Moje okładki - Andrzej Krajewski
Autorka recenzji: Iza Budzyńska
Zadanie przede mną stanęło niełatwe – bo cóż można napisać o książce, która nie zawiera prawie tekstu? Można choćby rozwodzić się nad estetyką samego wydania. I tutaj wszystko jest „na plus” – każda z okładek autorstwa Andrzeja Krajewskiego umieszczona na osobnej stronie, gruby, nieco surowy w fakturze papier, który pozwala sobie wyobrazić, że dotykamy oryginalnej książki, którą zdobiła.
Najistotniejsze jednak, gdy sięgamy po ten tom, jest, że przez artystyczną biografię jednego człowieka, wyróżniające się kolejne etapy twórczości, tak naprawdę zahaczamy o nurty i tendencje całego pokolenia, czy dekad. Już bez zaglądania w treść i historię obrazków pomyślałabym od razu: Polska szkoła plakatu. Andrzej Krajewski to uczeń samego mistrza tejże, najbardziej chyba kojarzonego z nazwiska – Henryka Tomaszewskiego. Oprócz plakatu studiował jednocześnie malarstwo u Wojciecha Fangora. Mieszkający dziś w USA, ma na swoim koncie liczne dokonania w grafice użytkowej, a także autorski projekt powieściowo-komiksowy.
To wydanie prac Andrzeja Krajewskiego jednak prezentuje tylko i wyłącznie okładki książkowe. Znajdziemy wśród nich i takie, które od razu wywołują skojarzenia z minimalistyczną grafiką starych plakatów teatralnych i filmowych, jak i w komiksowej stylistyce. Przy czym, przy rysowanych ostrymi liniami i powierzchniami barw bez cieniowania i półtonów postaciach od razu myślimy o komiksach trochę „retro”. I nie jest to nieuzasadnione, bowiem stworzone przez ilustratora powieść i komiks „Skyliner” rozgrywają się w latach 50-tych XX wieku. Są też ilustracje prymitywistyczne, niczym dziecięce rysunki – jak choćby okładka książki, którą trzymamy w ręku, zapełniona z kolei mnóstwem detali odnoszących się do życia w Polsce, kiedy Krajewski tu tworzył. Jest też kwintesencja użytkowości sztuki, w postaci śrubek, ciągników i sylwetek drobiu na okładkach poradników i podręczników rolniczych z lat sześćdziesiątych.
Oprócz dorobku Andrzeja Kraszewskiego, w równym stopniu na uznanie zasługuje w tej „książce z obrazkami” redagujący ją Tytus Klepacz. To przykład pasjonata, zafascynowanego twórczością konkretnego autora grafik na tyle, że postawił sobie za cel dotarcie do projektów znacznie mniej znanych i docenianych, niż plakaty. Na potrzeby zebrania ich w jednym miejscu, wyszukiwał egzemplarze książek w najróżniejszych miejscach, często na internetowych aukcjach. Zadanie nie było łatwe, gdyż nie istnieje, jak podkreśla redaktor publikacji i zbieracz okładek, żaden spis autorów tworzących ilustracje dla wydawnictw w PRL-u. Udało się zebrać jednak ponad setkę okładek. Ponadto przegląd prac Andrzeja Krajewskiego Tytus Klepacz opatrzył wstępem – własnym, trochę subiektywnym, trochę biograficznym, oraz napisanym przez prof. Krzysztofa Lenka – również mieszkającego w USA specjalistę od grafiki i typografii.