8% z niczego - Etgar Keret

Nie w sposób przyzwyczaić się do przewrotności opowiadań Etgara Kereta. Co rusz, gdy myślimy, że to już koniec i nic więcej się nie wydarzy, ten izraelski pisarz zaskakuje nas kolejną, niesamowitą puentą. Zakończeniem, które niczym raca strzela w ostatnich zdaniach i pozostawia czytelnika na długo z rozdziawioną twarzą i pytaniem: To było o mnie?

 


Do tego, by w ogóle sięgnąć po krótkie formy Kereta, skłonił mnie film, co też w dzisiejszych czasach, kiedy obraz często wypiera słowo, nie powinno dziwić. To, że film ma taki sam tytuł, co rzeczony zbiorek – również. Bo tak naprawdę istotny jest fakt, że nowelka okazała się na tyle uniwersalna i frapująca, by na polskie realia zechcieli ją przenieść młodzi twórcy i to w dodatku z kina niezależnego, gdzie istnieje przecież zupełna dowolność w wyborze tematu. Historia Heziego-pośrednika nieruchomości, który w naszej wersji jest po prostu Hubertem i spotyka na swojej drodze zdradzoną żonę swego paskudnego klienta, jest zaś w takim samym stopniu banalna i zwykła, co czarująca i pełna niespokojnego klimatu. A wszystko za sprawą środków wyrazu. Keret bowiem jak nikt inny potrafi wyczarować dziwną, absurdalną atmosferę z pozornie normalnego świata czy ukazać niejednoznaczne relacje między swoimi bohaterami. Ten surrealizm codzienności zaprawionej groteską czyni z niego Davida Lyncha prozy, który w dodatku dzięki prostocie i zwięzłości języka, potrafi zatrzymać nawet mniej wyrobionego czytelnika.

Poza tym jego krótkie teksty (zazwyczaj od 2 do 10 stron) są niesamowicie plastyczne. Wspomniane "8% z niczego", gdzie mężczyzna zwany Hezim lub Hubertem, przypadkowym zrządzeniem losu trafia na żonę i kochankę faceta, który bezczelnie proponuje mu obniżenie prowizji przy kupnie mieszkania - już tworzy sugestywną scenę filmową i mnóstwo domysłów. Bardzo "lynchowski" jest również "Twój człowiek". Nieprzyjemnie wciągające opowiadanie o mężczyźnie, którego co pewien czas rzucają pokochane przez niego kobiety, a odpowiedzialnym za całe zło (a może dobro?) okazuje się karzeł z obleśnym plecakiem... Tego jest oczywiście więcej i nie wszystkie historie przypominają scenariusze filmów wspomnianego reżysera, bo Keret ma w końcu swój niepowtarzalny styl, którego siła tkwi właśnie w tej przewrotnej narracji rzeczywistości. Spośród 34 opowiadań zebranych w zbiorku, znajdzie się więc równie ciekawa historia o dziewczynce co chciała mieć błyszczące oczy, dwójce przyjaciół z gadającą rybą, Benim, którego za młodu koledzy zamykali w bagażniku, przejechanym kocie imieniem Rabin czy jedna z ciekawszych formalnie opowieści o mniej słodko-gorzkim wydźwięku pt. Ładna para.

Czytając bowiem dziełka izraelskiego autora, co wrażliwszy odbiorca może się nieco zdołować. Bo sporo w nich tragikomicznej wizji otoczenia, podszytej czasem szorstkim i wulgarnym językiem. Ale czy taki nie jest właśnie nasz świat? Choć chwilami zdumiewa prawie zupełny brak odniesienia do konfliktu palestyńsko-izraelskiego przez pisarza i zbyt mała wiara w człowieka. A może te opowiadania są odreagowaniem? Na pewno jednak kawałkiem dobrej prozy godnej polecenia.

 

                                                                                                                         Kamila Kasprzak