ZAUFAŁEM - NIE ZGINĘ!

1 września, piątek (wieczór)

Trudno mi pisać, trudno mi poskładać myśli...Więc jednak wojna.
Wróg w granicach, a ja?
Boże, jakże chciałbym być wśród moich żołnierzy... jestem żołnierzem, jestem Polakiem, jestem mężczyzną…
Jestem Twoim kapłanem... Jestem Twoim dzieckiem!
Wybacz Ojcze moją gorączkę, mój zapał, moją miłość.


W kościele płacz, głównie kobiet. Przyszły z dziećmi.
Rozdzielałem Komunię Świętą, a myślami byłem żołnierzem. Chciałbym ich bronić... a ja?
Jezu! Wybacz mój dramat, ale serce mam rozdarte.
Ciało Chrystusa... to chleb.
Czego bardziej szukały te przerażone oczy? Cudu Eucharystii? Pokarmu duszy?
Czy może przyszli, jak Twoi uczniowie z niemą prośbą w oczach?
Chleba nie mamy.
„Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, daj nie oszaleć, zmiłuj się nad nami”.
(…)


11 września, poniedziałek, rano

Piszę lewą ręką, ponieważ wczoraj tuż przed Żydowem Niemcy obrzucili nasz samochód granatami. Nie zauważyli, a może nie chcieli zauważyć białej flagi. Jestem ranny w ramię. Prawa ręka strasznie pali. Ból wyciska łzy z oczu. Ale nie uskarżam się, broń Boże, dla mej żołnierskiej duszy to jak nagroda. Obaj z kierowcą żyjemy, a to najważniejsze.
W wyniku pertraktacji ustaliliśmy, że Niemcy wkroczą dziś do Gniezna o godzinie 11:00. Chryste, to już za dwie godziny! (…)
…........


12 października 2009 r. w Miejskim Ośrodku Kultury odbyła się premiera spektaklu poświęconego pamięci księdza majora Mateusza Zabłockiego. Pracował nad nim sztab ludzi. Inicjatorką całego przedsięwzięcia była pani HANNA KWAŚNIEWSKA. Pół roku temu poprosiła mnie, bym napisała pamiętnik księdza Zabłockiego, datowany od września 1939 r. aż do jego śmierci – 13 października 1939r. Obejmować miał więc zaledwie półtoramiesięczny okres jego życia. Jestem kobietą, osobą świecką, żyjącą w innym wieku – nie wierzyłam, że podołam zadaniu. Jednak dzięki wsparciu Hani, fachowej pomocy merytorycznej Andrzeja Święcichowskiego (który postać majora uczynił bardziej „męską”) oraz Uli Romanowskiej (która uczyniła ją bardziej „uduchowioną”) – powstał tenże zapis. Na deskach Miejskiego Ośrodka Kultury dwukrotnie odczytał go aktor Bogdan Ferenc, wcielając się w rolę księdza. Scenografią i oprawą muzyczną zajął się Andrzej Święcichowski. Ula Romanowska wzruszająco odegrała Wandę– rodzoną siostrę Mateusza Zabłockiego.


Scena została podzielona na dwie płaszczyzny: realną (podwórze, a na nim bawiące się beztrosko dzieci) oraz duchową (pokój księdza). Widz miał możliwość podejrzeć niejako proces twórczy księdza Zabłockiego – pisanie pamiętnika, układanie homilii, jak i jednocześnie obserwować świat dziecka w czasie wojny.


Czy warto było podjąć się tego wyzwania? Robić coś całkowicie bezinteresownie? Myślę, że każdy z nas, uparcie pracujący nad tą sztuką czuł, że w czasie jej wystawiania dokonywała się w nim przemiana. Staliśmy się na chwilę kimś innym, ciut lepszym, wrażliwszym. Zresztą co tu dużo mówić: dramatyczna postawa księdza (Bogdan Ferenc), młody trębacz (Krzyś Romanowski) werbujący chłopców na front (uczniowie SP2), odczytywanie listów do Wandy (Ula Romanowska), gra na fortepianie (Dariusz Wiktorski) oraz z pasją wyśpiewywane przez Andrzeja Święcichowskiego słowa „Zbroi” - przeszywały wszystkich na wskroś jak pociski…


Po spektaklu podszedł do mnie starszy pan. Chciał coś powiedzieć. Chwycił mnie za rękę:
„-Nie mogę mówić…” – zaczął płakać – „-Dziękuję…”.


Czy warto było podjąć się tego wyzwania?
Irmina Kosmala


Na zdjęciach: Bogdan Ferenc jako ksiądz major Mateusz Zabłocki


Urszula Romanowska
w roli Wandy, siostry księdza


Andrzej Święcichowski
(gitara, śpiew) i Dariusz Wiktorski (gitara, fortepian)


Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2 w Gnieźnie


od lewej: dyr. Szkoły Podstawowej nr 2 Jarosław Piotrowski,
Dariusz Wiktorski, Irmina Kosmala, Andrzej Święcichowski,
Bogdan Ferenc, Urszula Romanowska, Hanna Kwaśniewska

Odsłuchaj Epitafium dla ks.mjr. Mateusza Zabłockiego poniżej  lub pobierz plik w formacie mp3
słowa, myzyka, śpiew, gitara klasyczna: Andrzej Święcichowski
gitara akustyczna: Dariusz Wiktorski