jezusy moje - Maria Żywicka – Luckner

Po 9 latach przerwy, po raz trzeci możemy świętować niebagatelny w swym wyrazie tomik Marii Żywickiej – Luckner „jezusy moje”. Opowiedziana jest bowiem historia wierszami, które co jakiś czas miały odwagę wygrać konkurs literacki, miały czelność nazywać sprawy po imieniu. Drugą charakterystyczną cechą wielu wierszy jest owijanie ich w przysłowiową bawełnę, albo przesadne ich metaforyzowanie. Na szczęście czytelnika, doskonale wszystkim znana Majka zbyt sporadycznie stosuje powyższe zabiegi, co powoduje, że wiersze aż bolą swoją prawdomównością: „w szpitalu dla zdrowych dzieci/ pani doktor iskała moje włosy/ aż przyszedł kot na parapet/ i pani od kotletów/ karmiła mnie za tatusia mamusię/ dziwne//” (z listu siedmiolatki).

 

W posłowiu Eligiusz Dymowski zauważa: „Poezja Marii Żywickiej – Luckner od dawna zaskakuje czytelnika pewną świadomą konsekwencją metaforycznych obrazów, które w załączeniu z twardą rzeczywistością nabierają jeszcze pełniejszego wyrazu i są jak brzytwa, co doskonale zna swoje przeznaczenie.” Przy okazji wierszy warto zaznaczyć, że Majka to także doskonała malarka, z dużym wyczuciem piękna oraz kolorystycznej łagodności. Co prawda, „łagodności” nie przedstawiają wiersze,  za to autorka „Białej akwareli” wydanej w roku 2001 daleka jest od prezentowania swoich prac pomiędzy wierszami. W tomie tym swoich grafik użyczył Andrzej Newelski. Już wtedy Jan Zdzisław Brudnicki zauważył: „Hymn na cześć dłoni przypomina, że ona dotyka, rzeźbi, maluje. Natchnione szaleństwo tworzy Katalog Boga. Bohaterowie wielkich dzieł i wielkich obrazów są świętą księgą człowieka z kolei – pióro, pędzel, dłuto przez dotyk uszlachetniają rzeczy i istoty najpospolitsze.” W tomie „jezusy moje” grafikę sporządziła Lucyna Wrzosek. Żywicka – Luckner tak spostrzega innego malarza: „wykapuję z autoportretów/ najwięcej go w dłoniach/ jest jak nadzieja z odskrobaną łzą/ gdy ją traci popadamy w szarość/ obojętny jak kawiarniany stolik/ potrafi być zawsze//” (dziewczyna wypytuje malarza o początek koloru)

 

Sądzę, że stosowane niedomówienia działają tylko na korzyść tomu. Sprecyzowane metafory nie kipią od barw, a jedynie są nostalgicznym dylematem. Widać, że koncepcja roli damsko – męskiej, rola Jezusów oraz Madonn ma istotny związek z tym jak autorka widzi każdego człowieka. Andrzej Tchórzewski napisał: „Nie podoba mi się też tytuł tomu. Niby w zamierzeniu ironiczny; nie ja cierpię, ale wy z tego powodu, że mnie nie poznaliście. Jednak niepotrzebne jest to zaangażowanie religijnej topiki do spraw dość powszechnych i w gruncie rzeczy banalnych”. Gdy byśmy uznawali religię jako obiekt ironiczny, aby zwrócić na siebie uwagę, żaden morał przypływający w postaci refleksji nie dotarłby do brzegu. „panno nad pannami/ współczesna julio/ niech się zlitują/ nad tobą/ balkony/ nad balkonami// (litania najprostsza).

 

Tak, jak w zacytowanej litanii, trwa wielkie wyczekiwanie na słowa najprostsze, najtrafniejsze. To właśnie takie metafory trafiają wprost do źródła mojego niepokoju.

 

                                                                                                                       Piotr Goszczycki

 

 

Maria Żywicka – Luckner, jezusy moje, Wyd. OIL, Warszawa 2009.