Moje wielkie świętowanie - Edward Stachura

Każdy dobry pisarz ma swój czas. Wdepnijmy więc na chwilę w bagno czasu, żeby coś czasowego powiedzieć, co się być może komuś przyda*.  Stachura ma u mnie czas zarezerwowany od wieków jesienią. Po gorzkim smaku listów do swej ukochanej – czas na słodką przekąskę!
Na zdrowie?

Słońce powoli wchodzi coraz wyżej, ulice wypełniają się ludźmi, a między nimi błądzi moja niepewność dnia nowego, nieznanego, nienapisanego. Świt zawsze był dla mnie kataklizmem. Świt otwierał dzień. Dzień obnażał świadomość. Reszta była napiętnowana i dokonywała się bezwolnie. Powoli wykluwa się moja świadoma samotność, czy też samotna świadomość, ze skorupy życia. Wchodzi w przestrzeń miasta, wdziera się w ludzki zgiełk. Dzień gubi ciszę, podchwytuje myśl. Wlecze ją po różnych zakamarkach miasta, wchodzi do knajpy „na jednego”, zagląda do gazet, nasłuchuje życia prawdziwego. Lecz co to właściwie oznacza „życie prawdziwe”? Każdy  nowy dzień  podaje coraz to inne jego definicje. Jednak co może wiedzieć o życiu jeden dzień? Co może wiedzieć o życiu jeden człowiek? Co może wiedzieć o życiu jedno życie?

Z drugiej strony ilość nie czyni jakości! Czasem więc warto wsłuchać się w jedno życie. Tylko które? M – o – j – e ? Nie, jeszcze za wcześnie, teraz się nie liczę. Ale może kiedyś ja też będę się liczył. Będę wyspą na jeziorze. Będę wyraźny. Będą mnie pielęgnować. Teraz sobie wędruję, ale za to nie gniję. Droga wysysa mi pięty, ale za to nie gniję. A wędrowanie moje mnie niesie. Niesie mnie do ławki w parku, na której usiądę, wyciągnę kartkę, ołówek i spiszę swoje życie, a właściwie to, co się z niego dziś rano wykluło. Ech, gdybyś wiedział, jak mnie niesie! Niesie mnie do baru mlecznego, do stóp kobiecych nad jeziorem aptecznym, do gorącej łaźni… I jeszcze. I jeszcze… Ot, i całe moje wielkie święto… Czasem jednak niesie mnie do dworców zimnych i głodnych, do snu bezsennego, do bólu, do upadku. Wówczas wiem, że trzeba się podnieść i iść. Zawsze trzeba iść. Jak się nie ma gdzie iść, tym bardziej.
Więc zapnij palto i ruszaj ze mną, Przyjacielu. Życie nas woła. Słyszysz?

                                                                                                                                          Irmina Kosmala



* Tekst zaznaczony kursywą pochodzi ze zbioru opowiadań E. Stachury „Moje wielkie świętowanie”, Warszawa 2007.