Pakistańskie wesele - Maja Klemp

PAKISTAŃSKIE WESELE_front2020.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

 

Dziennik z czternastu dni  podróży do Pakistanu - kraju kontrastów, w którym przeplatają się  nowoczesność i tradycja, mizoginia i tolerancja, przepych i skrajna bieda, ostrość i jałowość.

 

Podróżowanie sprawi, że zaniemówisz z wrażenia, a potem zamienisz się w gawędziarza.

                                                                                           Ibn Battuta

 

Czytelniku! Czy masz ochotę – choćby dziś! – na niezwykłą, dziką, szaloną, egzotyczną wyprawę?

W swojej debiutanckiej, z rozmachem pisanej książce, ukrywająca się pod pseudonimem artystycznym, Maja Klemp, zabierze nas do kraju męża, którego w tej opowieści nazwała „księciem”. Rozpieszczony przez zamożną rodzinę chłopak zabierze wybrankę swego serca do kraju otoczonego ostatnimi czasy złą sławą. Pakistan bowiem jest krajem muzułmańskim, w którym życie kręci się wokół islamu i tego, czego on naucza. Powstał stosunkowo niedawno, bo w 1947 roku na skutek podziału Indii. Dziś kojarzy nam się z dziczą: brudem, przemytami, wszechobecną bronią, zamachami terrorystycznymi, zniewoleniem kobiet i nietolerancją.

Maja Klemp w Pakistańskim weselu podjęła się wysiłku odczarowania tego „nieucywilizowanego świata”. Wyruszając w dwutygodniową podróż, dzień po dniu, niemal z reporterską pamięcią, odkrawać będzie dla nas, niczym swój weselny tort, wyjątkowość przeżytych tam chwil.

Autorka, bohaterka i narratorka w jednym zapozna nas ze swą muzułmańską rodziną, usiądzie przy suto zastawionym stole, by opowiedzieć o smakach i aromatach dań, których ta drobna niemięsożerna istotka odważyła się skosztować;  zajmująco opowie o zwyczajach, rytuałach oraz noszonych tu strojach.

W wielu momentach, pomimo luksusu, jaki ją otacza oraz wszechobecnego dobra ludzi, którego doświadcza, będziemy autentycznie bohaterce współczuć. I wcale nie będzie chodzić o indoktrynację. Europejka nie przybyła do Pakistanu, by dać się zniewolić czy też narzucać swoje zwyczaje innym. Nie będzie również chodziło o niemożność porozumienia się Mai z tubylcami. Nasza kosmopolitka jest bowiem poliglotką, władającą świetnie kilkoma językami. Natomiast drugim językiem dla Pakistańczyków jest właśnie angielski, ponieważ przez wiele lat kraj ten był kolonią brytyjską. Z pamiątek po kolonizacji pozostał język, lewostronny (acz szalony i nieprzewidywalny) ruch samochodami oraz herbata pita z ogromną ilością mleka. Maja zatem świetnie potrafi porozumieć się z najbliższymi oraz obcymi ludźmi, potrafi również dopasować swoje stroje do okoliczności, w jakich się znajduje. Jednak przez opisywane przez nią dwa tygodnie z życia w Pakistanie można odnieść wrażenie, że nasza Europejka wiecznie chodzi głodna. Z opresji wybawia ją za każdym razem książę, który dostarcza jej lodów oraz wyciskanych soków w ilościach zaspokajających głód.

Zgodnie z tytułowym duchem książki, Maja Klemp przybliży nam trzydniowy rytuał zaślubin krewnych księcia: pierwszy dzień wesela – mehendi, kolejny – barat oraz ostatni – walima z pewnością na długo pozostaną w naszej pamięci.

 

Oprócz przywołania obrządku zaślubin oraz skrupulatnych przygotowań do niego, opisu prób przeciskania się przez kilometrowy targ i strumień ludzkich spoconych ciał, poznania snobistycznych miejsc, potraw i ludzi, po całym tym  intensywnym życiu towarzysko-weselnym w Lahaurze, bohaterka tuż po Nowym Roku zabierze nas w fantastyczną podróż, której celem będą: Islamabad oraz Hindukusz. Dla mnie to właśnie w tym miejscu rozpoczyna się najciekawsza część książki.


Trzeba nam bowiem wiedzieć, że Pakistan to kraj bardzo zróżnicowany pod względem geograficznym. Znaczna jego część to tereny nizinne i pustynne, które zajmują większość powierzchni. Na północy natomiast znajdziemy piękne i dostojne Himalaje oraz pasmo Karakorum i właśnie Hindukusz. Ciekawe opisy perypetii związanych z dojazdem do wymarzonego przez młodych małżonków hotelu zabarwione humorem i ironią Dziewczyny z Zachodu, jej nieustająca walka o namiastkę „normalności”, czyli ciepły prysznic, herbatę i wegetariański nieostry posiłek, barwić będą ponad trzystustronicową opowieść o świecie, do którego, być może, nigdy nie będziemy mieli innego dostępu jak poprzez właśnie tego typu zapiski.

 

Na koniec trzeba dodać, że książka Mai Klemp została przepięknie wydana. Intymny dziennik podróży zakochanej w pakistańskim „księciu” Polki inkrustowany jest kolorowymi zdjęciami, dopełniającymi klimat tej orientalnej przygody.

Gratuluję Autorce udanego debiutu oraz Wydawnictwu Moc Media profesjonalnego podejścia do tematu niniejszej publikacji.