG

(Po lekturze książki „Jak stelak z werbusem. Listy o Śląsku Cieszyńskim”)

Czytaj więcej...