Anioły i demony - Dan Brown

Anioly i demony 2015

NINIEJSZA RECENZJA AUTORSTWA JOANNY SZEWCZYK
ZOSTAŁA WYRÓŻNIONA
WV KONKURSIE RECENZENCKIM KUŹNI LITERACKIEJ - Offeliada 2015

 

Fikcja i rzeczywistość w utworach Dana Browna

 

Dan Brown to autor takich bestsellerów jak „Kod Leonarda da Vinci”, „Cyfrowej Twierdzy”, czy przeczytanej przeze mnie książki „Anioły i demony”. Brown wprowadza nas w świat misternie utkanych intryg, które jednych fascynują, natomiast innych oburzają. Autor nie waha się w nich rzucać cień podejrzenia na władze kościelne i Watykan. Dan Brown znalazł się na szczycie dzięki kryminałowi „Kod Leonarda da Vinci”. W tej książce, jak również w pozostałych, twórca zręcznie łączy wiedzę z różnych dziedzin kultury ze zmyśleniem i teorią spiskową. Właśnie ta mieszanka zachęciła mnie do sięgnięcia po „Anioły i demony” wydane w 2000 roku.

Na stronach tego dzieła znajdują się historie mrożące krew w żyłach, trzymające w napięciu zagadki i nieoczekiwane zwroty akcji, dzięki czemu czytelnik nie może się nudzić. Dokładne opisy oddające piękno i misterną konstrukcję dzieł sztuki, grobowców, tuneli oraz elementów architektury rzymskiej pozwalają czytelnikowi na wkroczenie w świat przedstawiony w utworze. Powieść została napisana niewyszukanym językiem, a trudniejsze zagadnienia są wyjaśniane, dzięki czemu czytelnik zdobywa nową wiedzę i dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy, o których istnieniu nawet nie słyszał. Według mnie to atut powieści.

Dan Brown zanim zaczął tworzyć swoje dzieło musiał udać się do Rzymu, aby uzyskać zgodę na poznanie wszystkich zakątków Watykanu i Wiecznego Miasta nawet tych, do których niewielu miało dostęp. Brown był w genewskim CERN-ie, gdzie mógł obejrzeć instytut i porozmawiać z naukowcami. Dzięki tym zabiegom utwór stał się realistyczny i ciekawszy.

W fabule książki ukazana została walka o przetrwanie chrześcijaństwa z potężnym bractwem iluminatów, który od ponad 400 lat był uznany za nieistniejący. Na tym tle został umieszczony proces mozolnych poszukiwań zaginionej antymaterii, która zagrażała sercu Kościoła- Watykanowi. Główny bohater Robert Langdon- historyk
i badacz symboli – ma 24 godziny na rozwiązanie zagadki i odkrycie tajemnego stowarzyszenia i jego sekretów, których ujawnienie może zmienić losy świata. Pomaga mu w tym Victtoria Vetra- piękna córka zamordowanego fizyka, który odkrył antymaterię.

Film w reżyserii Rona Howarda z roku 2009, moim zdaniem, bardzo mocno odbiega od książki. Akcja nadal toczy się szybko, kolejne wydarzenia następują po sobie w błyskawicznym tempie, przeplatając się z nagłymi zwrotami wydarzeń; morderstwa brutalne i niesmaczne, a urok Rzymu i okolic wręcz bije z ekranu niemal tak samo jak z kart powieści. Jednak nie na podobieństwach chciałabym się skupić, tylko na zmianach – a te niekoniecznie mogą się podobać. Przykładowo Langdon
nie podejmuje walki z mordercą kardynałów, więc można się pożegnać ze sceną lotu przez balkon. W ogóle całe zakończenie uległo zmianie: miejsce ukrycia bomby zamiast na drodze oświecenia, jest odkrywane na drodze pokrętnej logiki.


Kto ma w pamięci heroiczne wyczyny Camerlinga, z cudownym ocaleniem na koniec, ten będzie zawiedzony. Podobnie ma się sprawa z przemówieniem w Kaplicy Sykstyńskiej - kto czytał książkę pewnie pamięta dreszcze, jakie potrafiło ono wywołać. Atutem filmu niewątpliwie jest gra aktorska Toma Hanksa.      

Powieść „Anioły i demony” została przychylnie przyjęta zarówno przez krytyków jak i czytelników, o czym może świadczyć fakt, że znalazła się ona na liście światowych bestsellerów XXI wieku, chociaż nie zabrakło również przeciwników powieści. Dan Brown w tej książce ujawnił swój talent do łączenia teorii spiskowych
w stylu Roberta Ludluma z erudycją Umberto Eco oraz umiejętnościami Harlana Cobena do konstruowania skomplikowanych intryg i piętrzących się na każdej stronie zagadek. Moja babcia uważa tę powieść za zbyt poważną jak dla osób w moim wieku, ponieważ książka tego typu może tworzyć mylne pojęcie na temat prawdziwej wiary i jest mało rzeczywista. Mnie osobiście ta książka bardzo przypadła do gustu, gdyż czytając nie mogłam być pewna zakończenia. A to w książkach mnie fascynuje… Każdy ma prawo do własnej opinii na temat tego utworu, ale żeby oceniać należy najpierw przeczytać.

Powieść „Anioły i demony” ukazuje, jak mylne mogą być pozory i chęć polepszania sytuacji z pozoru beznadziejnej. Świadczyć o tym może zakończenie utworu, ale aby się o tym przekonać trzeba przeczytać książkę. Bardzo serdecznie do tego zachęcam, zapewniam, że warto. Książkę polecam wszystkim miłośnikom zagadek, sensacji, zwiedzania tajemniczych tuneli i oczywiście Dana Browna.