Raj utracony Krzysztofa Szymoniaka - spotkanie autorskie (30.09.2021)

KSzymoniak i ja 2021.jpg

wokół Osmozy, Melanżu, Melanżu 2 oraz Zapisków cieszyńskich Krzysztofa Szymoniaka 

Trzy lata temu gość honorowy dzisiejszego wieczoru autorskiego obchodził 40-lecie działalności twórczej  -  12.12.2018 r. Wówczas wraz Magdą Karpińską, kustosz biblioteki publicznej miasta Gniezna, poprowadziłyśmy  owo spotkanie.

 

Poproszono mnie,  bym pokrótce zaznajomiła zaproszonych gości z twórczością bohatera owego wydarzenia.

Przybliżyłam wówczas pięć dowodów na istnienie Krzysztofa Szymoniaka. Oto one:


-- dowód z działalności twórczej – poezja, proza

-- dowód z działalności dziennikarskiej – publicystyka

-- dowód z działalności akademickiej – wykładowca uniwersytecki UAM

-- dowód z działalności artystycznej – fotografia

-- dowód ontologiczny – moje/ nasze prywatne doświadczenie bytu KSZ; dziś mogę dodać – również Jego zaistnienie na kartach mojej powieści „Złuda”.

Krzysztof Szymoniak to człowiek pasji – a zatem pełen namiętności do tego, co robi, o czym opowiada. Jednak pasja, jak podkreślił w prywatnej ze mną rozmowie prof. Jerzy Bralczyk – to również cierpienie. (łac. passio oznacza mękę).

 

10 marca 2020 to szczególna w naszym życiorysie - data naznaczona strachem przed pandemią, a w przypadku twórczości  KSZ – strachem przed poezją. Dosłownie. Tego dnia w Cieszynie miało się odbyć spotkanie autorskie  Krzysztofa w Cieszynie. Tamtejsza biblioteka wywiązała się z organizacji tegoż przedsięwzięcia doskonale, nie tylko rozwieszono w mieście plakaty rekomendujące owo wydarzenie, ale wydrukowano ulotki oraz rozesłano zaproszenia do najznamienitszych gości. Ten wieczór miał wieńczyć 3.5–letni okres pracy twórczej artysty nad „dwumiastem”, które ukochał.

Z urzeczenia Cieszynem, Śląskiem Cieszyńskim, Czeskim Cieszynem i Zaolziem zrodził się Czteroksiąg, kwadryptyk  – z czasem, być może, przemianuje się w poliptyk, czyli wieloksiąg, czego mu z całego serca życzę.
10 marca miał opowiedzieć o swym kilkuletnim urzeczeniu cieszynianom. Już około południa dowiedział się, że wojewoda odwołał właśnie wszystkie zaplanowane na najbliższe dni imprezy. Jednak ów wieczór autorski – ostatni jak zanotowała później na swych stronach Biblioteka Miejska - co ciekawe, odbył się. 

Autor "Zapisków cieszyńskich" opowiedział nam tego wieczoru, o czasie pełnym dziwnego napięcia i niepewności, o swym zachwycie "dwumiastem", ale i o jego cieniach. Opowiedział o zbrataniu z Jarosławem Jot-Drużyckim i jego wypadku. 

W dalszej części spotkania przybliżyłam zaproszonym gościom treść obu "Melanży" oraz pokrótce opowiedziałam o "Osmozie".

W swojej recenzji "Osmozy" napisałam, że ta książka to wizja raju Petra Bohdanowicza, czyli alter ego autora, po spożyciu owocu zakazanego. A zatem przetarcie z niedowierzaniem oczu i filozoficzne zdziwienie , od którego przecież rozpoczyna się całe poznanie, egzystencjalna włóczęga ku odpowiedzi…

Tego wieczoru mogliśmy się dowiedzieć, jakie odpowiedzi wybrzmiały w Autorze cieszyńskiego czteroksięgu najsilniej.

Dla mnie twórczość K. Szymoniaka to "życiopisanie": wiązka wrytych w pamięć i serce wrażeń, zawieszona między tym, co było oraz tym, co nigdy już się nie wydarzy. Jak kiedyś podsumowałam:  „Przejmujące, refleksyjne, smutne - takie są ostatnie wiersze z tomików naszego rodzimego Autora.  Do bólu obnażają prawdę o paradoksalnej i nieznośnej kondycji człowieka współczesnego - wykorzenionego bez zakorzenienia, próbującego odpowiedzieć sobie na proste pytania, których tylko echo odbija odpowiedź w górzystym krajobrazie obcego świata...”.

Dziękujemy Ci, Krzysztofie,  za możliwość odbycia z Tobą tej niecodziennej włóczęgi po obcym nam świecie.

 

                                                                                                           Irmina Kosmala