Madame - Antoni Libera

Powieść Madame Antoniego Libery to misterna mozaika, którą Autor zbudował z szeregu pieczołowicie doszlifowanych elementów tak, by całość po ułożeniu ostatniej kosteczki wywarła imponujące wrażenie na czytelniku, ale zarazem, aby sam proces układania poszczególnych partii był dla czytającego wyśmienitą zabawą, inteligentną rozrywką, pasjonującą podróżą po zakamarkach psychologii, filologii, polityki, historii, literatury. Słowem istny maisterstück. I jako taki zasługuje na szersze, aniżeli zwyczajowa recenzja, omówienie.

 

 

Sama fabuła jest prosta. Oto bowiem nad wiek dojrzały, inteligentny, oczytany, utalentowany lingwistycznie, literacko, aktorsko i muzycznie młodzieniec, którego imienia nie poznajemy do samego końca, będący w klasie maturalnej, ulega zbiorowemu urzeczeniu osobą nowej pani dyrektor, a zarazem profesor języka francuskiego. Dla jej niezwykłej urody, klasy, nienagannych manier, sposobu noszenia się – ze spokojem, dumą, pewnością siebie, nazywana jest powszechnie Madame. Początkowo młodzieniec, który jest równocześnie narratorem powieści, dzięki czemu wszystkie fakty podawane są czytelnikowi niejako z pierwszej ręki, początkowo zatem nie interesował się on osobą swojej romanistki, starał się nie angażować w działania podejmowane przez szkolną brać, dając wszystkim do zrozumienia, że jest wolny od fascynacji swoją nauczycielką i pryncypałką. Jednakże zwrot akcji nastąpił niespodziewanie za przyczyną wpadki podczas lekcji biologii. Przyłapany wówczas na lekturze „miłosnego” fragmentu Popiołów, traktowanego niczym swoista Biblia przez miłośników, adoratorów, wielbicieli Madame, został jednogłośnie zaliczony do ich grona. Biolożka, potocznie zwana Żmiją, nie omieszkała urządzić sobie przedstawienia kosztem złapanego na nieuwadze ucznia. Po tym upokarzającym zajściu nasz narrator i główny bohater w jednym postanowił zdobyć jak najszersze informacje o swojej romanistce. Do czego miałby je wykorzystać ani tym bardziej dokąd to gromadzenie danych miało go doprowadzić w momencie podjęcia decyzji o rozpoczęciu „śledztwa” nie miał pojęcia.

 

Na kanwie młodzieńczego zauroczenia Madame oraz swoistego „dochodzenia”, jakie tytułem bliższego poznania obiektu swoich uczuć podjął narrator, Autor osnuł szereg wątków pobocznych. Zbieranie informacji przez maturzystę wykorzystał Libera do przybliżenia czytelnikowi takich zagadnień, jak: proces dojrzewania, psychologia wieku młodzieńczego, niuanse gramatyki francuskiej, ale i chwilami polskiej, polityczne i historyczne tło lat sześćdziesiątych XX wieku, w których toczy się akcja, jak i lat je poprzedzających – od trzydziestych po pięćdziesiąte, podróż Joanny Schopenhauer z Arturem w łonie do Gdańska, podróż Friedricha Hölderlina przez Alpy, analiza kilku wątków z literatury pięknej i poezji, wreszcie omówienie realiów wszechobecnej w Polsce cenzury i problemów, jakie były chlebem powszednim pracowników naukowych zajmujących się filologią „zachodnią” w tamtych mrocznych czasach demokracji ludowej.

 

Co zatem stanowi o wyjątkowości Madame? Czyż podobnych kompilacji nie było już wiele? Czyż literatura nie zna nakładania szeregu szerszych analiz pobocznych tematów na zasadniczą oś fabularną powieści? Nie zna wykorzystywania samych w sobie prostych faktów, jakie przydarzają się bohaterom, do omawiania jakichś głębszych zagadnień literackich, filozoficznych, historycznych, społecznych czy psychologicznych? Czyż nie wystarczy nazwać Madame wnikliwym studium wymienionych powyżej wymiarów? Zapewne literatura zna. Zapewne było już wiele kompilacji, mozaik, kolaży. Wreszcie tak, jest to studium i to najwyższej próby językowej, literackiej i analitycznej w podejmowanych zagadnieniach.

 

O wyjątkowości powieści Libery stanowi w pierwszej kolejności warstwa językowa, kunszt, z jakim Autor posługuje się słowem, z jakim buduje zdania, akapity, wreszcie całe rozdziały i ich części. Madame pełna jest literackich aluzji, cytatów, parafraz, obrazków zapożyczonych z bogatej palety liryki, dramatu i epiki. Podczas lektury towarzyszy czytelnikowi przeświadczenie, iż pisarz każde słowo stawiał w pełni świadomy jego znaczenia, kontekstu literackiego, społecznego, politycznego, historycznego, dlatego niemal każde zdanie jest nabrzmiałe treścią i to nie tylko sensu stricto, dotyczącą bieżących faktów fabularnych, ale jest brzemienne w znaczenia pozafabularne, w sensy pozafaktograficzne, sięgające w głąb filozofii, historii, psychologii, polityki i nade wszystko literatury polskiej i światowej. Madame to arcydzieło prozatorskie, to utwór, który wyszedł spod pióra prawdziwie miłującego słowo.

 

O wyjątkowości powieści Libery stanowi dalej niezwykle szeroka, interdyscyplinarna wiedza Autora oraz umiejętność włożenia jej w usta swoich bohaterów. Stanowi zdolność wplatania całych rozdziałów tejże wiedzy w kolejne kroki głównych i pobocznych postaci, umiejętność łączenia przedstawianych analiz, refleksji z prezentowanymi wątkami fabularnymi, z rozwojem wydarzeń. Splatanie to dokonuje się w sposób niezwykle płynny i logiczny, dając wrażenie spójności warstwy fabularnej z analityczną.

 

Wreszcie o wyjątkowości Madame decyduje także to, co z pozoru mogłoby wydawać się mankamentem. Nadzwyczajna dojrzałość, oczytanie, inteligencja, bogactwo talentów oraz wyraźna odmienność głównego bohatera-narratora. Mogłoby się bowiem wydawać, iż Libera przesadził, wkładając w tak młody umysł tak szeroką, głęboką i do tego wielodziedzinową wiedzę. Można by posądzać Autora o przerysowanie talentu aktorskiego i lingwistycznego maturzysty oraz jego świadomości historycznej i literackiej. Wreszcie nie bez racji byłby ten, kto wyraziłby zdziwienie łatwością, z jaką młody człowiek dostaje się do instytucji, informacji przez nie przechowywanych, z jaką lekkością nawiązuje znajomości z urzędnikami, pracownikami naukowymi po to, by zrealizować plan „rozpracowania” Madame, a na dodatek dzieje się to wszystko w państwie demokracji ludowej, w partyjno-policyjnej hybrydzie. Otóż śmiem twierdzić, iż Autor jako miłośnik, znawca i inscenizator twórczości Becketta skonstruował swoją powieść podług zasad budowy dramatu. Stąd przerysowanie zarówno narratora, jak i samej Madame. Stąd prosta w swej treści kanwa, by można było na nią nałożyć rozbudowane partie analityczne, swoiste monologi poszczególnych „aktorów” dramatu. Stąd kontrastowość postaci i wyrazistość ich cech. Stąd wreszcie liczne cytaty i parafrazy z dramatów Szekspira, z poezji Hölderlina, Goethego, a czasami wręcz wkładanie w usta bohaterów 11-zgłoskowców ich własnego autorstwa, by stworzyć iluzję, iż rozmawiają ze sobą językiem dramatu.

 

Dowodem na wyjątkowość Madame jest także moim zdaniem konsekwentnie i misternie zrealizowana koncepcja ukazania wątku drogi. Po pierwsze w życiu samej Madame, która z Polski została wezwana przez ojca jeszcze w łonie matki w Alpy, by tam się urodzić, a następnie po śmierci rodzicielki powróciła z tatą do ojczyzny, której nie rozumiała, w której czuła się jak w więzieniu, która też nie rozumiała „zachodniego” myślenia i wykształcenia swej obywatelki. Całe dorosłe życie z przekonania Francuzki, z krwi Polki upłynęło pod znakiem poszukiwania drogi ucieczki ze znienawidzonej demokracji ludowej. Po drugie wspomniany wątek Libera ukazuje w życiu Joanny Schopenhauer, która nosząc w łonie swojego syna Artura, przyszłego filozofa, udała się z Anglii do Gdańska, by tam go urodzić. Czyn Joanny stał się jakby antycypacją przyszłej poezji Hölderlina, który w jednym z wierszy pisze: Albowiem jakim się rodzisz, takim już pozostajesz; jakiekolwiek by były przeszkody i wychowanie, ‖ nic nie ma takiej mocy, ‖ jak same narodziny ‖ i pierwszy promień światła dla nowo narodzonego (cytat za: Madame, s. 219). Rodząc Artura w Gdańsku, z jakichś przyczyn musiała uznać, iż jest to dobre miejsce, by jej dziecko właśnie tutaj zostało oświetlone pierwszym promieniem światła. Wreszcie Libera analizuje także wątek drogi i u samego Hölderlina, dla którego tułaczka przez Alpy okazała się być zgubna, albowiem przyczyniła się do obudzenia drzemiących w nim demonów szaleństwa. Dla każdej z omówionych postaci droga miała inne znaczenie i inne skutki w dalszym życiu, była jednak najważniejszym motywem ich działania, była kanwą, na której osnute zostało ich życie lub też jego znaczna część.

 

Rodzi się przeto pytanie: czy ów meisterstück ma jakieś wady? Czy coś przeszkadza w lekturze Madame? Oczywiście można by wskazać na kilka słabych miejsc, w które wkradły się błędy językowe czy stylistyczne. No ale, jak rzekłam, wkradły się. Rozumiem, że poza świadomym udziałem w tym procederze Autora. Zapewne na etapie przepisywania, korekty diabeł na coś położył ogon. Są to bowiem nieliczne i drobne pomyłki, które nie zaważają na wartości całości dzieła. Jedynym miejscem, które skłonna byłabym wskazać za niedopracowane lub może właśnie przepracowane zanadto, jest fragment opisu akademii z okazji rocznicy wojny domowej w Hiszpanii. Opis ten nie dość, że został wtrącony w rozmowę, która sama w sobie miała mnóstwo dygresji, to jeszcze w najdrobniejszych szczegółach analizował przebieg uroczystości oraz historyczne fakty hiszpańskiej rewolty. Całość owej swoistej wstawki sprawia wrażenie przegadania tematu przez Autora, staje się przez to nużąca dla czytelnika i oddala go zanadto od głównego wątku. Oczywiście, patrząc na ten fragment powieści z perspektywy dalszych rozdziałów, jest zrozumiałe, co Libera chciał osiągnąć tą chwilową dłużyzną, niemniej fakt pozostaje faktem, iż passus ten pozostaje przegadany.

 

Dla mnie Madame pozostanie na zawsze arcydziełem sztuki prozatorskiej. Doskonałym romansem, kryminałem, momentami komedią i satyrą społeczną w jednym. Czystą przyjemnością obcowania z literaturą. Wszystkim, którzy pragnęliby doświadczyć tego samego, gorąco polecam lekturę powieści Antoniego Libery.

 

                                                                                                                      Katarzyna Bereta

                                                                                                                   www.dobrastrona.pl.tl