Żony Konstancina - Ewelina Ślotała

Zony Konstancina 2023.jpg

 

Autorka recenzji: Ewa Kowru


Lukier i krew

Po opowieści o zdeprawowanym luksusowym świecie miliarderów Joanny Racewicz i Kiary Ulli, mój wybór pada na jeszcze jedną z tej serii opowieści – Żon Konstancina  - autorstwa Eweliny Ślotały.

Dziewczynę znam z pierwszych stron gazet, na których odważnie pokazała swoją zakrwawioną twarz, obnażając przy okazji oblicze męża-kata, tyrana i despoty. Ucieszyłam się, że niniejszą publikacją nie tylko odkryje przed nami sekrety życia konstancińskich miliarderów, ale przede wszystkim dopuści do głosu ofiary przemocy, w tym siebie – wpisując tę książkę w nurt rozliczeniowych.

Wyrok na sprawcę „zdarzenia” już dawno zapadł. W zawieszeniu, ale jednak. Nie ma więc się czego bać, wszystko zostało udowodnione w sądzie. Tymczasem książka Eweliny Ślotały napisana jest w sposób niezwykle asekuracyjny. Obiecuję, że koniec drugiej części wprawi Was w niemałe osłupienie. Ale – jak to już się rzekło w poprzedniej recenzji – ofiara bogatego wpływowego oprawcy do końca życia musi pozostać ofiarą. Nawet jeśli wygra proces.

Atutem Żon Konstancina niewątpliwie jest to, że czyta się je szybko, za szybko. Wchodzimy w całkowicie (prawdopodobnie) obcy nam świat i jesteśmy nim oczarowane (na pewno). Napisałam w rodzaju żeńskim, ponieważ jest to książka dla kobiet, dedykowana kobietom „stojącym na granicy przepaści”. Z dopiskiem: „Pamiętajcie: nigdy nie jesteście same”.

Młoda dziewczyna rozstaje się ze sławnym piłkarzem, Jakubem Rzeźniczakiem. Przyjaciółka namawia ją na drinka w którymś z warszawskich snobistycznych lokali. Tam przyszła prawniczka poznaje swojego pierwszego bogatego męża. Z chwilą oczarowania zamożnego mężczyzny swoim wyglądem (bohaterka zarabia na życie i studia wygrywając castingi jako modelka), życie dziewczyny zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Codziennie wożona jest do najdroższych restauracji czy butików najwspanialszymi samochodami świata, a gdy wraz ze swym konstancińskim wybrańcem przyjdzie im zabalować, do jego rezydencji odwiezie ich jego prywatny i zawsze dyskretny szofer.

Konstanciński świat zaszumi w głowie młodej studentki niczym bąbelki szampana spijanego codziennie. Najdroższe marki ubrań, modele torebek, wypady na egzotyczne wakacje, w końcu zamieszkanie z narzeczonym w jego wielkiej rezydencji – to wszystko zapiera dech w piersiach i dla kopciuszka wydaje się być cudem. Ale, wiadomo: bajka nie trwa wiecznie. W takim świecie nawet najpiękniejsze kobiety szybko nudzą się zdeprawowanym „samcom”, którzy swoją chuć zaspokajają w coraz wulgarniejszy i perwersyjny sposób w domu czy poza nim. Zabezpieczeniem w miarę stabilnego życia jest urodzenie „samcowi alfa” jak najwięcej potomstwa (przynajmniej trójkę). Dzieci są gwarantem stałego wpływu na konto i życia na wysokim poziomie.

Konstanciński świat oprócz pięknych kobiet, ich bogatych mężów i luksusowych zamków, ma oczywiście swój rewers: niezwykle hermetyczne grono najbardziej wpływowych i zamożnych ludzi w Polsce nie dopuszcza do swych kręgów nikogo „z zewnątrz”. Dlatego też bohaterka tej historii, pomimo że zostanie żoną konstancińskiego krezusa, nie zostanie zaaprobowana przez żony biznesowych kompanów ukochanego. O ich sekretach dowie się dopiero znacznie później, z ust porzuconej przez męża przyjaciółki.

Okazuje się, że bicie, poniżanie, zastraszanie i zdrady – to rzeczy, do których musi przyzwyczaić się każda kobieta z torebką Hermesa w ręce. I co w tym wszystkim najgorsze – powód wybuchu agresji znudzonego żoną męża bywa tak banalny, jak za słona zupa w znanym nam dowcipie.

Bohaterka oprowadza nas po świecie, w którym na dobrą sprawę nie chciałybyśmy zamieszkać. Sama z niego zresztą ucieka pobita, wychudzona, poniżona.

Jednak ta książka nie stanowi formy zemsty na swym oprawcy. Została napisana po to, by rzucić nieco światła na świat tak nam odległy jak planeta Mars. Kogo ciągnie do samozagłady, niechaj wsiada w statek kosmiczny i sobie na nią poleci. Ewelina Ślotała przestrzega, że na taką wyprawę trzeba się porządnie zabezpieczyć, żeby się zbyt szybko nie udusić, zamarznąć czy zakrztusić. Mars jest bowiem mroźny, wietrzny i niebezpieczny. I pusty.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Ewelina Ślotała, Żony Konstancina, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2022.