Możliwość wyspy - Michel Houellebecq

Sądzę, że to moja najlepsza książka.
Michel Houellebecq

„Stoję w budce telefonicznej, po końcu świata. Mogę wykonać tyle telefonów, ile tylko zechcę, bez żadnych ograniczeń. Nie wiadomo, czy inne osoby przeżyły, czy też moje telefony to monolog wariata. Czasem rozmowa się urywa, jakby ktoś rzucił słuchawkę; czasem się przedłuża, jakby ktoś wysłuchiwał mnie z pełnym poczucia winy zainteresowaniem. Nie istnieje dzień ani noc, sytuacja ta nie może mieć końca” – tak rozpoczyna swą opowieść DANIEL.
Z zawodu komik - skandalista, który osiągnął już w swym życiu znaczny sukces. Jest sławny, zamożny i samotny. Pożąda żonę, która nie cierpi seksualnych zbliżeń, pragnąc miłości i akceptacji. Kocha natomiast nimfomankę, odrzucającą wszelkie uczucia.
Rozbity mężczyzna decyduje się przystąpić do sekty klonującej ludzi. Odtąd o bohaterze dowiadujemy się za pośrednictwem komentarzy następców Daniela – jego klonów.

Houellebecq stworzył bardzo nieszczęśliwy obraz swego bohatera. „Tak czy owak każdy bezstronny obserwator zauważy, że ludzka jednostka nie może być szczęśliwa, że w żaden sposób szczęścia nie osiągnie, a jedynym jej powołaniem jest pomnażanie nieszczęścia, poprzez czynienie życia innych równie przykrym jak własne – jej pierwszymi ofiarami są na ogół rodzice” – skwituje manichejsko.

Po raz kolejny czarną wizję rozpościera przed nami słynny francuski futurolog – wizję życia pozbawionego uczuć, rozmów, bliskości, rozkoszy. Pozostaje tylko Pamięć w postaci zdawkowego komentarza naszych następców. Pamięć elektroniczna. Niezaangażowana. Niepewna.

Dostrzeżemy jednak w tej książce i cień nadziei. Ostatni klon Daniela –  Nadczłowiek, nietzscheański Zaratustra – wyruszy w daleką wędrówkę, w poszukiwaniu raf życia i źródła swej tożsamości. Nie może wiedzieć, że rafy bywają okrutnie niebezpieczne, a źródła wyschnięte…

                                                                                                                             Irmina Kosmala