Przeprawa - Manuela Gretkowska

Gretkowska_Przeprawa_500pcx.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

W rozkroku

 

To, o czym się pisze, jest równie ważne jak to, o czym się nie pisze, zwłaszcza w dzienniku.

                                                                                          Manuela Gretkowska

 

Zaglądam do najnowszej książki Manueli Gretkowskiej, by odświeżyć w sobie dawne pozytywne emocje związane z czytaniem jej dzienników, lecz zamiast radości z lektury, obcowania z inteligentną kobietą cieszącą się życiem jak niegdyś, pomimo że… (bo przecież zawsze jest jakieś „pomimo że”), niemal natychmiast odnajduję „skorodowaną hipokryzją i pogiętą cynizmem” starszą panią, stojącą nad przepaścią i krzyczącą na cały głos, że zaraz skoczy. Ale nie dajmy się zwieść! Autorce i bohaterce w jednym niniejszego diariusza nie chodzi rzecz jasna o samobójczy efekciarski krok do tyłu, ona - niczym drapieżna kotka -  ostrzega, że zaraz nastroszy się i skoczy na każdego, kto myśli inaczej! Wydłubie oczy i  podrapie do ostatniej krwi, a potem, roznamiętniona przemocą, uda się na rybkę do pobliskiego stawu.

Manuela Gretkowska dokonuje w Przeprawie przemocy. Nie chodzi oczywiście o tę fizyczną, ale werbalną. Z niesmakiem i zażenowaniem czytałam jej artykuły pisane na tak zwanym „wkurwie”. Jej idolami są Donald Tusk i Marta Lempart (tak, to ta krzykliwa feministka walcząca o prawa kobiet, która oblała czerwoną farbą drzwi do siedziby PIS, a potem kłóciła się ze sprzątaczką, że tego syfu po sobie nie posprząta, zmuszając tym samym do tego kobietę, o której prawa walczy).

Gretkowska nienawidzi „katopisowskiej Polski”, dlatego konsekwentnie się z niej wyprowadza. Cudowna sprawa, zazdrościmy, bo zamiast zimnej, ciemnej i zagrzybiałej Szwecji, jak kiedyś, tym razem wybiera pachnącą cytrusami słoneczną, grecką, mitologiczną wyspę. Oddychamy z ulgą, gdy po wielu perturbacjach nareszcie wydobywa z walizek swoje szpargały, okadza dom (nie, tu akurat nie ma hipokryzji – niewierzącym potrzebna jest również wiara), karmi dzikie koty, pogryza winogrona i nago kąpie się w morzu. Niestety, zamiast nimfy wodnej na tytułowej stronie okładki widzimy raczej „topielicę”, ale może to tylko wrażenie.

Jednak potem następują niespodziewane (przynajmniej dla nas, śledzących ze zrozumieniem losy bohaterki) powroty do tej znienawidzonej, skorodowanej i zohydzonej Polski, do domku w lesie, który pisarka kupiła, bo starczyło pieniędzy ze sprzedaży starego na dwa. „Wóda, zapach papierosowego dymu i bełkot należą do polskiego krajobrazu” – powie autorka Europejki. Więc żegnajcie słoneczne wakacje, beztroska Kreto, ahoj! Zajrzę do ciebie jeszcze, ale najpierw muszę wrócić do tego syfu, bagna i udręki… Bo taki jest już gen zdziwaczałego żałosnego Polaka – nienawidzić, opluwać, złorzeczyć i… tkwić. Jak w toksycznym związku przesyconym wódą, papierosowym dymem, bełkotem i absurdem.

Już wiem, że robię sobie krzywdę dalszą lekturą. Jednak masochistycznie wczytuję się w kolejne akapity i przecieram oczy ze zdumienia. Tak, to prawda, nikt z nas nie jest wolny od hipokryzji. Ale, na boginię, Pani Manuelo: pisać felietony dla „Tomka Lisa”?

I rzecz, która chyba najbardziej mnie poruszyła. Pal sześć to, że się autorko-bohaterka zaszczepiła na covid i pluła jadem na antyszczepionkowców. Ale kobieta opowiadająca się za wolnością, maszerująca ze sztandarami przeciwko cenzurze i ograniczeniom, nagle głośno ubolewa, że nie było przymusu szczepień? Natomiast mama pisarki -  cóż, umarła kilka tygodni po szczepieniu, ale nie na covid,  lecz z przeziębienia wynikłego ze zbyt długiego oczekiwania na przyjęcie do szpitala w korytarzowym przeciągu. A gdy córka zachorowała po przyjętych szczepieniach na covid, nie przeszła przez głowę Manueli Gretkowskiej myśl: „ktoś tu nas chyba robi za grubą forsę w bambuko”.

Tak, zdecydowanie Manuala Gretkowska obiecuje nam w tych dziennikowych zapiskach, spisywanych w latach 2020-2022, niezłą przeprawę. Być może będziecie tak, jak ja, wielokrotnie nie zgadzać się z jej poglądami, rzucać książką o ścianę, albo odwrotnie – z nabożeństwem (tak, to dobre słowo!) odkładać na półkę i czekać na kolejną część zapisków starej, jakże polskiej skandalistki. Biadolącej na wszystko, jak na prawdziwą polską duszę przystało.

 

---------------------------------------

Manuela Gretkowska, Przeprawa, Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2023.