Nadzieje wiecznotrwałe - Stanisław Beniowski

Nadzieje_wiecznotrwale_okl.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala 


Nadzieje wiecznotrwałe, czyli próba odczarowania myślowych przyzwyczajeń

Strumień świadomości niesie Twe wspomnienia.
Pozwól mu płynąć

Ciekawy tytuł, intrygująca okładka oraz wciągająca wydawnicza rekomendacja na czwartej stronie okładki – oto trzy podstawowe zasieki na współczesnego czytelnika. Po przeczytaniu niniejszego dziełka mogę powiedzieć, że dałam się zwieść.

Ale zaraz, zaraz. Zwieść czemu? Obietnicy wydawcy, że usłyszymy z ust Pana Stanisława Beniowskiego odpowiedź na pytania, które zawsze będą otwarte i wieczne? To przecież naiwność z mojej strony ufać, że jeden człowiek w krótkich opowiadaniach swojej książki udzieli mi odpowiedzi na pytania, na które nie dał odpowiedzi pięcioletni kurs z filozofii odbyty dwadzieścia lat temu na poznańskim uniwersytecie. 

Zatem ustalmy to od razu: nie, Nadzieje wiecznotrwałe nie przyniosą nam mentalnego ukojenia, tłumacząc zastaną rzeczywistość, pochylając się nad zrelatywizowanymi ostatnimi czasy pojęciami wartości Dobra, Piękna i Miłości – obnażając ich szyderę, ułudę i fałsz. Ta niewielkich rozmiarów książeczka rozewrze niczym otwartą ranę postawione wielkimi literami pytania jeszcze szerzej, boleśniej, ukazując brutalną prawdę – absurdu istnienia.

Ale od początku. Nadzieje wiecznotrwałe można odczytać (i ku takiej interpretacji skłaniam się) jako grę z czytelnikiem. Autor rzuca ku nam zdania niczym piłkę. Następnie przyczajony czeka gdzieś w pobliżu. Czy jego myśli zahaczą o którąś z naszych mentalnych gałęzi, przyczepią się do niej i będą żyły i kołysały z prądem nadciągającego porywu? Czy też – pechowo – wpadną na nasz płot – opór, sprzeciw – by tam sczeznąć?

Z pewnością ów strumień myśli, luźno ze sobą powiązanych pojęciowych asocjacji, sprowokuje nas do własnej podróży w głąb świadomości. Bardzo podobał mi się fragment, w którym bohater otworzył pudło z pamiątkami. Dokąd go poprowadziły wspomnienia? Zajrzyjcie do magicznego pudełka sami. Ja przez chwilę znalazłam się na piaszczystej plaży lazurowych wód Adriatyku, poczułam smak soli w ustach i zapach morskiej fauny w nozdrzach. Zamarzyłam o lecie.

Autor w ośmiu krótkich opowieściach serwuje nam możliwość oderwania się od skostniałych mentalnych przyzwyczajeń tradycyjnego czytania tekstu prozatorskiego. Nadzieje wiecznotrwałe odczytuję więc jako próbę eksperymentu dokonanego na naszym myślowym uniwersum. Ta jego  prozatorska donkiszoteria jest śmiałym wyzwaniem dla nas, a dla samego Pana Stanisława z pewnością nadzieją, że mu  sprostamy. To w sumie nie takie trudne. Wystarczy tylko usiąść naprzeciw własnego cienia. Tylko jak się najpierw od niego oderwać?

 

---------------------------------------------------------------------

Stanisław Beniowski, Nadzieje wiecznotrwałe, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2022.