Malowany welon - William Maugham Somerset

Wierzę, że współczesnym pisarzem, który najbardziej na mnie wpłynął, jest Somerset Maugham, którego podziwiam ogromnie za jego siłę opowiadania historii prosto i bez ozdobników. 

                                                                
                                                                                                                                 
George Orwell

 

Dla niewymagającego czytelnika, poszukującego lekkiej, ciekawej lektury na letnie dni z przyjemnością można polecić powieść „Malowany welon”. Niby banalna historia, niby scenariusz jak z życia wzięty: ONA- młoda panienka z drobnomieszczańskich sfer, pusta i  rozkapryszona, ON- niepozorny bakteriolog, oddany w uczuciu  i wierny wartościom rodzinnym. Poznają się i postanowią spędzić resztę życia razem; ON, ponieważ bardzo  ją kocha, ONA, ponieważ grozi jej staropanieństwo. ON  uwielbia swoją zmanierowaną i próżną wybrankę, wierząc, że z czasem  ona odwzajemni mu uczucie. Nowożeńcy opuszczają Anglię, aby udać się do Chin, do angielskiej kolonii, gdzie ON prowadzi swoją praktykę bakteriologiczną. Monotonne zajęcia męża szybko JĄ nudzą i dlatego decyduje się na romans. Wiąże się z przystojnym mężczyzną, pracującym na wysokim stanowisku z perspektywami zawrotnej kariery, niestety żonatym. ONA bardzo wierzy, że gorące uczucie jakim obdarzyła kochanka jest jej odwzajemnione i że w chwili kiedy o romansie dowiaduje się mąż, może liczyć na wsparcie i poważne deklaracje wybranka. Niestety. Upokorzona i rozgoryczona przyjmuje warunki męża i zgadza się na wspólny wyjazd w jakieś zapadłe rejony Chin, gdzie wybuchła epidemia cholery.

 

I tu przewidywalność czytelnicza się kończy, dalej już bez pomruków znad przewracanych kartek książki w stylu „znamy to, znamy”, podążamy w podróż, w której wszystko zaskakuje. Bo dopiero wyjazd bohaterki zmieni jej sposób patrzenia na życie. Samotność zmusi ją do refleksji, a otoczenie chorych i cierpiących ludzi, osieroconych dzieci spowodują, że przestanie myśleć wyłącznie o sobie i zacznie działać na rzecz innych.

 

Na stronach powieści dokona się przewartościowanie jej osobowości - opada malowany welon i ukazuje się świat prawdziwych, głębokich uczuć. Zmianie ulegnie także relacja z mężem. Nie od razu, raczej wolno i w bólach, ale ON i ONA zaczną patrzeć w jednym kierunku, wspólnie pracować, wspierać siebie w działaniach w walce ze wszechobecną chorobą. To nie jest jednak historia z happy end’em. Powieść bowiem obfituje w nieprzewidziane zwroty akcji, a jej zakończenie może wzruszyć do łez.

 

Ta z pozoru banalna historia okazuje się ostatecznie ciekawym portretem kobiety zmagającej się z namiętnościami i pożądaniem, walczącej o życie innych i szczęście męża. Kobiety poszukującej w sobie właściwej drogi. Kobiety, która sama będzie się musiała zmagać z trudami  macierzyństwa. Na szczęście - już dojrzałej, świadomej kobiety.

  

                                                                                               Violetta Pawlik- Andrzejewska

  

Męka i udręka czytelnicza dla mnie. Nie znoszę romansów, a w tym przypadku, aby dzielnie dotrzeć do mięsiwa dzieła, o którym wspomina Violetta, trzeba uprzednio przedrzeć się przez łykowate opisy miłosnych uniesień w ramionach cudownego kochanka…
Powieść dla wytrwałych. To pewne.

 

                                                                                                                                 Irmina Kosmala