Dziennik żałobny - Roland Barthes

Dziennik żałobny 2021.jpg

Autorka recenzji: Adina Dinitoiu

Zapis rozpaczy francuskiego filozofa  po śmierci matki

 

Zapisy są symptomatyczne dla tego, czym z czasem staje się pisarstwo Barthesa, zwłaszcza po śmierci matki (z którą wiąże go wspólne życie), moment, w którym egzystencja jako pismo ulega erozji przez biografię i konfrontuje się z jej granicą: śmiercią (śmierć matki, śmierć własnej). "Śmierć autora" głoszona przez Barthesa w latach triumfalnego strukturalizmu/telquelizmu, odrzucenie pamiętnika jako gatunku konfesyjnego, wszystko to umieszczone pod znakiem pisarstwa, stylu niejako powraca przeciwko niemu, w samotności i konfrontacji ze śmiercią ostatnich lat (po śmierci matki), co utrudniało jego egzystencję jako pisma, jako pragnienie, jako impuls życiowy. Ta "żałoba", ta śmierć matki jest ledwo napisana, wydają się bardziej patem pisania, odpoczynkiem, który stawia pisanie w trudnej sytuacji.

Jego notatki trwają około dwudziestu dni, a próba pozornie się nie powiodła. François Wahl twierdzi, że uzasadnienie Intymnego Dziennika (jako dzieła) może być tylko literackie, w absolutnym, choć nostalgicznym znaczeniu tego słowa. „Oto cztery przywołane powody: poetycki, aby «zaoferować tekst zabarwiony indywidualnością pisma, 'stylem' (powiedzielibyśmy to raz), idiolektem właściwym autorowi»; historyczne – zapisy, które zachowują «ślady epoki z jej wielkością i małością»; utopijny – ustanowienie autora w «przedmiocie pożądania»; wreszcie powód «amoureux» (zakochany) – aby stanowić warsztat... nie «pięknych» zwrotów, ale tylko fraz”.

Cóż, intymny dziennik jako dziennik żałobny często ma tendencję do redukowania pisma do stopnia zera, do zaciemniania literackiego uzasadnienia, aby dać głos bólowi i samotności poza pisaniem, a tym samym zakwestionować „prawość wypowiedzi”, o której mówi Barthes.

Oto notatka z jednego dnia: ‘Rozpacz: słowo jest zbyt teatralne, jest częścią języka. Kamień”. Pasjonat języka, pisania pokazuje tu swoją rozpacz poza słowami, swoją nieufność do własnego pisania. Barthes antynowoczesny jest zwięzłym autorem, zajętym pamięcią, nietrwałością kontra „pomnikiem” (torturowanym przez ideę, że pamięć o matce zniknie wraz z nim, zajęty utrwalaniem swojego wizerunku/pamięci w książce), czasem poprzecinany życiowymi impulsami (patrz projekt „Vita Nova”), usilnie starający się „zintegrować” żałobę z pismem.

Życie wieczorne, miłosne przygody, homoseksualizm, a także sama działalność literacka były trzymane z dala od egzystencji z matką (rozłam, ale także harmonia, której równowaga zostaje zachwiana 25 października 1977 r.): „Samotność, w której śmierć mojej matki pozostawia mnie samego w obszarach, z którymi nie miała związku: w dziedzinach związanych z moją pracą” (10 maja 1978). Żałoba prowadzi go jednak do szukania śladów matki w samym piśmie i znajduje je w „idei suwerennego Dobra” w swoich tekstach... Postać matki jest postacią wielkoduszności, niewinności, miłości – „przestrzeni pozbawionej agresji, małostkowości”. Dawno, dawno temu, kiedy wyruszył w podróż, Barthes odnalazł wolność, której teraz, po śmierci matki, już nie czuje. Paryskie wieczory – zapisy z jesieni '79 roku – również rejestrują odbicie erotycznego pożądania, a pod koniec docierają do ostrych akcentów depresji, spowodowanej niepowodzeniem jego miłosnych postępów. O ile w Incydentach tym, co mogło wywołać kontrowersje w odniesieniu do publikacji, było właśnie odniesienie do tego „życia wieczornego” i jego homoseksualnych przygód, o tyle w Dzienniku żałobnym wrażliwość daje ten czysty pokaz bólu, samotności, nierównowagi egzystencji jako pisma.

Pisanie egzystencji nie jest pozbawione wad, a ten dziennik znajduje się na samym skraju, w granicach śmierci: imponujący dziennik w swojej językowej, analitycznej zwięzłości, poprzez fulgurację – odczuwaną dramatycznie – ekspresji i głęboki, destabilizujący ból poza słowami. Pamiętnik, na końcu którego pozostanie tylko śmierć własnego autora.

 

------------------------------------------------------

Roland Barthes, Dziennik żałobny, tłum. Kajetan Maria Jaksender, Teatr Polski we Wrocławiu, Wrocław 2013.