Zapiski Julietty emigrantki — Julita Miżejewska

Zapiski Julietty emigrantki Julita Miżejewska.jpg

Autorka recenzji: Kinga Rybacka

Nieidealne życie na obczyźnie...

 

Moją recenzję tym razem zacznę od swojej własnej przygody z życiem za granicami naszego kraju. Każdemu się wydaje, że to takie proste - spakować walizkę, wyjechać i zapomnieć o bożym świecie. Niestety tak nie jest. Największe pieniądze świata ani piękne widoki nie zrekompensują nam tęsknoty za bliskimi... Ja nigdy nie czułam się "tam" jak u siebie. A jak to było w przypadku Julietty?


Julietta mieszka w Polsce, ma 5-letnią córkę Weronikę. Kobieta dowiaduje się, że jest w kolejnej ciąży, co sprawia, że podejmuje decyzję o przeprowadzce do Francji, gdzie od kilku lat pracuje jej mąż. Pakuje więc walizki i wyrusza w podróż, która nie okaże się do końca piękną przygodą...

 

Julietta nie spodziewała się bowiem, że spotka ją aż tyle przeciwności, ale wiedziała też, że wszystko co robi, robi z myślą o swoich dziewczynkach i o tym, że one muszą znać swojego ojca i wychowywać się przy nim. Różnice kulturowe, bariera językowa, no i co najgorsze - Francuzi, którzy "dziwią się, że są jeszcze inne kraje na tym świecie". Każdy, kogo spotyka, jest wrogo nastawiony i nie chce udzielić nikomu nawet najmniejszej pomocy. Do tego wychowanie dzieci, które nie należy do łatwych, ciągłe plotki i oszczerstwa na temat Polaków nie ułatwiają znalezienia "swojego miejsca na ziemi". Czy bohaterka wytrzyma presję i życie we Francji będzie na tyle udane, aby tam zostać, czy jednak podda się i wróci do Polski? Żeby poznać odpowiedź na to pytanie, koniecznie musicie zerknąć do „Zapisków Julietty”!

Książka Julity Miżejewskiej świetnie ukazuje nam tematykę emigracji. Pokazuje nam, jak czują się i zachowują Polacy mieszkający za granicą. W książce świetnie została pokazana również kultura Francji, obyczaje zupełnie inne niż nasze, mentalność, kultura... Dowiadujemy się również, co tak naprawdę mówią o nas, naszym kraju, w jaki sposób nas odbierają.  Nie ukrywam, że odniosłam wrażenie jakbyśmy byli odległym państwem ze wschodu, w którym żyją sami pijacy, złodzieje i białe niedźwiedzie. Być może nie wszyscy tak uważają, ale niestety książka ukazała tę gorszą stronę naszego kraju. Julietta ma naprawdę nie lada wyzwanie, a jej cierpliwość zostaje wystawiona na próbę, kiedy przychodzi zmierzyć się z tymi wszystkimi oszczerstwami. Na rodzinę z Polski nie ma co liczyć, starsi ludzie, którzy nie widzą żadnych pozytywów z tej emigracji, ciągle tylko narzekają i obrażają się na metody wychowawcze Julietty. Zatem kobieta w ogóle nie ma wsparcia ze strony swojej rodziny, a nowi przyjaciele we Francji potrafią jej jeszcze bardziej dopiec aniżeli pomóc.

 

Sposób, w jaki autorka przedstawiła życie na emigracji jest dość brutalny. Osobiście miałam okazję przekonać się jak to jest, dlatego niestety muszę przyznać jej rację. O tym, ile człowiek nasłucha się tych wszystkich rzeczy na temat swojego pochodzenia, ile kłamstw musi znosić, ile nietolerancji tolerować – czasami przerasta to nawet najbardziej wytrwałych i najbardziej twardych. Julietta wyjątkowo dobrze znosi te wady życia na emigracji.

Akcja książki przebiega w bardzo szybkim tempie, niestety czytelnik nie jest w stanie poznać za bardzo pozostałych bohaterów, a w szczególności Mateusza- męża Julietty. Autorka nie pokazała jego charakteru, przez co nie jestem w stanie za wiele o nim powiedzieć. Tak samo z małżeństwem tych dwojga. Zbyt wiele się o nich nie dowiedziałam, autorka, ukazała jedynie jakiś drobny zarys.


Większość książki to opisy poszczególnych dni bohaterki we Francji. Dużo można dowiedzieć się o samym kraju, tamtejszych mieszkańcach, obyczajach, kulturze, nawet o jedzeniu, lecz mniej o samych bohaterach. Dla jednego czytelnika będzie to plusem, a dla innego minusem. Jeśli chodzi o mnie, to  oceniam ją pozytywnie i pomimo negatywnych opisów, z pewnością chciałabym pojechać kiedyś do Francji,