Jezus na prezydenta! - Zbigniew Masternak
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Uwiedzenie Jezusa
Są doprawdy rzeczy, których sam Bóg nie rozumie, chociaż je stworzył
Jose Saramago
Chyba nie ma wśród nas takiego człowieka, który nie pomyślałby choć raz o tym, co by było, gdyby Jezus ponownie zszedł na ziemię. Czy zaufano by Jego słowu, zamknięto w zakładzie dla obłąkanych, czy też ponownie ukrzyżowano?
Zbigniew Masternak – polski prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy – podjął ten temat w swej krótkiej noweli filmowej, czy raczej w dłuższym opowiadaniu z 2010 r. – „Jezus na prezydenta!”. Na Dworcu Centralnym w Warszawie pojawia się Jezus w szatach żebraczych. Próbuje zebrać od przechodzących ludzi pieniądze na kampanię prezydencką. Jego wygląd przykuwa uwagę policjantów, którzy aresztują go i osadzają w celi razem z Wysmukłym – lokalnym gangsterem. Ten opowiada historię Jezusa swemu szefowi Padlinie. Warszawski mafioso błyskawicznie dopatruje się w kandydaturze Jezusa spektakularnego sukcesu i postanawia zasponsorować całą jego kampanię prezydencką.
Odtąd akcja nowelki jeszcze bardziej przyspieszy – Jezus odwiedzi najdalsze zakątki Polski, by głosić Słowo Boże. Na proste pytania ludzi będzie odpowiadał archaicznymi cytatami sprzed dwóch tysiącleci. Można by rzec, że boskie słowo jest wiecznie młode, powtarzane co tydzień w kościele w tej samej formie. Jednak w tym przypadku bardziej drażni to nasze oko i ucho niż cieszy. Autor zwraca w ten sposób uwagę czytelnika na skostniały język ewangelii, na boską niemoc porozumienia ze współczesnym człowiekiem, brak komunikacji.
Sama postać Jezusa jest antynomiczna. Z jednej strony jest prawy, dobry, szlachetny, wybaczający najgorszym złoczyńcom, pomagający kobiecie w ciąży, empatyczny… Z drugiej jednak Jezus Masternaka to psychotyczny przebieraniec, który uwiedziony podszeptem szatana zstępuje na ziemię, by udowodnić złemu duchowi swą przewagę nad nim – miałaby nią być wygrana kampania prezydencka. Nie posiada nieziemskich mocy, ponieważ obiecał diabłu, że nie będzie w drodze do celu szedł na skróty i nie użyje swych fantastycznych zdolności.
Tak czy owak Jezus jest postacią podwójnie tragiczną – uwiedzioną (przez diabła i jego świtę) i uwodzącą (ludzi). Jest zmanipulowanym manipulantem, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Ale Jezus Masternaka to również człowiek bezradny i naiwny. Domyślamy się, że już w chwili przyjęcia zakładu z diabłem, przegra.
Książeczka Zbyszka Masternaka, złożona z antynomicznych postaci, godząca w świętość i prawość Mesjasza, jest tak sprytnie skonstruowana, że nie dość, że sprzeczna wewnętrznie, to jeszcze formalnie – ni to humoreska, ni makabreska.
Autor bawi się stereotypami, z premedytacją przerysowując postaci, czyniąc z kobiet przedmiot w rękach mężczyzn (gangsterów), bawi się również słowami (Jezus patrzący przez judasza, obśmianie wiejskiego kółka różańcowego), itd.
Z apendyksu pt. „To nie jest przedwyborcza agitka” dowiemy się, że nowela filmowa została napisana zaledwie w tydzień, na potrzebę konkursu ogłoszonego przez Korporację Ha!art. Miała być powieść, wyszedł dramat.