Chustka - Joanna Sałyga
Autorka recenzji: Anna Nogaj
Radość mimo wszystko
„Chustka jest dziennikiem pisanym z myślą o moich bliskich, a przede wszystkim – o Synku. W postach zatrzymuję kadry z naszej codzienności z rakiem w tle” – te dwa zdania z okładki książki w skrócie podają jej treść. W sumie to można by już nic więcej nie pisać, bo rozwodzić się nad czyimś nieszczęściem, nie jest miło ani nie przystoi, ale należy się jednak kilka zdań przyszłym czytelnikom Chustki, którzy sięgną po nią nie tylko z ciekawości – choć takich osób będzie zapewne dużo – ale przeczytają, aby napełnić się otuchą. A także, aby zrozumieć wiele rzeczy z jakich sobie teraz być może człowiek nie zdaje sprawy.
Nie może być inaczej, kiedy ten blogowy pamiętnik spisuje chora, młoda kobieta, która ma z jednej strony wszystko (Niemąż, syn Giancardo), a z drugiej strony wie, że jej stan zdrowia nie pozwoli jej się cieszyć tym co ma, w pełni, że to wszystko niebawem może się skończyć. Dowiedziała się, że jest chora, nagle, można powiedzieć że przypadkiem. W centrum codziennych obowiązków, zabiegana wpada do lekarza, aby wykonać badanie, gdyż zaniepokoił ją utrzymujący się ból brzucha. Jak się okazało, był to moment kluczowy. Diagnoza – rak– zmieniła jej życie w jednej chwili i równie szybko je przewartościowała. Szybko pogodziła się na tyle, na ile mogła i na miarę miłości, jaką otrzymywała każdego dnia od Piotra, jeszcze Niemęża oraz synka. Żyje jednak pełnią życia, troszczy się o bliskich i delektuje każdą chwilą. W swojej chorobie odkrywa ból, niemoc ale i pozytywy, jak większa ilość czasu dla siebie i innych, pogłębiona refleksja nad życiem , odpoczynek. Jeżeli pojawia się jakaś skarga ze strony Joasi, to tylko jako forma troski o Syna, co się z nim stanie kiedy jej już nie będzie, jak sobie da radę... Natomiast zamiast głosów protestu, pojawia się ogromny apetyt na życie, radość z każdego prozaicznego momentu w codzienności i chęć delektowania się nimi. Stąd też nie rzadkie są przytaczane w tekście cytaty wierszy, np. Jonasz Z. Herberta, Poemat o mieście Lublinie J. Czechowicza, Zmęczony burz szaleństwem Juliana Tuwima, czy fragmenty piosenek lub jakieś wzmianki , choćby jednozdaniowe, o danym utworze. Bywa tak, że niektóre posty zaczynają się tytułem piosenki. Jest ich cała masa, różnych, np. : K-Maro Femme like you, Claudja Barry Love for the sake of love czy Michał Bajor Starzy ludzie Jacques’a Brela.
Oprócz takich dygresji pojawiają się dialogi rozmów , matki z Synem – codzienne o wszystkim i o niczym oraz te poważne, egzystencjalne dywagacje. Autorka, tytułowa Chustka szczegółowo przytacza wyniki badań, pisze o kolejnych chemiach i nowych sposobach leczenia. O problemach z jedzeniem, sennością, czy brakiem sił, nie pozwalającym iść na spacer, ani wykonywać codziennych obowiązków. Oczywiście, z pokorą przeczekuje te gorsze dni swojej choroby, aby za jakiś czas znów móc cieszyć się życiem i szukać wszędzie pomocy – w samej sobie ale i na zewnątrz, działając w choćby fundacji Rak’and’Roll, czy prosząc ludzi dobrej woli o bardzo potrzebną krew.
W Chustce wyjątkowy jest także język, wyrażający się w zwrotach utartych, wymyślonych, nieraz typowo blogerskich - filmy na jujtubie, mój organizm zrobił mnie w wała, byłamdziś u Ulubionego Doktorka. Taki luźny styl świadczy o nastawieniu Joasi do życia, o jej charakterze i poczuciu humoru. Nie sili się na jakąś patetyczną demagogię, ale mówi o tym, co czuje i przeżywa tak po prostu, otwarcie, bez żadnych zaciemnień, zafałszowań. I na koniec jedno z mądrych przemyśleń Chustki:
Sztuka życia sprowadza się do życia tym, co tu i teraz
I do zaakceptowania, że to, co tu i teraz
Jest najlepsze, co mogło nas spotkać.
Trudne to do ogarnięcia szczególnie w nieszczęściu
Ale jestem pewna, że tak właśnie jest
I tym optymistycznym akcentem kończę i zachęcam wszystkich do lektury. W książce znaleźć można nie tylko pocieszenie w chorobie, ale i zwykłą radość życia dzielonego z bliskimi. Proste szczęście. Za nic.