Oścień w mózgu - Anatol Ulman

 Do myślenia potrzebny jest mózg, nie mówiąc już o człowieku.
                                                                       Stanisław Jerzy Lec


 

Do najnowszego numeru pisma literacko-artystycznego "Latarnia Morska" (nr 2 (14) 2010 / 1 (15) 2011) została dołączona osobna książeczka "Oścień w mózgu", na którą składa się zbiór felietonów Anatola Ulmana, publikowanych w przeciągu ostatnich siedemnastu lat (1994-2011).

Ulman Oscien w mozgu

 

 

Dominującym stylem, w jaki wprzągł autor swe felietony, wydaje się być groteska. Groteska jako kategoria estetyczna to rodzaj satyry, polegającej na silnym zdeformowaniu rzeczywistości świata przedstawionego w utworze. Warto dodać, że termin groteska wywodzi się od włoskiego wyrazu la grotta, oznaczającego jaskinię lub piwnicę.

Ulmanowska la grotta bogata jest w różnorakie malowidła związane z życiem człowieka "Dzikiego Wschodu". Mamy więc nietuzinkową okazję przyjrzeć się licznym wizerunkom Polaka: katolika, malkontenta, pisarza, polityka, cwaniaka, etc.

Satyryczne felietony A. Ulmana wnoszą ze sobą propozycję jakiegoś nowego spojrzenia na życie. Autor, subiektywny idealista utopijny - jakim siebie określa - nie chce pozostawić czytelnika samego w grocie, lecz po platońsku, wyprowadzić go z niej. Dlatego też pociągając, jednocześnie zderza uczestnika wyprawy po swym świecie myśli, z bardzo ostrym refleksem światła rzuconym na normy partycypacji w życiu społeczno-polityczno-kulturalnym.

Autor wyszydza świat, w którym przeciętność, czyli to, co najbardziej pospolite i najczęściej spotykane, uznawane jest za normalne, w którym jołop poniża mądrzejszych, liże nogi oprawcy, zadowala się szpetotą i blichtrem. W którym najprostszym sposobem dowartościowywania się jest gardzenie tym, czego osiągnąć nie jest się w stanie.

W tym momencie na myśl przychodzi mi znamienny przykład z Maxa Schelera o lisku. Lis, próbując zerwać winogrona z winnicy, nie był w stanie ich dosięgnąć. Rezygnacja z nich bez wewnętrznego usprawiedliwienia swej niemocy, doprowadziłaby go do frustracji i przygnębienia. Lis chytrze wybiera więc drugą możliwość: poprzez przekonanie siebie, że winogrona są zielone i niewarte trudu ich zdobycia, odchodzi zadowolony. Uniknął tym samym niepotrzebnego bólu żołądka!

Mechanizm resentymentu - powszechnie spotykanego wśród polskich lisów odwrócenia wartości - obnaża przed czytelnikami autor. Ten model samooszukiwania się, aby zohydzić, obniżyć wartość tego, co jest dla nas niedostępne, jest pospolity - a zatem normalny (!).

Nieuważnemu czytelnikowi mogłoby się wydawać, że Ulman używa ironii tylko i wyłącznie na przekór innym. Jednak autor posługuje się nią po to, aby przedstawić problemy świata – zarówno tego, który już nie istnieje, jak i tego, w którym przyszło nam dziś żyć. Ta zatem ubrana w felieton przypowieść jest z pewnością paraboliczna.

Wydawać by się mogło, że wszystko to felietonista mógł przedstawić w sposób racjonalny, w naukowej rozprawie, albo w realistycznej powieści. Ale czy wówczas czytelnik nie przeszedłby nad tym do porządku dziennego ? Dopiero wplecenie groteski w świat dobrze znany odbiorcy przyciąga jego uwagę.

Groteska ukazuje absurdalność rzeczywistości. Ulman nie posługuje się nią po to, aby zwrócić na siebie uwagę, lecz po to, by zmusić czytelnika do przyjrzenia się światu, który w swoich felietonach prezentuje mistrz ostrego niczym brzytwa słowa. Nie jest to więc moda, ale sposób na pełniejsze przedstawienie pewnego problemu współczesnego świata. Na pewno jednak nie jedyny. A czy najlepszy? O tym zapewne będą mogli zdecydować dopiero ci, którzy zepną dzisiejszą współczesność klamrą dat i spojrzą na nią z perspektywy czasu. To od nich zależeć będzie czy nasza współczesność zostanie ochrzczona „czasem groteski”. A może „groteskowym wiekiem”?  


                                                                                                                       Irmina Kosmala