Zrób to we Wrocławiu. Do it in Wrocław - Ewa Orczykowska


... ale CO zrobić we Wrocławiu?

Kto obejrzał choćby pobieżnie nowy przewodnik z Biblioteki Gazety Wyborczej, od razu udzieli odpowiedzi; to oczywiste- zakochaj się! Zakochaj się od pierwszego wejrzenia, na zawsze i z wzajemnością, rzecz jasna.

W zasadzie nazwanie książki Ewy Orczykowskiej przewodnikiem, to trochę krzywdzące stwierdzenie. Bo to nie jest zbiór porad turystycznych, wykaz szlaków wycieczek czy baza adresowa. Autorka spisała raczej wielowątkową opowieść ciekawych ludzi, których łączy jedno; kochają swoje miasto, a jest nim Wrocław.

Już we wstępie Ewa Orczykowska ostrzega, iż barwny album nie zaserwuje czytelnikowi wycieczki szlakiem zabytków, których wszak we Wrocławiu jest bez liku. Ba, całkiem możliwe, iż miejsca, opisane i sfotografowane w książce odnajdziemy w stanie zgoła odmiennym. Bo to nie jest statyczny opis atrakcji miasta, ale barwna opowieść o jego życiu. A ono jako takie, pędzi i ewoluuje.

Autorka pokazuje nam miasto, które ma tysiąc oblicz, dlatego niemożliwe jest, iż któreś nie zauroczy czytelnika. Zwłaszcza, jeżeli czytelnik ów znużony jest zwiedzaniem tzw. "atrakcji turystycznych". Często wręcz sugerowane jest bliskie spotkanie z tym, co poniekąd niekoniecznie napawa dumą włodarzy miasta; a to zadumanie się nad szpetotą wybryków architektonicznych doby PRL-u czy też pierwszej połowy lat 9o-tych, a to zagłębienie się w dzielnice, gdzie królują wygoleni chłopcy.

Dzięki "Zrób to we Wrocławiu" poczuć się można jak członek tajnej konfraterni, wprowadzony po cichu przez tajemne drzwi, w miejsca dla turystów nieznane. Ot, choćby spacer "ulicami wartymi grzechu" czy też eksploracja mrocznych zakątków wrocławskiego "Trójkąta Bermudzkiego"... Wniknięcie w sekretne życie mieszkańców miasta, poznanie najbarwniejszych jego osobowości. Jak szokującym chociażby odkryciem jest to, iż kontrowersyjna Lady Gaga ze swoimi pomysłami strojów scenicznych jest tak naprawdę wtórna! We Wrocławiu stroje z mięsa noszono już znacznie wcześniej! Kto ciekaw szczegółów, nich szuka fragmentu o ulicy Stare Jatki.

A gdzie można spotkać ekscentryczkę wyprowadzającą na spacery aż tuzin małych piesków?... Wysłuchać opowieści jednego z najcierpliwszych i najsympatyczniejszych portierów na świecie?... Po co latarnik na Ostrowie Tumskim?...

Nie będę zdradzać szczegółów. Mogę tylko zapewnić, iż kto otworzy książkę, ten znajdzie odpowiedzi na te i na tysiąc innych pytań, które bez lektury nie przyszłyby nawet do głowy.

Nie byle to gratka- poznać tajemny kod języka wrocławian; cóż to nocnik, a co należy kojarzyć z sedesami? Które miejsca we Wrocławiu nazwano ku czci Adama Małysza?

Nie byle gratka- dowiedzieć się, co i gdzie jedzą i piją miejscowi. Gdzie kupują kabanosy, a gdzie popijają herbatę winogronową. Warto wiedzieć, co uznają za obciachowe.
Wspaniale poznać najbardziej bogate w skarby wrocławskie szmatlandy...

I tak dalej, i tak dalej. Opowieść Ewy Orczykowskiej oraz zaproszonych przez nią gości wciąga nie jak przewodnik. Chcieć przewertować tę książkę naprędce można, ale sprostać temu- to sztuka. Autorce udaje się dokonać rzeczy najtrudniejszej- zawładnąć czytelnikiem do tego stopnia, by poczuł, że najszybciej jak tylko się da, musi ruszyć do Wrocławia. Pobyć w nim dłużej. Zakochać się i nigdy tym uczuciem nie znudzić.

Książka nie tylko dla turystów; nawet w starym, dobrym małżeństwie, miło jest zakochiwać się w sobie od czasu do czasu na nowo. Rodowici wrocławianie sięgając po nią, niewątpliwie nie oprą się wrażeniu, że odkryli swe miasto po raz kolejny. I że odkrywać mogą je jeszcze po wielokroć.

Autorka jest zakochana we Wrocławiu, a miłość to tym głębsza, iż zna swe miasto od podszewki. I nawet to, co wydaje się pozornie mniej efektowne, a wręcz wstydliwe, ona ukazuje jako urokliwe, szczególne, tworzące klimat miasta. A klimatowi temu naprawdę trudno się oprzeć.

Książkę wzbogacają zdjęcia autorstwa Łukasza Gizy; zdjęcia niebanalne, zdecydowanie dalekie od oklepanych widokówek, dające przedsmak tego, czym będzie wędrówka zakamarkami miasta. Wspaniale ilustrują tekst i inspirują do wędrówek.

Opowiadający o swym mieście wrocławianie są również sportretowani na zdjęciach. A to pozwala w prosty sposób odpowiedzieć sobie na pytanie, co decyduje o takim barwnym kolorycie miasta. A raczej- kto decyduje.

Książka jest dwujęzyczna; na potrzeby obcokrajowców przetłumaczono cały tekst na angielski i podzielono książkę na dwie równe części. Ale to nie znaczy, ze części te są idealnie symetryczne; ilustrujące tekst fotografie różnią się. Dlatego szkoda byłoby nie obejrzeć całości.

Zrób to we Wrocławiu; poznaj miasto o wielu obliczach, przeżyj w nim przygodę i zostaw kawałek serca- nie tylko z kłódką zawieszoną na Moście Tumskim. Ale zanim ruszysz w wędrówkę, sięgnij po przewodnik, niebanalny jak wybór ilustracji na okładce. Daremnie wyszukiwać na nim znanego zabytku.

A w całym przewodniku- daremnie szukać wycieczkowej nudy. Jest za to zaproszenie do przygody; pozostaje tylko ruszyć do Wrocławia!

                                                                                                                         Agnieszka Antosik

do it in Wrocław okladka