Polska jesień - Józef Szczepański
Autorka recenzji: Katarzyna Kuroczka (Bereta)
Samotna walka Szczepańskiego
Najnowsza edycja Polskiej jesieni (wydanie 1: 1955) Jana Józefa Szczepańskiego z obszernym i wnikliwym komentarzem naukowym prof. Stefana Zabierowskiego, opublikowana w prestiżowej Serii Biblioteki Narodowej, pojawia się, można by rzec, w samą porę. Dla młodych i coraz młodszych pokoleń Wrzesień ’39 wydaje się być historią równie odległą jak bitwa pod Grunwaldem, na dodatek podlegającą tym samym procesom mityzacji, hagiografizacji, demonizacji i symplifikacji, w czym niestety wydatnie pomaga program nauczania w szkole. Nie pierwszy też raz wydarzenia historyczne są wykorzystywane przez polityczną narrację, która próbuje rozciągnąć swoją władzę nad przeszłością, dokonując jej jedynej słusznej interpretacji. Pomiędzy tymi dwoma niebezpiecznymi postawami otwiera się trzecia droga – przypomnienia i uważnej lektury publikacji, której autor przemawia jako świadek, a zarazem pisarz, ale nade wszystko jako człowiek poszukujący sensu i zrozumienia tego, w czym brał udział przymuszony przez Historię.
Dlatego Polską jesień należy w pierwszej kolejności czytać przez pryzmat owych osobistych poszukiwań znaczeń zapamiętanych faktów i wrażeń. Szczepański zdaje się zadawać sobie samemu i czytelnikowi pytania: czym w swej istocie było to, co się wydarzyło we wrześniu 1939 roku? Jaką etykietę nakleić na tę serię wypadków, którym nadano wspólne miano kampanii wrześniowej?
Poszukując odpowiedzi, sięga po pojęcie „sytuacji conradowskich”, wkłada w usta bohaterów zarówno słowa pełne patosu, a może bardziej propagandy?, jak i przepełnione ironią czy wręcz sarkazmem, posługuje się żartem słownym i sytuacyjnym, kluczy pomiędzy pochwałą a naganą, słusznością sprawy a bezsensownym rzuceniem ludzi na szaniec. I ostatecznie wydaje się pozostawać w swego rodzaju zawieszeniu, które wyraźnie go dręczy, ale równocześnie staje się pisarskim sposobem na ocenę przeszłości. Nic nie jest oczywiste, jednoznaczne i łatwe do skategoryzowania, czego dowodem jest również opowiadanie Tapczan gestapowca z tomu Rafa (1974).
Podkreśleniu względności rzeczywistości służy także, w moim odczuciu, forma Polskiej jesieni, która nastręcza pewnych trudności w definitywnej klasyfikacji genologicznej utworu, bo ani to powieść w pełnym tego słowa znaczeniu i bez zastrzeżeń, ani reportaż czy pamiętnik. Chyba najbliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że to zbiór obrazów, nad którymi autor medytuje w swej pamięci, a to, co trafia ostatecznie do odbiorcy, jest odpryskiem wojennych pejzaży i procesu ich intelektualnej, etycznej i estetycznej analizy.
Na zdecydowane deklaracje Szczepański wybrał natomiast inną formę literacką – esej. Dopiero bowiem w tekście Wrześniowe vis-à-vis, opublikowanym w 1976 roku w „Odrze”, wyznał: „(…) autorytet ludzi kierujących państwem obniżył się wśród nas niemal do zera. Widok limuzyn dygnitarzy (…) wzbudzał szyderczy śmiech i złorzeczenia. Jeśli nie rozpierzchaliśmy się na cztery wiatry, to dlatego, że nasze poczucie Dobrej Sprawy było potężniejsze niż dyscyplina, niż polityczna lojalność, niż fascynacja osobowością jakiegoś »opatrznościowego męża«”. W Polskiej jesieni obok zdań o podobnym wydźwięku pojawiają się niemal równocześnie głosy drwiące z romantycznych porywów, które nakazywały bronić honoru i idei. Cały utwór Szczepańskiego jest w swej istocie jednym wielkim zmaganiem się dwóch przeciwstawnych postaw – conradowskiego poczucia obowiązku (bo tak trzeba) i wynikającej z niego heroizacji wojny z postawą cynicznego realizmu i rezygnacji z walki, która nie tylko wydaje się przegrana i bezsensowna, ale nade wszystko jest po prostu nieludzką rzezią, niezależnie od tego, w imię czego lub kogo jest prowadzona.
W powieści szala nie przechyla się na żadną stronę, a główny bohater i narrator – Paweł Strączyński – zdaje się stać po obu równocześnie: „Miałem takie wrażenie, jakbym otarł się o »dobrą sprawę« bliżej niż kiedykolwiek przedtem. To była na pewno przesada. Walka toczyła się o wielkie rzeczy. O niepodległość, o polityczny byt narodu. Ale intuicyjnie wyczuwałem jeszcze inny jej sens. Ogromna, stalowa maszyna miała stratować i zgładzić wszystko, co miękkie i łagodne, w jej twardym łoskocie zamilknąć miały wszystkie głosy niepodobne do klekotu pancernych blach”. Wojna prowadzona z poczucia obowiązku obrony wartości równocześnie dehumanizowała wszystkich jej uczestników i zamieniała świat zbudowany na mniej lub bardziej słusznych ideach w rzeczywistość ufundowaną na zbiorowym gwałcie wszelkich ideałów.
Problem tego paradoksu trapi Szczepańskiego nie tylko w Polskiej jesieni. Pisarz stale zadaje sobie i czytelnikom pytanie o znaczenie absurdalnego porządku rzeczy, jaki zastaliśmy, przychodząc na świat. W opowiadaniu Autograf ze zbioru pod tym samym tytułem, tak ujął dramatyzm sytuacji, w której znajduje się ludzkość: „(…) rzecz w tym, żeby nie wyrzec się nadziei uwierzenia w ostateczny sens wszystkiego. Ostateczny i jedyny. Niesłychanie trudne, niesłychanie dramatyczne zadanie… Ta walka toczy się od zawsze – od chwili, kiedy człowiek zadał sobie pytanie: »Kim jestem?« I prowadzić ją trzeba samotnie”. O tym, jak intensywnie pisarz ją w sobie przeżywał, świadczą chociażby takie utwory, jak: W służbie Wielkiego Armatora i Święty z tomu Przed Nieznanym Trybunałem (1975) oraz Raport końcowy ze zbioru Autograf (1979).
I właśnie przez pryzmat wspomnianej prozy należy również patrzeć na Polską jesień, dopiero wówczas bowiem dostrzega się całe bogactwo filozoficznego i moralnego dyskursu, jaki Szczepański toczy ze sobą, z odbiorcami i wreszcie z jakimś Jego Wysokością, kierującym losami człowieka. Niewątpliwą zasługą krytycznego wydania Polskiej jesieni jest pomoc w wielowymiarowym odczytaniu tego dzieła, jaką niesie ze sobą bogaty i napisany niezwykle wprawnym piórem wstęp prof. Zabierowskiego. To jego celne uwagi pozwalają odczytać utwór autora Rafy na nowo i wybrać drogę uważnej i pogłębionej refleksji nie tylko nad Polską jesienią, ale i nad Wrześniem ‘39.
--------------------------------------------------
Jan Józef Szczepański: Polska jesień. Wstęp i oprac. Stefan Zabierowski. Seria Biblioteki Narodowej. Wrocław 2015, ss. CXXX + 392.