Dzienniki 1927-1969 - Anna Kowalska
Obszerne Dzienniki Anny Kowalskiej, obejmujące czterdziestodwuletni okres jej życia, stanowią doskonałe dopowiedzenie do Dzienników Marii Dąbrowskiej. Opisana jest w nich przede wszystkim historia niedobrej miłości, toksycznego związku, w jaki uwikłały się obie pisarki.
Anna Kowalska, żona profesora filologii klasycznej Jerzego Kowalskiego, pod koniec drugiej wojny światowej (1943 r.) przyjedzie do Warszawy, by zamieszkać u Marii Dąbrowskiej. Zakocha się bez pamięci w tej starszej o czternaście lat mężatce, sławnej już wówczas z Nocy i dni. To właśnie w tym czasie, w wieku czterdziestu lat, zanotuje: „pasjonuje mnie, jaki los wyznaczony jest temu uczuciu, któremu wszystko jest przeciwne: wiek, płeć, okoliczności, a ze strony M. znużenie i wyczerpanie siły uczuciowej” (66).
Zastanawiająca jest owa miłość biseksualna, której praktycznie wszystko przeczy. Miłość skrępowana, skryta i w zasadzie jednostronna. Już od początku jej rozkwitu dostrzegamy znużenie ze stronny Marii. Wystarczą dwa lata, by i Anna przejrzała na oczy: „Zobaczyłam, jak bezlitosny jest człowiek stary, nasycony swoim życiem, a do tego artysta, u którego przeświadczenie o własnej wartości robi wrażenie obłędu” (90). Odtąd coraz bardziej drażnić ją będzie „ten bestialski egoizm M., pindzenie, niesportowość, ten brak przyzwoitości wobec drugiego życia” (92).
Rok później, mając czterdzieści trzy lata, Anna znów zwróci się w stronę męża, postawi na rodzinę i urodzi jedyne dziecko: Marię, zwaną potocznie Tulcią. Do tego dziecka Maria Dąbrowska od początku czuć będzie niechęć, wielokrotnie okazywaną wprost. Praktycznie przez całe życie pisarka szukała kogoś, kogo można by wessać, pożreć, przemielić na śmierć. „Być przy niej – zapisze w swych dziennikach Anna Kowalska – musi oznaczać jedno – dać się wchłonąć, zaabsorbować bez reszty” (183).
Czy pomimo tej wiedzy Kowalska dała się „wchłonąć”? Niestety tak. Zamieszkają z Tulą w Komorowie, gdzie Anna będzie czuć się jakby w „zadyszce twórczej”. Wszystko, co wyjdzie spod jej pióra, zaneguje Dąbrowska. Nawet jej ukochana jedyna córka w pewnym momencie opowie się przeciwko niej: „Ty grzybie! Jesteś brzydka, znowu zbrzydłaś. Po co piszesz, po co zaśmiecasz literaturę?” (395).
W 1965 r. umrze Maria Dąbrowska, skandalicznie pomijając swą kochankę w testamencie. Praktycznie wszystko przejmie rodzina, zostawiając Annie ochłap w postaci kilku pamiętników do przepisania.
Tragiczna miłość wymusza tragiczne życie. Zawsze „ta druga”, na uboczu, niedoceniana Anna czuć będzie się „chora na śmierć”, na niemoc twórczą, choć w zasadzie pisać i wydawać będzie do końca swego życia. „Oprócz życia niczego nie pragnę. Ale coraz więcej ze śmierci jest we mnie i to przyjmuję.(…) Weszła i jest. Jest inną mną. Nieruchoma, wiedząca (238).
Prawdziwe piętno śmierci odciśnie się na niej w 1967 roku, wraz z amputacją prawej piersi. Dwa lata później pisarka umrze w ogromnych bólach, uśmierzając cierpienie rozkładu ciała kilkunastoma tabletkami dziennie.
Dzienniki Anny Kowalskiej można czytać na różne sposoby. Bardzo ciekawe są w nich odniesienia zarówno historyczne (opisy i refleksje na temat ważnych wydarzeń), religijne (ateizm i mistycyzm Anny), społeczno-towarzyskie (np. zaangażowanie w działania opozycyjne w środowisku literackim), jak i poznawcze (lektury, wystawy, teatry).
Zapis intymnego życia Anny i Marii to tylko jeden z nich.
Irmina Kosmala