Rondo. Wiersze z lat 2006 – 2009 - Józef Baran

Ziemskie i kosmiczne rondo...

„Rondo” to tom wierszy Józefa Barana, datowanych na lata 2006 –2009. Wkraczając na tę orbitę, można mieć wrażenie, że będzie tu kosmicznie i nieziemsko. Już w prologu czytamy o „6 miliardach duszyczek powiązanych ze sobą w konwulsyjnym tańcu Ziemi” .

 

Autor „Ronda” zaczyna filozoficznym działem – Tyle razy umieraliśmy, tyle razy odradzaliśmy się. Ta metafora wskazuje na bardzo ważny etap w ciągu każdego dnia. Ludzkie życie nie jest bowiem monotonne. Wciąż, w każdej chwili coś obumiera, w zamian wciąż się coś rodzi. Majestatycznie do wierszy wstępuje jesień i miłość. Uroki egzystencji najwyraźniej widać w wierszu – Tryptyk szpitalny: „udaje się spiąć/ Niebo z ziemią/ w nieśmiertelną chwilę.” Ale czy kilkoma wierszami można trafnie rozwiązać zagadkę cywilizacyjną? Utwory o charakterze religijnym mogą udźwignąć tematykę naszej planety. Jest to sprawa nas samych, ludzkich dokonań, gdzie wybranym zdarza się cud narodzenia. Przykładem może posłużyć: „Hymn niepoprawnych optymistów – lotnych akrobatów słowa”. Wiersz poświęcony pamięci ks. J. Twardowskiego. Wiara poety, jest niczym innym, jak nadzieją: „pozwól sercu/ by znów fermentowały w nim/ młode uczucia” (Przesłanie na każdy wiek). Dział o egzystencji ludzkich dusz wobec kosmosu kończy się niezwykle sentymentalnie i przestrzennie. „Każdorazowo zmniejszam/ Wielki Kosmos/ z ważką w tle/ i moim życiem/ pełnym burz i iluminacji/ do skali/ 1 cm kwadratowego/ i dopiero wtedy przystępuję do/ grawerowania/ mojego imperium/ pod lupą metafory” (Dwa wiersze o pisaniu wierszy).


„Jeszcze jeszcze” to drugi dział, globalnych wierszy Józefa Barana. Zamiast jesiennej melancholii, czy symptomów miłości, do wierszy wkradają się widoki z wieżowców, miasto Singapur, morze Południowochińskie czy „Niedziela w Indonezji”. Co tak naprawdę, poprzez wiersze, notatki z podróży chciałby zakomunikować autor „Ronda”? Będą to pytania, na które nikt nie ma odpowiedzi: „może jesteśmy dopiero na tropie/ Nieśmiertelnego/ który wpuszcza do naszych religii/ swoich sobowtórów a sam/ pozostaje nierozpoznany” (Na ruinach Heliopolis), a także tęsknota za Cudownym wymiarem: „zanurzeni/ w oceanie śmierci klinicznej/ którzy doznali tam Tak pięknych lustrzanych odbić/ że za żadne nie chcieli/ wracać na Ziemię” (Życie przygląda się zdumione w życiu). Po dwóch, prawie kosmicznych i częściowo ziemskich wierszy „Rondo” wydaje się bardzo osiedlowe, jak wieczorne, lub poranne spotkania na przystanku w celu wymiany wrażeń. Chciałoby się zaśpiewać, jak w piosence Jacka Kleyffa „Cyrk” – „Krzyczą jeszcze, jeszcze!”. Nie jest łatwo odpowiedzieć, co na następnej stronie może się wydarzyć, gdy kończy się „Jeszcze”. Niektórzy na rondzie poezji, mogą jeździć w koło bez wytchnienia.


Gdyby „Rondo” skończyłoby się w tym momencie, całkowicie inaczej postrzegałbym tę książkę. W tym momencie – przychodzą porównania i refleksje. Na odłożonej książce na bok, rysuje się horyzont i pytanie: Dokąd To? Odpowiedź na powtarzalność „Ronda” znajduję u Adama Ziemianina. Ziemianin, niegdyś związany z Muszyną, a teraz z Krakowem, jest w podobnej sytuacji, co Józef Baran. Mnóstwo dobrych wierszy, nagród o charakterze międzynarodowym. Obu panów łączy kilka płyt z poezją śpiewaną. Jako przykład podam, płytę „Makatki” nagraną w latach 90 przez zespół Stare Dobre Małżeństwo, na której to Krzysztof Myszkowski śpiewa ich wiersze. Autor „Ulicy Ogrodowej” chciałby łączyć wiek z wiekiem i często opisuje miejsca mało dostrzegalne, ale za to w swej wymowie piękne. Wiersze Ziemianina, są stylistycznie podobne do przekroju twórczości Józefa Barana. Świadomie zaplanowana puenta i oczekiwanie na wiadome. Gdyby spojrzeć na estetykę tomu, estetykę wiersza, porównanie znajduję z Ryszardem Sobieszczańskim. Sobieszczański, jest w wieku Józefa Barana, i posiada niezwykłe umiejętności patrzenia na miłość, przyrodę, poezję i opisywania tego za pomocą prostych metafor. To dopiero składa się na poezję, która, jak również wiersze Barana i Ziemianina, była tłumaczona na inne języki. Proszę sobie wyobrazić - wspólny wieczór poetycki z wierszami Józefa Barana, Adama Ziemianina i Ryszarda Sobieszczańskiego. Głos tych trzech panów jest mocny, dojrzały, a wiersze dobrze osadzone w realiach. Nie byłoby w tym żadnej mistyfikacji, lecz doskonale dobrana poetyka. Pomimo wymienionych podobieństw każdego z tych poetów wyróżnia coś innego. Wiersze Józefa Barana najłatwiej rozpoznać po empatii.


W „Rondzie” znajduje się trzecia seria wierszy - Rozmowy, wywiady, dialogi i monologi. Jest to bez wątpienia najsłabszy zakręt w tomie, a jednocześnie najbardziej charakterystyczny. Możemy się z niego dowiedzieć, co pogwizduje dwudziestolatek na przystanku, albo co myśli przedstawicielka najstarszego zawodu świata. Jak wygląda obrazek z Robotnikami za oknem, lub co myślą stare listy, widokówki i fotografie. Umieszczenie takich wierszy w tomie świadczy nie tylko o szczerości Barana, lecz o kunszcie poety. Nie jest bowiem łatwo, w dzisiejszych czasach, rozmawiać z ludźmi o życiu. O tym co ich boli, co jest dla nich najistotniejsze. W utworach tych autor wczuwa się w bliźnich, opowiada o ich światach wewnętrznych, używając ich języka, niekiedy nawet gwary. Autor „Ronda” posiada, bowiem, rzadki dar empatii. Empatia w poezji to zresztą nie tylko dar wczuwania się w innych, ale również umiejętność dzielenia się odczuciami i myślami z Czytelnikiem za pośrednictwem najprostszych, najcelniejszych słów, które bywają też najbardziej sugestywne.


„Rondo” to najnowszy tom wierszy Józefa Barana, w którym spotykają się światy zwykłych ludzi, zwykłych spraw. Na osiedlowe rondo można wjechać z czterech stron. Spotykają się przypadkowi ludzie i rozmawiają. Z takich rozmów powstają wiersze: „z tekturowego pudła rozsypują się w cztery strony/ niczym domki z kart/ nieaktualne twarze przyjaciół znajomych/ skargi prośby zaklęcia nadzieje/ ulotne miłości/ przywrócone do istnienia krzyczą proszą rozmyślają snują plany na/ przyszłość która jest już przeszłością” (Rozmowa ze starymi listami, widokówkami, fotografiami…).


Na „Rondzie” zawróciłem, czytałem z przyjemnością jeszcze raz. Teraz o wiele jaśniej świeci moja gwiazda, oświecająca sprawy „6 miliardów duszyczek na Ziemi”. Nieco więcej spraw o charakterze ziemskim poznałem. Z tego powodu mam kosmiczny niedosyt. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnia prosta, ostatni poetycki szlak poety z Krakowa.


                                                                                                                         Piotr Goszczycki

                                                                                                                       www.gp-wars.pl

                                                                                            

                                                                                                 
                                                                                                                        www.wlasnymglosem.pl

 

Józef Baran, Rondo. Wiersze z lat 2006 – 2009,  Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2009.