Młodość w Skarżysku - Ryszard Tomtas

Mlodosc w Skarzysku 2022.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala 


Pchła w gardle, czyli opowieść o życiu pewnego chłopca


Lubię Wydawnictwo Komograf za to między innymi, że wspiera młodych debiutujących pisarzy, że porusza tematy dotyczące drogi, podróży, kolei, ale i moralnych tematów: bycia prawym i wiernym sobie człowiekiem.

Dziś jednak dostaję do ręki książkę z absorbującą co prawda okładką, na której jednak pojawiające się w opisie błędy niestety zakłócają wcześniejsze pozytywne wrażenia. Nie inaczej jest, gdy zajrzymy do środka. Być może zawinił pośpiech – naprędce dokonany skład i łamanie spowodował, że kilka pierwszych stron jest powielonych, włącznie ze wstępem Piotra Nasiolkowskiego. To tyle tytułem niedoróbek redakcyjno-korektorskich.

Przejdźmy jednak do zalet. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Młodość w Skarżysku Ryszarda Tomtasa odczytuję jako wciągający zapis wspomnień. Autor, narrator i bohater w jednym oprowadza nas po swym chłopięcym świecie, w którym dominują głód, nędza, ziąb i niepewność. Niepiękny los młodego człowieka podyktowany jest nie tylko podłym komunistycznym czasem, w którym przyszło mu wzrastać, ale również (a może przede wszystkim) środowiskiem, w którym się wychował. Widzimy, jak wszechobecna bieda (lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku) spoziera w Skarżysku niemal z każdego okna. Latem można pożywić się w ogrodzie czy lesie, ale jesień i zima to najgorsze z pór roku. Jeśli ojciec nie przepije otrzymanej wypłaty, będzie można spłacić zaciągnięte u sąsiadów długi i jeszcze starczy na worek ziemniaków, by dotrwać jakoś do wiosny. Co innego, gdy wróci do domu chwiejnym krokiem. Wówczas z rozpaczy bełkotliwie przeplatanej ze wstydem i winą, wymierzy sobie karę – nocleg w komórce. To właśnie w tym mrocznym i diabelsko zimnym miejscu pewnego razu nie wytrzyma udręki podłego i pozbawionego wszelkich perspektyw życia, i podejmie próbę samobójczą.

Pomimo tej jednej z najstraszniejszych przywar, jaka dopada coraz częściej ojca czwórki dzieci, młody Rysio wyczuwa w nim dobrego i troskliwego marzyciela, który – gdy tylko nadarzy się okazja – pomimo niedostatku rozda sąsiadom owoce czy grzyby zbierane cierpliwie przez cały dzień. „Tatunio”, chociaż nie był wysoko kształconym człowiekiem – wychował się bowiem w tradycji pracy na kolei – jako kolejarz mnóstwo czyta i poprzez wciągającą opowieść przekazuje zapoznane światy swoim pociechom. Zapisze się również do ochotniczej straży pożarnej, ale najpewniej po to, by grać w orkiestrze.

Ryszard Tomtas, chociaż od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, z niesłychaną precyzją opisuje świat swojego dzieciństwa i dojrzewania. Pierwszych fascynacji życiem i udręk. Wciągająco oprowadza nas nie tylko po swoim mieszkaniu, ale również zagląda do sąsiedzkich domów, obnaża małostkowość swojej babci (tłuczenie młotkiem w pustą deskę, by sąsiadki myślały, że znów ma schabowe na obiad), ale i podglądactwo, swarliwość sąsiadów.

Jak we wstępie podsumuje Piotr Niesiolkowski, ówczesny przyjaciel Rysia: „ Powstał tekst wzruszający, napisany wspaniałą, rwaną frazą, gdzie słychać wypluwanie duszy dartej po kawałku…”. Ale – dodajmy – ów tekst nie jest jedynie mroczną opowieścią rozrachunkową z podłym dzieciństwem. Przywołane wspomnienia mają walor anegdotyczny, i nawet te najciemniejsze rozjaśnia światło zebranego z nich doświadczenia.

Na długo pozostaną w nas obrazy Rysia przypatrującego się z rozdziawioną buzią czerwonej plamce na sierści kota, jak i pytanie skierowane do mamy o to, jaką wartość w jej oczach ma jego życie. Odpowiedź nas sparaliżuje, a małego Rysia wzmocni do postanowienia, by swojego Eldorado poszukać, jak chce legenda, za Wielką Wodą.

-----------------------------------------------------------------

Ryszard Tomtas, Młodość w Skarżysku, Wydawnictwo Komograf, Warszawa 2022.