Kappy- Ryunosuke Akutagawa

Kappy 2014

Autorka recenzji: Luiza Stachura


W piekle samotności


Literatura japońska, co może nas do pewnego stopnia zaskakiwać czy wprawiać w konsternację, związana jest mniej lub bardziej z europejskimi tendencjami w sztuce, szczególnie sztuce przełomu XIX i XX wieku. Analogicznie z „japońszczyzną” na naszym kontynencie, chociaż na mniejszą skalę – więcej w europejskiej sztuce nawiązań do haiku (jeśli pozostać tylko na gruncie literatury) albo do drzeworytów (jeśli wykraczamy poza „słowo pisane”), niż do innych japońskich form, technik, myśli, haseł. Co interesujące, Japończycy (podobnie zresztą Koreańczycy) na swój sposób przyjęli między innymi modernistyczne hasła, w tym jedno z najbardziej rozpoznawalnych – „sztuka dla sztuki”.


Ciekawe to wszystko o tyle, o ile uświadomimy sobie, jak długą drogę musiały przebyć pewne myśli i idee, a każda myśli jest przecież „tworem” kruchym, eterycznym. Trudno, oczywiście, doszukiwać się takiego wpływu myśli choćby Fryderyka Nietzschego czy Arthura Schopenhauera na Kraj Kwitnącej Wiśni, jak to miało miejsce w Europie. Niemniej jednak ekscytujące (dla niektórych, w tym dla mnie) wydaje się „śledzenie” pewnych (konkretnych) idei, które zawędrowały tak daleko na Wschód i znalazły tam swoich „wyznawców”, „myślicieli”, artystów – osobliwych właścicieli i kontynuatorów.

Oczywiście możemy pozostać w sferze haseł dość banalnych i niewiele wnoszących, jak to, że każdy koniec wieku zmusza do refleksji, rewizji, a często do pesymistycznych „przepowiedni”, toteż w wielu rejonach świata podobne formy (artystyczne) przybiorą „czarne myśli” twórców (ale czy zawsze są to „czarne myśli”?). Bez wątpienia zdecydowanie ciekawsze jest „zaistnienie” problemu „końca wieku” w literaturze oraz wpływ myśli (które dla ułatwienia można nazwać „dekadenckimi”) na artystów – ich życie i poczynania w sferze sztuki (Sztuki). Artyści bowiem, co również jest trywialnym stwierdzeniem, zdają się być wrażliwsi na wszelkie impulsy rzeczywistości oraz bodźce spoza świata realnego.

Mizantropia, odcięcie się od świata codziennego, pesymistyczny ogląd ludzkiej duszy, „świat samotności” – dookreślenia można mnożyć – takie uniwersum wybudował sobie jeden z japońskich najwybitniejszych pisarzy – Ryūnosuke Akutagawa (oczywiście, nie on jeden). W 1927 roku powstał niezwykły utwór – niezwykły zarówno pod względem fabuły, jak i znaczeń „naddanych” – o enigmatycznym tytule Kappy. W oryginale: Kappa, w zapisie kanji (河童) słowo „kappa” składa się ze znaków, które odnoszą się (odpowiednio) do „rzeki” i do „dziecka”. Kappa zatem to dosłownie „dziecko rzeki”. Kappa jest postacią z japońskich wierzeń (nie tylko tych „pierwotnych”).

Kappy rozpoczyna się od wstępu, pozbawiającego złudzeń: historię, którą za chwilę pozna czytelnik, opowiedział (a wcześniej przeżył) człowiek… chory psychicznie. Kappy mają tym samym sprawiać wrażenie niezwykłego „autentyku”, osobliwego wspomnienia, niekoniecznie prawdziwego, ale i niekoniecznie zmyślonego. „Autor” wstępu jawi się jako „odkrywca” niesamowitych opowieści, przywodząc na myśl oświeceniowych i romantycznych twórców czy poszukiwaczy „perełek” wśród licznych, ustnie przekazywanych historii, historyjek i opowieści.

Rzekomy, domniemany wariat opowiada, jak pewnego razu spostrzegł kappę i w pogoni za nią, przypadkiem i nieoczekiwanie, znalazł się w krainie kapp. Dość szczegółowo relacjonuje swoje życie wśród tych stworzeń z pogranicza jawy i snu. Oniryczna kraina kapp, znana z podań ludowych, przemienia się jednak (w opowieści mężczyzny) w tragikomiczną wersję (japońskiego) społeczeństwa, w którym do tej pory przebywał nasz przewodnik po świecie kapp. Nie trudno zatem zgadnąć, że Kappy można względnie swobodnie odczytywać jako parodię, pastisz, satyrę (również jako satyrę na interakcje i związki międzyludzkie, na relacje między kobietą a mężczyzną).


Z drugiej jednak strony czytelnik nie może oprzeć się wrażeniu, że Kappy są częściowo autobiograficznym dziełem. W tym wypadku kappy jako twory (wyobraźni?) należy rozumieć (oczywiście) metaforycznie. Innymi słowy, artysta tak oddalony od świata pełnego ludzi, artysta eksplorujący własny „świat samotności” czasami ma wrażenie, że znalazł się w świecie „kapp” – stworzeń innych, dziwnych, obcych, niezrozumiałych. Po pewnym czasie przychodzi przyzwyczajenie, ale każde zbyt długie przebywanie w takim świecie przynosi znużenie, mękę i pragnienie ucieczki. Eskapizm nie rozwiązuje jednak problemu. Piekielne męki, gorycz i osamotnienie nie opuszczają bohatera-narratora.

Ryūnosuke Akutagawa jest twórcą wyraźnie osobnym. Odcięty od tego, co nazywamy „mainstreamem”, centrum, poklaskiem, Akutagawa (urodzony w 1892 roku w Tokio) mozolnie budował czy raczej kreował swój „świat samotności”, swoją „pustelnię”, czytając między innymi dzieła Fiodora Dostojewskiego czy Augusta Strindberga, a także Fryderyka Nietzschego. Doświadczenia lekturowe Akutagawy dostrzeżemy w Kappach, szczególnie w opisie „religii życia” („modernizm”), którą wyznają kappy, oraz „zwiedzając” wraz z naszym przewodnikiem „Wielką Świątynię Modernizmu”.

Rozprawia się japoński pisarz z ideami, myślami, które doprowadziły do jego rozdźwięku ze światem rzeczywistym, ze światem zaludnionym, przepełnionym „prawdziwym” życiem. Z drugiej jednak strony (między innymi) permanentna walka, walka o swój świat, swoje miejsce oraz niemożność pogodzenia oczekiwań, pragnień z rezultatami przyniesie tragicznie rozstrzygnięcie w życiu pisarza – popełni on bowiem samobójstwo w 1927 roku. Oczywiście wiele czynników miało wpływ na decyzję autora, nie sposób szerzej analizować, pisząc recenzję jednej książki. Na tym więc poprzestanę.

Czytając Kappy, warto zwrócić uwagę na mnogość tradycji, z których korzysta Akutagawa. Najczytelniejsze nawiązanie to aluzja do powieści Jonathana Swifta – Podróże Guliwera. Polscy czytelnicy zapewne dostrzegą subtelną nić łączącą Kappy z… Mikołaja Doświadczyńskiego Przypadkami Ignacego Krasickiego. Nie bez zasadności, jak się wydaje, jest powiązanie dzieła Ryūnosukego Akutagawy z Alicją w Krainie Czarów Lewisa Carrolla. Dodatkowo w pamięci warto mieć dramaty Augusta Strindberga czy utwory Jamesa Joyce’a.

Świat kapp, jak już wspomniałam, „zwiedzamy” z domniemanym szaleńcem. Tym samym w dziele Akutagawy dominuje narracja pierwszoosobowa (również we wstępie, chociaż tu zmienia się „postać”, tożsamość narratora), z wyjątkiem końca ostatniego rozdziału. Interesujący jest język, którym posługuje się japoński pisarz – oszczędny, ascetyczny, wyzbyty ozdobników, zmierzający ku aforystyczności, zwięzłości, lapidarności. Zupełnie jakby autor wyrażał obawę, że język się zużył. Niedaleko stąd do Samuela Becketta… Co ciekawe, w (mini)powieści Akutagawy nie brak także wprowadzenia kilku(nastu) słów z języka kapp, co niewątpliwie uatrakcyjnia relację bohatera-narratora.

Słowo o polskim wydaniu. Na szczególną uwagę zasługują ilustracje Jana Młodożeńca – znanego polskiego plakacisty, malarza, grafika. Ilustracje Młodożeńca (biorąc pod uwagę styl i dziedzictwo malarza, wszak ojciec Jana – Stanisław Młodożeniec – był futurystycznym poetą) w doskonały sposób dopełniają książkę Ryūnosukego Akutagawy.

Kappy są dziełem zaskakującym. Niepozorna, bo niewielkich rozmiarów, książka zabiera nas w świat duszy niespokojnej, płonnej, niezaspokojonej i nienasyconej. Nie znajdziemy tu łatwych odpowiedzi, ba! pozostaniemy w sferze pytań, niewiadomych, poruszając się po polu minowym, jakim jest świat mizantropów, osamotnionych i niezrozumianych. Zupełnie jakbyśmy przemierzali na wpół oniryczną krainę, w której czas płynie inaczej… Tak. Niebezpiecznie jest próbować złapać kappę.