Szepty szeptuchy - Tomasz Niedziela
Autor recenzji: Łukasz Głowacki
Rozdwojenie
Rozdwojenie pomiędzy cywilizacyjną karuzelą pędzącą w kierunku samozagłady, gdzie ludzie zaślepieni i ogłuszeni medialnym zgiełkiem przestają normalnie funkcjonować, a lokalną społecznością poczciwych Łemków, zanurzonych w swojej kulturze.
W samym środku wielkomiejskiej dżungli przeczytałem przedpremierowo najnowszą powieść Tomasza Niedzieli pt. „Szepty szeptuchy”.
A tam...
Ludzie wierni tradycji, trwający w swoim – powoli zanikającym – skansenie pamięci, wspomnień i historii, która ich naznaczyła. Do tego Bieszczady – lasy, polany, ciepłe źródła, magiczne obrzędy … i obyczaje.
Ale od samego początku...
Historię porównuje się często do rzeki, do bystrego potoku – górskiego prądu, który porywa wszystko, co napotyka. Niektórzy uważają, że można uciec przed tym prądem, ale nie! Rzeka wylewa i unosi wszystko ze sobą!
Czasami okoliczności historyczne wydają się ukrywać znaczenie naszej drogi. Wówczas doświadczenia życiowe pomagają nam dojrzeć nić łączącą nas ze źródłami. Zdarzyło się to ostatnio podczas mojej podróży w głąb najnowszej powieści Tomasza. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron w powietrzu czuć góry, lasy, trawę i wilgoć zawieszoną we mgle...
„Szepty szeptuchy” to powieść zaskakująca. Stała się dla mnie czymś w rodzaju iluminacji, podróży w magiczne Bieszczady. A tam... czary, mary, pogańskie obrzędy, miłość, nieustanne wędrowanie.
Powieść jest wartka, szybka, płynna i co istotne – nieprzegadana. Historie bohaterów przeplatają się i nawzajem uzupełniają. Nic (!) nie jest oczywiste i przewidywalne. Autor wie, co pisze, czytelne jest, że Bieszczady to jego pasja, czy może drugi dom...
Mnie szczególnie podobają się soczyste opisy Bieszczad, relacje pomiędzy bohaterami, którzy są z krwi i kości. Opisy transów, halucynacji głównej bohaterki powieści – Oksany. Trzeba dodać, że autor nie zapomina o historii, o wydarzeniach, które miały miejsce w Bieszczadach w I połowie XX wieku. Dużo tu historii.
„Szepty szeptuchy” to powieść kompletna, ale też wymagająca. Wymaga skupienia i uwagi. Jest poetycka, hipnotyczna, wręcz transowa...
To z całą pewnością najlepsza książka w dotychczasowym dorobku literackim Tomasza Niedzieli.
Tomaszu, bardzo Ci dziękuję za możliwość obcowania z tą cholernie dobrą historią. Dziękuję za wyprawę w Bieszczady, jakich do tej pory nie znałem.
Proszę o jeszcze...