Inny Meksyk. Opowieści zapatystów - Barbara Prądzyńska

Opowiesci zapatystow 2015

Autorka recenzji: Kamila Kasprzak

Bliska historia z dalekiego kraju

 

„Aby zniszczyć zegar śmierci możnego, walczymy. O nowy czas życia walczymy.”

                                      Czwarta Deklaracja z Dżungli Lakandońskiej

 

Doświadczenie wolnościowych i emancypacyjnych czy po prostu lewicowych ruchów w Meksyku może wydawać się dla nas nieco egzotyczne, tym bardziej, że nie każdy potrafi rozszyfrować skrót EZLN. Jednak ich walka o lepszy świat zdaje się dziś jedną ze szlachetniejszych i autentycznych postaw.

Dlatego więc tym bardziej dziwi fakt, że dopiero po 30 latach od powstania ruchu zapatystów, ukazuje się w Polsce książka traktująca w pewnym zarysie o jego celach i historii. Wydana w dodatku przez Oficynę Bractwa Trojka, którą kojarzyć należy z poznańskimi anarchistami i przetłumaczona przez Barbarę Prądzyńską, która już we wstępie wyjaśnia, że jest to jedynie dość ogólny i niekompletny wybór tekstów zapatystowskich i o zapatystach – pokazuje pewną determinację i pionierstwo całego przedsięwzięcia.

Na dzień dobry dostajemy więc mały słownik haseł związanych z realiami i życiem tych ludzi w Meksyku. I dowiadujemy się, że owi zapatyści to nikt inniy jak członkowie najniższej klasy społecznej, czyli indiańscy oraz meksykańscy chłopi, którzy rugowani z ziemi oraz pozbawiani szans utrzymania, a do tego jako Indianie traktowani jak obywatele drugiej kategorii – przystąpili do Zapatystowskiej Armii Wyzwolenia Narodowego (EZLN). Ich patronem zaś stał się słynny przywódca chłopski Emiliano Zapata, który m.in. ze swym towarzyszem Pancho Villą walczył z niesprawiedliwością społeczną uosobioną na początku XX wieku w postaci dyktatury Porfirio Diaza. Jednak żeby w ogóle zrozumieć problemy mieszkańców Meksyku, trzeba się cofnąć niemal 500 lat wstecz do czasów podbojów Ameryki Środkowej przez hiszpańskich konkwistadorów. Bo to wtedy dorobek (w tym wysoko rozwinięta cywilizacja) tamtejszej społeczności (głównie Azteków) został zniszczony po raz pierwszy. Następnie całe wieki kolonialnego panowania i wyzysku, gdzie rdzenni mieszkańcy byli obcymi na własnej ziemi, a po odzyskaniu niepodległości stali się też przeszkodą dla „swoich” egoistycznych władz – dały więc podwaliny dla całkiem solidnego ruchu. A że narodził się on w 1983 roku i nawiązywał do zbrojnych tradycji lewicowych z lat 60. też nie powinno dziwić. W końcu to w Ameryce Południowej i w nie aż tak odległym od niej Meksyku potrzeba sprawiedliwości społecznej wynikającej z głębokich nierówności, zrodziła dość radykalne, lecz nieskażone sowieckim komunizmem, formy walki.

Poza tym, im mocniej czytelnik zagłębia się w świat i przekonania zapatystów, tym bardziej wydaje się to wszystko niesamowite i znaczone realną budową lepszego świata. Oddolnie, kolektywnie oraz z szacunkiem dla wszystkich. Zresztą fascynującą lekturą jest już choćby ewolucja postawy zapatystów zawartej w Deklaracjach z Dżungli Lakandońskiej. Począwszy od typowo militarnej walki, którą sprowokowało w 1994 roku podpisanie przez rząd Meksyku Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu służącego głównie bogatym, przez coraz bardziej pokojowe formy tzw. biernego oporu, którego jednym z obrazów są twarze zapatystów zasłonięte kominiarkami na znak protestu dla łamania ich praw jako ludzi i obywateli, a skończywszy na niemal globalnej solidarności ze wszystkimi mniejszościami oraz walczącymi z neoliberalnym kapitalizmem na świecie. Co ciekawe, kwestia solidarności nie jest tu jakąś wydumaną sprawą, gdyż zapatyści jak przystało na aktywistów w XXI wieku, w miarę możliwości nagłaśniają swoje działania na świecie i organizują międzynarodowe spotkania z innymi ludźmi. Do tego pisząc o zapatystach nie można też zapomnieć o ich swoistym guru – Podkomendancie Marcosie. Postaci, która zagrzewała ich do działań w Deklaracjach, ale przede wszystkim stała się ucieleśnieniem wyznawanych idei oraz swoistym przewodnikiem.

Jednak najbardziej niezwykłe są w tym wszystkim opowiadania, którymi zapatyści objaśniają własne prawa, wartości i świat. Będące skrzyżowaniem biblijnych przypowieści z ludowymi podaniami indiańskich społeczności, poruszają się więc w całkiem odmiennym od europejskiego uniwersum i posługują niekiedy metaforycznym, acz zrozumiałym językiem. I w końcu niepozbawione polityki, symboli oraz specyficznego humoru, zadziwiają też swoim przekazem. Wśród najciekawszych historii zatem możemy odnaleźć choćby z ducha surrealistyczną opowieść o walczącym z neoliberalizmem i podkradającym tytoń do fajki chrząszczu Durito, dzieje z pozoru silnego kotka, którego ostatecznie „podziurawiła” serią z karabinu maszynowego zdesperowana myszka, cudowną i nieco mniej polityczną rzecz o książce bez rąk, która nie chciała stać na półce ani podpierać stołu, lecz być czytana czy wreszcie tylko pozornie absurdalną historię o innym Listku, który spadając z drzewa zobaczył jak z bliska wygląda świat.

Warto dodać, że całości dopełniają fragmenty wywiadu Laury Castellanos z Marcosem dzięki któremu czytelnik jeszcze lepiej może poznać Podkomendanta, jego życie i zaangażowanie w EZLN oraz „Rozważania nad zapatyzmem” Te ostatnie zaś to socjologiczno-filozoficzne analizy, dygresje i interpretacje na temat ruchu. Teksty przybliżające fenomen całego zjawiska także w kontekście teologii wyzwolenia, tradycji marksistowskiej, idei alterglobalizmu czy znów dziejów Meksyku. I na koniec też chciałabym podziękować Szymonowi Pytlikowi, dzięki któremu sięgnęłam po tę książkę. Najpierw, że ją również zrecenzował, a potem, przez atrakcyjne wpisy na portalach społecznościowych, sprawił, że wreszcie opuściła czekający na przeczytanie „stosik”.