Regał ostatnich tchnień - Aglaja Veteranyi

Poetycka i melancholijna książka Veteranyi zbliżona jest stylistycznie do twórczości Herty Müller i nie sposób nie porównywać ze sobą obu pisarek, skoro obie były Rumunkami, które wyemigrowały na Zachód i które stale borykały się z balastem traumatycznych wspomnień ze zniewolonej komunistycznym reżimem ojczyzny.

O ile jednak u Müller przeszłość jest fundamentem, na którym buduje ona swoje poruszające, lingwistycznie szkatułkowe powieści, o tyle u Veteranyi to teraźniejszość jest najistotniejsza i w niej ujawnia się wieczny dysonans poznawczy autorki, jej metaforyczna głębia i ustawiczne analizowanie kontrastu między tym, co jest, a tym, co tworzy jej wyobraźnia oraz pragnienia. Müller prawdopodobnie uraczy nas jeszcze jakimś wspaniałym dokonaniem literackim, natomiast „Regał ostatnich tchnień” jest drugą i ostatnią książką pisarki, która w lutym 2002 roku popełniła samobójstwo.

Nie sposób nie myśleć o tym fakcie czytając ten swoisty tryptyk o istocie życia i śmierci, o niezauważalnej granicy między doświadczaniem istnienia a metafizycznym wymiarem egzystencji ludzkiej. Opowieść, w której ogniskują się wszelkie istotne, doświadczane przez autorkę dylematy, jest finezyjnym i przejmującym pamiętnikiem, introwertyczną wędrówką w głąb samej siebie, swoich emocji, pragnień i wniosków wynikających z obserwacji siebie i członków swojej rodziny, który wędrują po świecie stanowiąc mikrospołeczność cyrkowej trupy, jaka dla Veteranyi stała się wybawieniem, ale i przekleństwem.

Trójdzielna kompozycja książki koncentruje się wokół umierania bardzo bliskiej autorce ciotki. Chwilami naturalistyczny opis procesu odchodzenia kobiety ze świata żywych zestawiony jest z retrospekcyjnymi opowieściami o życiu w Rumunii i potem poza jej granicami. Wyraźnie zaznaczana niechęć do matki, sympatia do wuja-artysty oraz bolesne doświadczanie życia na obczyźnie tworzą kolejne ścieżki interpretacyjne utworu.

„Regał ostatnich tchnień” to proza oszczędna w wyrazie, ale przebogata znaczeniowo, to symboliczna i pełna głębokiego smutku spowiedź czyniona w sposób przejmujący i zmuszający do myślenia. To książka, do której warto wracać po pierwszej lekturze, gdyż niesie w sobie tyle myśli, że jednorazowe przeczytanie nie pozwala na to, by w pełni je ogarnąć.

                                                                                   Jarosław Czechowicz